Amazon

Amazon pokazał Polakom co ich omija. Liczyłem na trochę więcej

Maciej Sikorski
Amazon pokazał Polakom co ich omija. Liczyłem na trochę więcej
Reklama

Kiedy po powrocie z urlopu przeczytałem, że Amazon zaprasza na konferencję w Warszawie (konferencja to chyba za mocne słowo), to w głowie pojawiła się...

Kiedy po powrocie z urlopu przeczytałem, że Amazon zaprasza na konferencję w Warszawie (konferencja to chyba za mocne słowo), to w głowie pojawiła się myśl „o, dzieje się”. Miałem nadzieję, że po niespełna dwóch tygodniach ta myśl powróci, tym razem po zapoznaniu się z solidną dawką informacji na temat przyszłości korporacji w naszym kraju. I co? I nic…

Reklama

Nie uczestniczyłem w spotkaniu w Warszawie, ale z zainteresowaniem śledziłem doniesienia Tomasza dotyczące poczynań amerykańskiego giganta: co ogłoszą, jakie mają plany, kiedy wchodzą, na jaką skalę itd. Niestety, relacja Tomka nie zawierała odpowiedzi na te pytania. Kolega przespał najważniejsze momenty? Wątpię, inne opisy tego wydarzenia wyglądają podobnie: Po co Amazon zaprosił nas na pokaz? Nie do końca wiadomo.


Może w tym jest jakaś głębsza myśl, może Amazon ma wspaniale rozpisany plan, w którym takie show musiało się odbyć, ale przyznam, że nie wiem jaki jest sens zapraszania ludzi, pokazywania im produktów, które znają m.in. stąd, że kupują je okrężną drogą, chwalenia się tym, czego w Polsce nie uraczysz, podkręcania apetytu bez zapewnienia posiłku. Coś na zasadzie „mamy fajny sprzęt, ciekawe usługi, super platformę, a wy jej nie macie. Kiedy to się zmieni? Nie wiemy. A przynajmniej nie powiemy”.

Złośliwi powiedzą, że korporacja zrobiła pokaz, by przestano już pisać, że Amazon interesuje się Polską jedynie ze względu na tanią siłę roboczą. I chyba pozostaje zgodzić się z tymi złośliwcami, bo jakoś nie trafia do mnie idea budowania sieci kontaktów i relacji z mediami – trudno jest je budować przez brak konkretów, wodzenie ludzi za nos i zapewnienia, że „coś, gdzieś, kiedyś się zmieni”. Filozofia i DNA firmy chyba nie interesują zbyt wielu osób nad Wisłą. Zwłaszcza, że to DNA jest ostatnio na Zachodzie omawiane w aurze kontrowersji.


Może to brzmi jak narzekanie dziecka, które nie dostało zabawki, ale zapewniam, że ja świetnie sobie bez niej radzę. Po prostu nie mogę zrozumieć, jaki jest sens pompowania tematu, którego nie ma. Jeśli korporacja będzie miała coś sensownego do przekazania, to wtedy powinna zaprosić ludzi, przy okazji może pokazać, jakie ma zabawki. A tak marnuje czas. Swój i nasz.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama