Alexa od Amazonu dzielnie słucha użytkowników. Część nagrań trafia też do operatorów, którym podobno zdarza się też usłyszeć przypadkowe nagrania, przy których warto byłoby reagować...
Alexa nasłuchuje cały czas, jej operatorzy też. Ale w razie potrzeby... i tak nam nie pomogą?
Współczesne inteligentne urządzenia budzą sporo kontrowersji w kwestii podsłuchów i podglądania. Wielu użytkowników robi co tylko w ich mocy, by im to uniemożliwić. Software'owe ich wyłączenie to podstawa, wiadomo, ale na tym jeszcze nie koniec. Zaklejanie kamerki w komputerze, odłączanie modułu mikrofonu — to dla nich standard. W żadnych asystentów zaś się nie bawią, bo wiadomo, że musi słuchać. No musi — jeżeli chcemy by był efektywny w działaniu, musi słuchać. I to zapala u nich lampkę ostrzegawczą z pytaniem: kto jeszcze słucha? W przypadku Alexy — najwyraźniej wiele osób.
Chcemy perfekcji, a ona nie powstaje z dnia na dzień
Asystenci głosowi stają się coraz lepsi z każdym kwartałem. Są lepszymi słuchaczami, bardziej precyzyjnie odpowiadają na nasze pytania i... myślę że nie przesadzę kiedy napiszę, że miejscami można z nimi prowadzić w miarę wygodną i naturalną konwersację. Grupy specjalistów nieustannie nad tym pracują, zbierając próbki głosów, na ich podstawie zaś starając się nauczyć swoje oprogramowanie nowych sztuczek. I choć od lat Amazon twierdzi że do takiej pracy wybierana jest "niezwykle mała próbka nagrań głosowych z Alexy" — do tego w formie, która zapewnia ich autorom całkowitą anonimowość. Według informacji do których dotarł Bloomberg — wcale nie jest ona aż tak mała.
Z informacji które oficjalnie podaje Amazon wynika, że to jakieś śladowe próbki. I może w skali całego przedsięwzięcia i ilości użytkowników rozsianych po całym świecie — faktycznie tak jest. Z informacji do których dotarł Bloomberg wynika jednak, że pracownicy Amazona (których w tym dziale mają być setki) mieliby przesłuchiwać około tysiąca takich próbek dźwiękowych podczas dziewięciogodzinnej zmiany. Na specjalnym czacie mają się konsultować w sprawie niewyraźnych materiałów, których nie są pewni — i dyskutować na temat głosowych próbek. Co więcej: każdego dnia słyszą około stu nagrań nagranych przypadkowo — kiedy Alexa została aktywowana bez intencji "rozmówcy".
Czy powinno nas to dziwić? Hmmm... raczej niespecjalnie — przypadkowe aktywacje takich materiałów nie są czymś niespotykanym. Potrzeba też materiału, który pozwoli dopracować usługę niezależnie od akcentu i dbałości o wypowiadaną frazę. I prawdopodobnie aktywując usługę, wszyscy się na to zgodzili akceptując tamtejszy regulamin. Przyznam szczerze, że najbardziej niewiarygodną i budzącą wątpliwości informacją ze wszystkich tych rewelacji jest kwestia treści przypadkowych nagrań. Miałyby tam znaleźć się fragmenty sugerujące, że chodzi o napaść. Pracownicy, niezależnie od siebie, je zgłaszali, ale szefostwo kazało sprawę zostawić, bo to podobno nie leży w ich kompetencjach. Smutne, tym bardziej, że przecież (prawdopodobnie) Google Home w podobnej sytuacji zagrożenia zachował się nieco bardziej ludzko i przyzwoicie. Amazon został poproszony o ustosunkowanie się do tych rewelacji, ale póki co nie ma jeszcze żadnego komentarza w tej sprawie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu