Eric Schmidt to legenda Doliny Krzemowej. To on w dużej mierze odpowiedzialny jest za sukces Google, a teraz będzie rządził firmą kosmiczną. I jednym z jego celów jest budowanie centrów danych na orbicie.

Schmidt przez wiele lat szefował Google dorabiając się na tym sporych pieniędzy. W ostatnim czasie zainwestował w firmę Relativity Space, w której został nie tylko głównym udziałowcem, ale również prezesem zarządu. I okazuje się, że już ma plan jak połączyć swoje doświadczenie w branży technologicznej, z branżą kosmiczną. Pytanie tylko czy to faktycznie ma sens, bo budowanie centrów danych w kosmosie brzmi bardzo ciekawie, ale wyzwania jakie się z tym wiążą również są bardzo poważne.
AI będzie mieszkać na orbicie?
Relativity Space to niewielki startup, który buduje obecnie rakietę średniego rozmiaru - Terran R. Firma zasłynęła tym, że zamierzała "drukować" swoje rakiety i jej komponenty przy pomocy drukarek 3D. Ich pierwsza, niewielka rakieta - Terran 1, powstała właśnie w ten sposób i nawet udało jej się wystartować. Okazało się jednak, że technologia druku nie do końca się sprawdza i Terran R powstaje już w bardziej tradycyjny sposób, korzystając z druku 3D, ale tylko w przypadku niektórych elementów. Na jego debiut musimy jednak jeszcze poczekać. Warto jednak pamiętać, że jego możliwości bliższe są raczej Falconowi 9 od SpaceX, co oznacza możliwość wyniesienia około 20 ton na niską orbitę okołoziemską. Zatem budowanie farmy serwerów może być przy jej pomocy nieco czasochłonne, ale to tylko jeden z problemów.
Eric Schmidt kilka dni temu w czasie spotkania w kongresie Stanów Zjednoczonych mówił o największych wyzwaniach stojących przed budowanymi obecnie centrami danych. W związku z coraz bardziej masowo wykorzystywaną technologią sztucznej inteligencji, zapotrzebowanie na moc obliczeniową będzie rosło bardzo szybko. Oznacza to również coraz większe zapotrzebowanie na energię elektryczną. W samych Stanach Zjednoczonych ma to być dodatkowe 67 GW do 2030 roku, podczas gdy przeciętna elektrownia atomowa, jaką chcemy zbudować między innymi w Polsce, może zaoferować 3 GW. Zwiększenie produkcji energii na potrzeby centrów danych może być bardzo trudne na Ziemi, ale w kosmosie mamy jej pod dostatkiem.
Energia i chłodzenie, jak je pogodzić?
Farma serwerów na odpowiedniej orbicie może czerpać energię ze Słońca w zasadzie w sposób ciągły. Za sprawą takich konstelacji jak Starlink wiemy też, że nie ma praktycznie żadnych problemów z połączeniem takiej farmy do sieci internet na Ziemi. Wyniesienie kilkudziesięciu czy nawet kilkuset ton serwerów nie będzie tanie, ale z takim statkiem kosmicznym jak Starship wydaje się racjonalne. Do rozwiązania pozostaje w zasadzie tylko jedna istotna kwestia. Jak takie centrum danych schłodzić w warunkach kosmicznych? Chłodzenie serwerów to duże wyzwanie, dlatego między innymi trwają testy podwodnych centrów danych. Jednak zarządzanie emisją ciepła w kosmosie to całkiem inna skala problemu.
Jednym z największych elementów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej są między innymi emitery podczerwieni, które odprowadzają zaledwie kilkadziesiąt kW ciepła, podczas gdy centrum danych może pobierać nawet 1 GW energii elektrycznej, która zostanie w dużej mierze przekształcona w ciepło. Jak pozbyć się tej energii w kosmosie? Na to wyzwanie będzie musiał znaleźć odpowiedź zespół Schmidta. Jeśli jednak uda im się znaleźć rozwiązanie, to już za kilka lat obok częstych lotów Starlinków, będziemy zapewne obserwować również podróż całych serwerów na orbitę. Czy to nie brzmi jak science-fiction?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu