VOD

Ta współpraca reklamowa zmieniła bieg historii. "Air" to świetny film o Nike i Jordanie

Konrad Kozłowski
Ta współpraca reklamowa zmieniła bieg historii. "Air" to świetny film o Nike i Jordanie
Reklama

Kulisy przełomowego i historycznego kontraktu Nike z Michaelem Jordanem nareszcie w formie filmu trafiają na ekrany. Ben Affleck i Matt Damon ponownie łączą siły, by przez prawie 2 godziny pokazać nam wyjątkowość tamtej umowy oraz czasów, w jakich ją podpisano.

Gdy myślimy dziś o największych kontraktach i współpracach, to w naszych głowach pojawiają się umowy na miliony dolarów, ale zanim nadeszły takie czasy, Nike kusiło Michaela Jordana znacznie mniejszą kwotą. Dodatkowo, firma była na przegranej pozycji ze względu na swoją sytuację na rynku obuwia i odzieży sportowej dla koszykarzy, bo znacznie lepiej radziły sobie Converse oraz Adidas.

Reklama

Ich sprzęt był popularniejszy i bardziej cool, ale to wcale nie powstrzymywało Sonny'ego Vaccaro przed podjęciem próby przekonania przyszłej gwiazdy NBA do podpisania kontraktu właśnie z Nike. Każdy uważał, że to niemożliwe, ponieważ Jordan był o krok od złożenia podpisu na dokumentach od Adidasa, a w dodatku firma Vaccarego nie zamierzała inwestować tak dużo pieniędzy w pojedynczy kontrakt. Dział koszykówki w Nike miał takie problemy, że jeszcze jeden nieudany sezon spowodowałby jego zamknięcie.

Lata 80. w pigułce. Wtedy Nike wywalczył pozycję nr 1 na świecie

O wszystkim tym dowiadujemy się już w pierwszych kilkunastu minutach filmu "Air", jednocześnie poznając z bliska realia lat 80. Otwierająca produkcję sekwencja to zlepek najbardziej kultowych marek, piosenek, reklam, filmów i innych elementów popkultury, co znakomicie wprowadza nas w nastrój i pokazuje, jak bardzo tamten okres różnił się od czasów obecnych.

Takie podejście przewija się przez cały film, w którym jest pełno scen ukazujących rzeczywistość sprzed około 40 lat. Uroku dodają wykorzystane utwory, które rozbrzmiewają w tle przy każdej nadarzającej się okazji. Dla dorastających wtedy osób to prawdziwa frajda, zaś pozostali mogą szybko złapać bakcyla i zainteresować się tym, jak wyglądało wtedy życie i co było na topie.

Z bliska poznajemy nie tylko Sonny'ego (Matt Damon), ale także Phila Knighta (Ben Affleck, także reżyser filmu), Roba Strassera (Jason Bateman) oraz Howarda White'a (Chris Tucker). To ten zespół finalnie pracował nad propozycją dla Michaela Jordana, którą przedstawiono zawodnikowi oraz jego rodzicom. Przedstawiony zostaje też nam agent MJ-a, David Falk (Chris Messina), który w filmie nie odgrywa w negocjacjach tak istotnej roli, jak dziś twierdzi sam zainteresowany.

Kulisy kontraktu Nike i Michaela Jordana. Ta umowa zmieniła bieg historii

Możemy być pewni, że nieścisłości i półprawd dotyczących tak istotnej i lukratywnej współpracy jest wiele, ale opowiedziana przez filmowców historia jest spójna i dobrze napisana. Za scenariusz odpowiada Alex Convery, dla którego to debiut przy tak dużym projekcie, natomiast reżyserią zajął się Ben Affleck. Gwiazda ponownie udowadnia, że w tej roli ma do pokazania równie dużo dobrego, co i przed kamerą. Jego Phil Knight jest charyzmatyczny i ekscentryczny, ale Affleck i Damon błyszczą najbardziej, gdy obydwaj grają w tej samej scenie. Ich pozaekranowa relacja (są dobrymi przyjaciółmi od wielu lat) przekłada się na świetną chemię na ekranie, a to generuje też bardzo korzystne środowisko dla pozostałych na planie.

Można by ponarzekać na brak autorskiej muzyki w filmie i nieobecność Michaela Jordana w samej fabule - prym w negocjacjach wiodła jego matka Deloris Jordan (Viola Davis) - ale z drugiej strony utrzymanie jego osoby na marginesie fabuły, jako coś magicznego i nieosiągalnego sprawia, że film nabiera rumieńców. Aktor grający MJ-a jest zawsze pokazywany od boku lub z tyłu, a odzywa się tylko raz - to była właściwa decyzja, ponieważ jego postać nie odciąga naszej uwagi od centralnego elementu fabuły, czyli kontraktu i sytuacji Nike'a.

Air - znakomity film o przełomowym kontrakcie reklamowym

Całość zamknięto w niespełna dwóch godzinach i jest to jak najbardziej odpowiedni czas trwania dla takiej historii. Nie próbowano usilnie wydłużyć niektórych wątków, ale też nie czuć, by skrócono poszczególne sekwencje - wszystko jest podane jak na tacy i wyjaśnione w odpowiedni sposób dla zwykłego widza. Oprawa wizualna jest na hollywoodzkim, czyli co najmniej satysfakcjonującym poziomie. Ten film nie powalczy o najwyższe laury na festiwalach ani nie ustawi się w kolejce po Oscary, ale takich produkcji też potrzebujemy: intrygujących, dobrze zagranych i solidnych na każdym poziomie. Historia zdecydowanie warta poznania, a nawet i zgłębienia za pomocą książki i dokumentu po seansie w kinie. Kto by pomyślał, że o czymś takim można nakręcić tak wciągający film.

Reklama

 

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama