SpaceX po raz kolejny przesuwa granice innowacji w przemyśle kosmicznym. 27 sierpnia 2025 roku, o godzinie 1:30 czasu polskiego, z bazy Starbase w Teksasie wystartował statek Starship w ramach swojej dziesiątej misji testowej, która tym razem zakończyła się sukcesem.

Dzisiejszy lot był dwukrotnie przekładany, najpierw z powodu problemów z infrastrukturą naziemną, a kolejnego dnia z pogodą. Tym razem jednak wreszcie udało się wystartować i było nieco ponad 60 minut, które okazały się ogromnym sukcesem. Jest to kamień milowy w rozwoju pierwszego na świecie, w pełni odzyskiwalnego systemu nośnego. SpaceX wreszcie dostało dane, które powinny pozwolić na stworzenie jeszcze lepszej osłony termicznej. To kluczowy element, jeśli Starship ma być ponownie wykorzystywany w ciągu kilku godzin od lądowania. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem.
Perfekcyjny start i precyzyjne manewry
Misja rozpoczęła się od bezbłędnego startu rakiety Super Heavy, która, napędzana mocą wszystkich 33 silników Raptor, wzniosła się nad Zatokę Meksykańską. Po około 90 sekundach lotu, jeden z silników z środkowego okręgu przestał działać, ale nie miało to wpływu na powodzenie całego lotu. Kluczowym momentem był manewr "hot-staging", czyli odłączenie górnego stopnia (Starshipa) od boostera w trakcie pracy silników. Statek Starship uruchomił swoich sześć silników Raptor i z powodzeniem kontynuował podróż w kierunku przestrzeni kosmicznej.
Po separacji, booster Super Heavy wykonał manewr powrotny, kierując się do wyznaczonej strefy na wodach Zatoki Meksykańskiej. Inżynierowie SpaceX zafundowali mu dodatkowe wyzwanie, celowo wyłączając jeden z centralnych silników podczas lądowania i aktywując w jego miejsce silnik zapasowy. Manewr ten, zakończony zawiśnięciem około 200 metrów nad wodą i kontrolowanym wodowaniem, dowiódł niezawodności i elastyczności konstrukcji. Upadek boostera z tej wysokości sprawił, że całość zakończyła się ogromnym wybuchem, który szybko zatopił pozostałości rakiety w wodzie.
Starship w kosmosie: ładunek, test silnika i ekstremalny powrót
W tym czasie Starship kontynuował swoją misję. Po osiągnięciu planowanej prędkości na trajektorii suborbitalnej, statek z powodzeniem zrealizował swój pierwszy cel w przestrzeni kosmicznej: wypuszczenie ośmiu symulatorów satelitów Starlink. Była to pierwsza udana demonstracja możliwości załadunkowych pojazdu, otwierająca drogę do przyszłych misji komercyjnych i naukowych. Cały mechanizm wydaje się jednak jeszcze bardzo prymitywny i powolny, dlatego wymaga dopracowania. Nie wspominając już nawet o tym, że jeden z symulatorów uderzył o statek podczas opuszczania ładowni.
Kolejnym ważnym momentem było drugie w historii ponowne uruchomienie silnika Raptor w przestrzeni kosmicznej. Ta zdolność jest absolutnie kluczowa dla przyszłych misji, umożliwiając manewry deorbitacyjne czy wejście na orbitę wokół innych ciał niebieskich, takich jak Księżyc czy Mars. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem i jeden ze środkowych silników został uruchomiony na około 2 sekundy. Po tym pozostało już tylko przetrwać wejście w atmosferę.
Faza powrotu na Ziemię była prawdziwym testem wytrzymałości. Starship wytrzymał, choć nie bez problemów. Podczas transmisji, na wysokości około 90 km na powierzchnią Ziemi, nastąpiło wysoko energetyczne zdarzenie w komorze silnikowe. Wyglądało to tak jakby coś wybuchło albo uderzyło w dolną część statku. W rezultacie uszkodzone zostały dolne klapy oraz obudowa statku, ale ostatecznie nie miało to dużego wpływu na samo hamowanie statku. Przejście całej procedury pozwoliło na zebranie bezcennych danych na temat zachowania osłony termicznej i integralności całej konstrukcji. Statek, sterowany za pomocą czterech charakterystycznych lotek, precyzyjnie dotarł do celu na Oceanie Indyjskim. Tam z powodzeniem wykonał imponujący manewr obrotu do pozycji pionowej i zakończył misję miękkim wodowaniem po odpaleniu silników hamujących.
Co dalej?
Każdy lot testowy programu Starship to przede wszystkim ogromna dawka wiedzy. Dziesiąta misja, realizując wszystkie główne cele, dostarczyła inżynierom SpaceX danych, które pozwolą na dalsze udoskonalanie pojazdu. Jak podkreśla firma, sukces mierzy się tym, czego można się nauczyć, a ten lot, testując granice możliwości statku, dostarczył zarówno bezcennych informacji, jak i niesamowitych emocji. Teraz informacje te zostaną wykorzystane, aby usprawnić kolejny statek. Będzie to ostatni Starship w specyfikacji V2, który poleci na orbitę zapewne jeszcze w tym roku. Następnie SpaceX zacznie testy boostera i statku w wersji V3, które konstrukcyjnie są pod wieloma względami znacznie poprawione i powinny przybliżyć nas do kluczowych misji, takich jak tankowanie w kosmosie czy wreszcie lot na Księżyc i Marsa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu