Polaków, szczególnie tych młodszych, nie trzeba namawiać do e-zakupów. Może i nie garną się ochoczo do kupowania żywności w Sieci, ale reszta produktów znajduje tu naprawdę wielu odbiorców. Co nas przekonuje do sklepów internetowych? Wygoda, bogata oferta, czas poświęcany na zakupy - odpowiedzi jest przynajmniej kilka. Najważniejszą stanowi jednak cena, a najlepiej widać to na przykładzie Aliexpress: rodacy polubili zakupy w Państwie Środka.
Aliexpress to platforma zakupowa należąca do chińskiego giganta e-commerce, korporacji Alibaba. Przypomina rodzime Allegro, ma szeroką ofertę produktową, znajdziemy tam zarówno odzież, elektronikę, gadżety dla domu, jak i zestaw biwakowicza. Strona jest przetłumaczona na język polski, ale jakość przekładu pozostawia sporo do życzenia. Osoby, które nie znają angielskiego pewnie podziękują i za to, pozostali mogą wybrać język Szekspira. Tyle słowem wstępu, zdecydowanej większości z was pewnie nie muszę tłumaczyć, z czym to się je. Na temat zwracam uwagę z bardzo konkretnego powodu.
Media donoszą dzisiaj, że Polacy bardzo polubili Aliexpress. Chociaż z drugiej strony: nie wiem, czy go lubią. Pewne jest natomiast, że korzystają. Miesięcznie robi to 5 mln osób. W ciągu zaledwie roku liczba klientów podwoiła się. Efekt? Strona znalazła się w trójce najpopularniejszych serwisów handlowych w polskiej Sieci, wyprzedzają go już jedynie Allegro i Ceneo. Te dwie marki znane są Polakom znacznie dłużej, ich pozycja nie może dziwić. Zastanawia natomiast, jak Aliexpress zaszedł tak daleko bez szerszej promocji. Bo trudno powiedzieć coś o akcji marketingowej chińskiego giganta: wszedł niepostrzeżenie, nie zwracał na siebie większej uwagi i... bum: 5 mln kupujących. Warto się zastanowić, do jakich wyników mogłaby dojść platforma, gdyby ostro ruszyła z akcja reklamową. A może nie miałoby to większego znaczenia, bo Polaków nie interesują reklamy, lecz... cena.
Nie ma sensu przekonywać, że rodacy wybierają Aliexpress, bo lubią egzotykę, że znajdują w tym serwisie rzeczy, których w innych miejscach nie ma (chociaż wierzę, że zdarzają się takie przypadki), że lubią czekać tygodniami na przesyłkę. Decyzja zakupowa wynika z ceny. Niższej ceny. Te same lub podobne towary oferowane w polskich sklepach potrafią być dużo droższe. Pisaliśmy kiedyś, że rodzimi sprzedawcy zaopatrują się na Aliexpress i odsprzedają tu towary z niezłą prowizją. Chyba coraz mniej Polaków chce dokonywać zakupów w ten sposób i przepłacać, dowiadują się, jak kupować na Aliexpress i po prostu to robią.
Ciekawa kwestia w kontekście przyszłości handlu. Nierzadko czytam, że ten tradycyjny nie zniknie, bo lubimy mieć kontakt z drugim człowiekiem, sam pisałem, że lokalne sklepy z żywnością mają sporą szansę, by przetrwać. Ale przykład Aliexpress pokazuje, że wielu towarów to nie musi dotyczyć, kupowanie czapki, ładowarki do telefonu albo gadżetów do kuchni nie wymaga kontaktu z żywym sprzedawcą. A już w szczególności dotyczy to dziwnych produktów, nierzadko bardzo wyspecjalizowanych, których masowo przybywa w sklepach. Gdy stajemy przed wyborem: kontakt ze sprzedawcą albo mniejszy rachunek, możemy wybrać to drugie.
Amazon na razie traktuje nasz kraj po macoszemu, Polska jest dla niego dobrym magazynem i sortownią ale już niekoniecznie rynkiem zbytu. O Aliexpress też niektórzy powiedzą, że serwis mógłby się postarać bardziej, ale Chińczycy i tak zdołali się bardziej przedrzeć do naszych portfeli. Jeszcze trochę i jedenasty listopada będzie się nam kojarzył nie tylko ze świętem państwowym, odzyskaniem niepodległości, lecz także z dniem singla, a co za tym idzie, wielkimi promocjami w chińskich sklepach...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu