Narzędzia Amazonu ułatwiają życie kupującym i sprzedającym. Wiecie komu też ułatwiają pracę? Scamerom.
Z ideą internetowego scamu jesteśmy na porządku dziennym od... cóż, praktycznie odkąd powstał internet. Nie od dziś wiadomo, że przez sieć można oszukać szybciej i prościej, ponieważ weryfikacja na odległość jest trudna, a dochodzenie swoich praw po oszustwie - w pewnych wypadkach nawet niemożliwe. Jednak mam wrażenie, że dzięki programom ochrony konsumentów nawet na takich portalach jak Aliexpress odeszliśmy już od wysyłania ludziom cegieł w pudełkach po telefonach oraz sprzedawania zdjęć jakiegoś przedmiotu zamiast realnej rzeczy. Cóż, nawet jeżeli, nie oznacza to, że scamerzy nie próbują dalej zarobić na naiwnych kupujących. Wręcz przeciwnie - ich metody są coraz ciekawsze.
YouTuberzy okradani są ze swojej własności intelektualnej. Kto się na to nabiera?
W świecie cyfrowej sprzedaży działają dwie siły które kolidują ze sobą. Z jednej strony - platformy chcą jak najbardziej ułatwić sprzedającym i kupującym proces, by ich do siebie przyciągnąć. Z drugiej - wiadomo, że duże koncerny mają problem z wszelkiego rodzaju podróbkami, więc muszą też wszystko kontrolować. Kontrola sprawia jednak, że wystawienie towaru na sprzedaż jest trudniejsze, więc niejednokrotnie platforma poświęca kontrolę na rzecz dostępności i wygody sprzedających. Jeżeli tylko scamerzy odkryją taki mechanizm, nie wahają się go wykorzystać. Do czego to prowadzi? Ano chociażby do takiej sytuacji, jakiej doświadczył YouTuber RetroGamingNow. Jeżeli chcecie doświadczyć całej historii, możecie obejrzeć wideo poniżej. Pozwólcie jednak, że zaserwuje wam skondensowaną wersję.
W dużym skrócie - żeby wydać jakąkolwiek książkę, trzeba znaleźć wydawcę. Jednak z racji na to, że dużo mniejszych autorów ma z tym problem, a Amazon chce zapełnić repozytorium Kindle'a jak największą liczbą pozycji, firma stworzyła wygodne narzędzie do self publishingu. Innymi słowy, jeżeli chcemy sprzedać e-booka przez Amazon, możemy go "wydać" z użyciem narzędzi korporacji. Ba, jeżeli zdecydujemy się chcieć sprzedać fizyczną kopię, Amazon nada nam nawet numer ISBN. Ma to swoje zalety, ponieważ znacznie ułatwia wszystkie procedury, ale i wady, ponieważ mocno wiąże pozycję z Amazonem.
Wracając jednak do tematu - jak pewnie się domyślacie, jeżeli coś jest automatyczne i szybkie, to (zazwyczaj) nie jest przy okazji zbyt precyzyjne. Amazon nie do końca zwraca uwagę na to, co jest publikowane, o ile nie jest to kopia istniejącej książki. Może to być natomiast... kopia wideo. W jaki sposób? Cóż, tutaj właśnie mamy przykład RetroGamingNow, który przeglądając Amazon natknął się na książkę, która stanowiła... kopię jego filmiku. Miała ten sam tytuł (z dodanymi frazami pod SEO) i okładkę, która stanowiła rozciągniętą miniaturkę z innego materiału na YouTube. W środku natomiast znajdowało się coś, co przypominało efekt automatycznego przełożenia mowy na tekst, wraz ze screenami z filmu (robionymi przez automat co 20 sekund, a więc - nawet nie związanymi z tekstem). Zaskoczony autor odkrył, że nie tylko on padł ofiarą kradzieży praw autorskich. Scamerzy "wydali" także wiele książek "bazujących" na materiałach innych YouTuberów, w tym przede wszystkim - Griana.
Za każdym razem w rubryce "autor" widniało też inne nazwisko, choć widać wyraźnie, że "autorzy" również byli wygenerowani przez komputer bazując na tym samym schemacie. Widać więc wyraźnie, jak ten scam ma działać. Każda książka ma podtytuł "Minecraft Deep Dive: Perfect for Minecrafters Kids and Adults, Top Builder Ideas, Guide Book, Graphic Novels", co ma przekonać kupujących, że jest to poradnik do gry. Kupujących, czyli osoby które o grze nie wiedzą nic, a chcą kupić coś np. swoim dzieciom, które w Minecrafta grają. Takim osobom nie zapali się lampka ostrzegawcza, ponieważ nie kojarzą chociażby tego, kim jest Grian i że z okładkami coś jest nie tak.
Co jednak, kiedy książka przyjdzie i oszustwo wyjdzie na jaw? Cóż, ze względu na opisane wcześniej mechanizmy klienci zwyczajnie nie za wiele mogą w tej kwestii zrobić. Wszystko dlatego, że zarówno ISBN, miejsce wydruku jak i informacje na stronie wiodą do Amazonu i jego magazynów/fabryk, a nie do realnych oszustów. Jest to więc scam bliski ideałowi. Amazon oczywiście usuwa pozycje na które skarżą się kupujący, ale także - nie zapobiega powstawaniu nowych i dziś bez problemu wciąż można natknąć się na aktywne oferty o których mowa w filmie.
Dosyć ironiczny jest tu fakt, że ten scam nie miałby miejsca, gdyby nie mechanizmy Amazonu mające na celu ułatwić publikacji e-booków na jego platformie. Innymi słowy - gdyby go nie było, bądź gdyby działał lepiej w kwestii wykrywania, że ktoś próbuje tu kogoś oszukać, takie rzeczy nigdy nie miałyby miejsca. Dlatego właśnie jestem zdania, że Amazon "pomaga" scamerom, tworząc im wygodne warunki pracy. I szczerze - myślę, że na taki rodzaj oszustwa będziemy się natykać coraz częściej. Automatyczne systemy nie wykryją naruszenia praw autorskich, ponieważ kopiowana jest mowa z klipu, a nie tekst z innej książki. Jest to proces automatyczny, więc produkcja scamu nie kosztuje nic i każdy zarobek to czysty zysk. W razie skarg Amazon usuwa ogłoszenie, ale na jego miejscu pojawiają się kolejne, tak samo automatycznie wygenerowane przez system. Żeby się tego pozbyć, Amazon musiałby wrócić do ręcznej weryfikacji każdej pozycji, a to się raczej nie stanie.
Zapowiada się więc ciekawa batalia, jeżeli któryś z pokrzywdzonych autorów będzie chciał dochodzić swoich praw.
Wszystkie screeny pochodzą z materiału RetroGamingNow.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu