Co tak naprawdę potrafi Copilot od Microsoftu? Dużo i niedużo zarazem.
"Na jakim etapie rozwoju jest sztuczna inteligencja?" Takie pytanie zadaje sobie wiele osób. Doniesienia medialne są bowiem różne. Z jednej strony mamy wirtualne influencerki wygenerowane przez komputer, a z drugiej - zewsząd dochodzą nas głosy, że AI a postaci np. ChatuGPT potrafi wyłożyć się na najbardziej podstawowych zadaniach.
Jednocześnie - wciąż też słyszymy o dużym potencjale AI i o tym, że w wielu wypadkach będzie ono potrafiło zastąpić człowieka. Dlatego też dziś wielkie firmy "wkładają" AI prawie wszędzie, a przoduje w tym Microsoft, który dziś ma je już w chyba wszystkich swoich produktach oprócz Xboxa. Jednym z najbardziej zaawansowanych narzędzi miał być w tym temacie Copilot, o którym pisaliśmy tutaj: Microsoft Copilot to rewolucja pracy w biurze, miliony stanowisk zagrożone?. Jednak pokaz swoje, a rzeczywistość swoje. Jak Copilot wypada naprawdę?
AI w biurze wcale nie taka mądra, jak mogłoby się wydawać
W teorii Copilot potrafi naprawdę wiele. Sam napisze za nas maila, przerobi dokument na prezentacje czy stworzy materiał prasowy na podstawie briefu. To ma pozwolić na szybsze i łatwiejsze zarządzanie codzienną biurową pracą. Jak jednak jest w praktyce? Coż, pierwsze doświadczenia z Copilotem od Microsfotu pokazują, że (póki co) o nasze miejsca pracy możemy być jeszcze spokojni.
Jak możemy chociażby przeczytać w BusinessInsiderze, praca z Copilotem jest zaskakująco łatwa, a także - że zadania, które wykonuje, przebiegają bez dodatkowych komplikacji czy problemów. Potrafi on podsumować maila, przebrnąć przez czat na Teamsach czy nawet - uczestniczyć za nas w spotkaniach i potem zaprezentować nam podsumowanie.
Dzięki możliwości generowania tekstu i grafik można też wykorzystać go we wszystkich zadaniach kreatywnych, a użytkownicy przyznają, że wykorzystanie Copilota to zdecydowana oszczędność czasu już teraz. Patrząc na to, jak rozwija się SI, nietrudno się domyślić, że takie elementy będą w przyszłości jeszcze ulepszane.
Jednocześnie - użytkownicy wskazują, że Copilot to nie "dodatkowy pracownik", a raczej - stażysta. Najlepiej wykorzystać go w roli dostarczyciela "pierwszego draftu", czy to maila, czy jakiegoś tekstu, ponieważ pomimo niewielkiej liczby "halucynacji" (czyli sytuacji, w której AI produkuje treści kompletnie niezwiązane z naszym zapytaniem), Copilot wciąż popełnia zauważalne błędy i nadzór człowieka jest w tym wypadku konieczny.
I nie ma w tym nic złego, ponieważ nawet Microsoft na swojej konferencji reklamował Copilota właśnie jako pomocne narzędzie, które potrafi się pomylić, ale przy użyciu którego codzienna praca staje się szybsza i efektywniejsza. Bez wątpienia więc stanie się niedługo standardem, szczególnie, jeżeli chodzi o anglojęzyczny rynek pracy. Co z resztą świata? Cóż - póki co, chyba jesteśmy bezpieczni.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu