Fotografia

Amatorzy fotografii zapieją z radości. Tego obiektywu nie zdejmiesz z aparatu

Bartosz Gabiś
Amatorzy fotografii zapieją z radości. Tego obiektywu nie zdejmiesz z aparatu
Reklama

Każdy, kto stawiał pierwsze kroki z fotografią, musiał mieć taki moment, w którym "kliknęło", że to jest właśnie to hobby, które chce kontynuować. Dla mnie to był obiektyw Sigmy, który dzięki swojej wszechstronności ukazał świat w innym świetle. Teraz powraca w nowej, bogatszej odsłonie.

Tym obiektywem była Sigma skierowana do użytkowników lustrzanek Canona z matrycą APS-C i mimo wielu obietnic, szkło nigdy nie powróciło... Aż do teraz... W pewnym sensie. Japońska firma właśnie zapowiedziała duchowego spadkobiercę, który oferuje większy zakres, rozpieszcza wciąż jasnością i jest otwarty na największe marki.

Reklama

Amatorzy fotografii zapieją z radości. Tego obiektywu nie zdejmiesz z aparatu

Sigma

Oto Sigma 17-40mm F1.8 DC, duchowy spadkobierca uwielbianej Sigmy 18-35mm F1.8, która od 2013 roku rozkochiwała w sobie kolejne pokolenia hobbystów, lecz przepadła w historii. Nowa wersja jest szybsza, oferuje większy zakres, tę samą zamkniętą formę zoomu (zmniejszając strach o kurz), ale odchudzoną o 30% w stosunku do swojego poprzednika. To pierwszy od lat obiektyw z serii Art stworzony od podstaw z myślą o bezlusterkowcach APS-C. Dostępny będzie w wersjach z bagnetem Sony E, Fujifilm X, L-Mount oraz Canon RF-S, co ciekawe zabrakło wersji dla Nikona Z.

Nowy zoom to nie tylko świetne parametry optyczne, ale też szereg rozwiązań ułatwiających życie fotografom i filmowcom. Obiektyw jest wyraźnie lżejszy (535 g) i krótszy od kultowego 18-35mm, a jego konstrukcja bazuje na wewnętrznym zoomie, co gwarantuje stabilność podczas pracy. Do tego dochodzi szybki, liniowy silnik AF (HLA), minimalny efekt oddychania ostrości oraz uszczelniona, odporna na kurz i wilgoć obudowa z powłoką hydrofobową.

Sigma

Sigma 17-40mm F1.8 DC Art to także ukłon w stronę twórców wideo – praktycznie brak efektu oddychania, wewnętrzny zoom i cicha praca autofokusa to cechy, których oczekują użytkownicy niemuszący się przejmować czy zdjęcie robią z ręki, gimbala albo klasycznego statywu. Wersje dla Sony, L-Mount i Fuji mają dedykowany pierścień przysłony z możliwością wyłączenia klikania, podczas gdy Canon RF-S otrzymał programowalny pierścień kontrolny, zgodnie ze standardami tego systemu.

Sprzedaż rusza 10 lipca 2025 (Sony E, Fujifilm X, L-Mount, zaś Canon RF w sierpniu) w sugerowanej cenie detalicznej 4290 złotych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama