Dyskusja o tym w jakiej formie powinno dystrybuować się seriale trwa nieprzerwanie od lat. Temat powraca przy okazji premiery "Problemu trzech ciał" — i jeden z aktorów ma na ten temat swoją opinię. I to taką, która niekoniecznie się każdemu spodoba.
Dyskusja wokół formy wypuszczania seriali trwa nieprzerwanie od wielu lat — i raczej szybko się to nie zmieni. Myślę, że serwowanie hurtem całych sezonów ma równie wielu zwolenników, jak i przeciwników. Ale jak pokazało wiele serii w ostatnich latach — to właśnie regularne serwowanie nowych przygód bohaterów tydzień po tygodniu potrafi utrzymać uwagę widzów na dłużej i... najzwyczajniej w świecie: pozwala serialowi wzbić się na wyżyny popularności. Przykładów nie trzeba daleko szukać — tak było chociażby z "Grą o Tron", "Sukcesją" czy ostatnim hitem FX o którym dyskusje trwają non-stop: "Shogunie".
Ostatni hit netfliksa, "Problem trzech ciał", został nam zaserwowany hurtem. Nawet nie po połowie, jak miało to miejsce chociażby w przypadku ostatnich przygód "Wiedźmina". Wszystkie odcinki w tym samym dniu trafiły na platformę — co ma swoje plusy... i minusy. Jeden z aktorów biorących udział w projekcie, John Bradley (serialowy Jack Rooney) twierdzi, że to nie była najlepsza strategia. I w zupełności się z nim zgadzam.
Aktor twierdzi, że "Problem trzech ciał" powinien być wypuszczany stopniowo. Jaka będzie przyszłość serii?
Wielu uznało słowa Bradleya za kontrowersyjne, ale szczerze mówiąc: trudno się z nim nie zgodzić. Aktor w udzielonym wywiadzie dołącza się do grona widzów, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że to po prostu przyciąga uwagę na znacznie krócej. A kto jak kto, on akurat doskonale wie o czym mówi — w końcu był jedną z gwiazd "Gry o Tron", czyli jednego z najchętniej oglądanych seriali wszech czasów.
Ciekawostką jednak będzie dla wielu to, że Netflix nie był do końca przekonany, czy to aby na pewno dobry pomysł. Wspomina, że pojawiały się głosy o tym, by wypuścić serial w dwóch częściach. I za tym przemawia wiele głosów związanych ze wspólnym cieszeniem się, komentowaniem i rozmową na temat serialu na czele. Bo przecież trudno z przyjaciółmi podyskutować o tym bez spoilerów, trudno utrzymać wspólne tempo, a po tygodniu czy dwóch — gdy emocje już opadną — pozamiatane. Wtedy są nowe treści do oglądania i komentowania.
Ale kto wie — może faktycznie w kolejnych seriach Netflix rozegra tę kwestię nieco inaczej. W końcu o ile pierwsze sezony "Wiedźmina" wypuszczane były w całości, to ostatnie perypetie Geralta są dzielone. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by zmienić model dystrybucji również w przypadku "Problemu trzech ciał".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu