Po Godzinach

"Ameryka da się lubić" w TVP. Obawiam się, że będzie tak dziwne jak "Europa da się lubić"

Weronika Makuch
"Ameryka da się lubić" w TVP. Obawiam się, że będzie tak dziwne jak "Europa da się lubić"
Reklama

Telewizja Polska pracuje nad nowym programem. Ameryka da się lubić formułą będzie zbliżona do Europa da się lubić, które leciało w telewizji regularnie przed laty. Mam wrażenie, że oba programy będą równie dziwne. A może się mylę i zostanę fanką Ameryki?

Ameryka da się lubić już niedługo na TVP2. Kto by pomyślał! Wszyscy, którzy pamiętają program Europa da się lubić, powinni mniej więcej wiedzieć o co chodzi. Do kolejnych odcinków będą zapraszani Amerykanie mieszkający w Polsce oraz goście specjalni. Każdy odcinek będzie dotyczył jakiegoś konkretnego tematu, o którym będą opowiadali uczestnicy. Z nieoficjalnych informacji portalu Wirtualne Media wynika, że Ameryki nie poprowadzi Monika Zamachowska. Swego czasu była gospodynią Europa da się lubić. Nazywała się wtedy jeszcze Richardson. Najprawdopodobniej zobaczymy tylko cztery odcinki show. Zaczną ukazywać się od 25 kwietnia, zastępując w paśmie Dance Dance Dance.

Reklama

Ameryka da się lubić od 25 kwietnia w TVP2

Przyznam szczerze, że na ten moment średnio rajcuje mnie ten cały pomysł i to z kilku powodów. Dobrze pamiętam Europę da się lubić. W dzieciństwie często oglądałam ten program, zapewne nie pojmując z niego wszystkiego, co bym mogła. Z drugiej strony, nie uznałabym też tego show za wielce edukacyjne. Wiedza, którą przekazywali uczestnicy, była dosyć podstawowa. Wszystko oczywiście opierało się na uogólnieniach i stereotypach. No wiecie, Włosi to ciągle odpoczywają i jedzą makaron, Francuzi piją wino, Niemcy są poukładani i uwielbiają kiełbasy i tak dalej, i tak dalej. Wtedy o tym nie myślałam, ale dziś patrząc na pojedyncze odcinki dobrze zdaję sobie sprawę, że całość była mocno reżyserowana. Proste informacje były przebijane żarcikami i docinkami czy radosnym śpiewaniem. Ot taka bardzo prosta rozrywka.

Następne dwa tygodnie w domu? Oto co warto obejrzeć

Pamiętajmy jednak, że program ukazał się w 2003 roku. Wtedy na dobre zaczynała się nasza przygoda z Unią Europejską. Byliśmy w nowym milenium, zmieniało się mnóstwo rzeczy. Coraz więcej Polaków miało komputery, zaraz każdy będzie miał w domu internet. Otwieraliśmy się na świat, a TVP chciało nam w tym pomóc. Funkcjonowanie między krajami UE stało się przecież dużo prostsze. Nastawieni pozytywnie do polskiego członkostwa w Unii chcieliśmy edukować rodaków. Chodziło o pokazanie im, że ci ludzie za granicą nie są jacyś dziwni ani straszni. Niektórzy z nich żyją pośród nas i mają się dobrze. Dużo lepiej jest zapamiętać, że Niemiec to chodzi w koszuli i nie rozumie luźnego podejścia Włocha niż malować go jako okupanta, prawda? Kładzenie kresu ksenofobii jest jak najbardziej na plus. Może nie zrobiono tego z jakąś wielką klasą czy stylem, ale ej. Nie było źle. Pamiętajmy o tym, że Europa da się lubić trochę się zestarzała, a oglądanie jej teraz może być trochę dziwne.

Nowy polski serial Netflixa oscylować będzie wokół seksu. Premiera jeszcze w tym roku!

Program dał nam dobre wspomnienia, mam nadzieję, że wielu Polakom pomógł się otworzyć. Pamiętajmy też, że dostaliśmy Conrado na skuterze, Toni Hyyryläinen reklamował bank, Steffen Möller starał się być gwiazdą komedii i seriali, a Paolo Cozza... był sobą. Jakieś to przecież wszystko takie miłe i przyjemne, nie? Ale to wszystko było kiedyś. Teraz mamy inną rzeczywistość. Zastanówmy się nad przeniesieniem tego na współczesny grunt. Bardzo się cieszę, że znów mamy kogoś lubić. Nie wiem, czemu tym razem padło na Amerykanów, gdy mogliśmy wygrać dużo bardziej "odległe" nam narodu. Tylko czy ktoś naprawdę musi nam tłumaczyć ten świat? Sporo wody upłynęło od początków Europa da się lubić. Zmieniły się czasy, zmieniliśmy się my. Stany Zjednoczone nie są już dla nas niedostępnym lądem. Wystarczy kilka kliknięć i możemy się o nich dowiedzieć całkiem sporo. I to z różnych perspektyw. No właśnie. O ile w Europie każdy uczestnik reprezentował dany kraj i zajmował się nim ogólnikowo, jak będzie w tym wypadku? Czy każdy z gości będzie mówił te same frazesy? A może twórcy postarają się dobrać Amerykanów z różnych Stanów? Typowy Kalifornijczyk różni się od typowego Teksańczyka czy Nowojorczyka. Jakie będzie jednak kryterium stwierdzenia, które stany są ważniejsze? I czy w ogóle uda im się tak dobrać chętnych?

No nie wiem, czy ich polubię

Cóż, na ten moment mam dużo więcej pytań niż odpowiedzi. Sam pomysł wydaje mi się bardzo nie na czasie i nie do końca rozumiem sens wprowadzenia go. Jeżeli założenia i realizacja będą podobne jak w przypadku Europy, będę zawiedziona. Nie wierzę, że taki system przyniesie Polakom jakąkolwiek nową wiedzę na temat kultury Stanów, poza wbiciem im do głowy nazwy stolicy czy melodii hymnu. Programy edukacyjne i podróżnicze? Jak najbardziej. Proste schematy, stare żarty i wmawianie ludziom, że USA to jakiś mityczny ląd, o którym nadal brakuje nam wiedzy, mimo że wręcz zalewają nas popkulturowo? Nie, zdecydowanie nie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama