60% Amerykanów pokonuje w ciągu dnia swoimi samochodami mniej niż 10 km. Podobne proporcje mamy w większości rozwiniętych krajów świata, co sprawia, że niedogrzane silniki samochodów emitują znacznie więcej zanieczyszczeń niż powinny.
Problem ostatniej mili
Z tzw. problemem ostatniej mili czy ostatniego kilometra mamy do czynienia w przypadku wielu zagadnień. Mowa chociażby o dostępie do szybkiego internetu, gdzie problemem nie jest budowa infrastruktury światłowodowej, a tanie doprowadzenie jej do każdego pojedynczego budynku. Podobnie jest również w transporcie. Możemy mieszkać w mieście ze świetną komunikacją zbiorową, ale jeśli do najbliższego przystanku tramwaju czy metra mamy ponad 1 km to zazwyczaj nie jest to już zbyt komfortowy dystans aby pokonywać go codziennie pieszo. Z tego powodu wiele osób woli wybrać własny środek transportu, zazwyczaj w postaci samochodu.
Podobnie jest z codziennymi sprawunkami. Jeśli do sklepu mamy ponad 500 czy 1000 metrów, to większość z nas zdecyduje się na jazdę samochodem. Pomimo, że pokonamy zaledwie 2-3 km, to spalimy znacznie więcej paliwa niżby wynikało to z danych producenta. Zimny silnik spalinowy nie tylko szybciej się zużywa, ale emituje też do atmosfery więcej substancji szkodliwych. W przypadku auta elektrycznego problem ten nie występuje, ale tutaj przeszkodą są koszty zakupu. Obecnie auta elektryczne są po prostu za drogie, do tego są ciężkie i nie zawsze jest gdzie je ładować, szczególnie mieszkając w bloku. Jak zauważają jednak australijscy badacze, ludzie na całym świecie zaczęli sobie radzić w inny sposób.
280 milionów elektrycznych jednośladów
Według statystyk na świecie mamy obecnie około 20 milionów samochodów elektrycznych. W tym samym czasie po ulicach jeździ aż 280 milionów elektrycznych jednośladów - rowerów, hulajnóg, skuterów, motocykli czy trójkołowców. W wielu przypadkach są one znacznie wygodniejsze w transporcie na niewielkie odległości rzędu 1-3 kilometrów, znacząco tym samym ograniczając emisję CO2, bo często wybieramy je zamiast samochodu. Bloomberg szacuje, że dzięki temu zużycie ropy naftowej w ostatnim roku zmniejszyło się o 1%. Trend ten ma szansę wzmocnić się w kolejnych latach co ostatecznie doprowadzi do tego, że szczyt zużycia ropy naftowej będziemy mieli w 2028 roku na poziomie niespełna 106 mln baryłek ropy dziennie. Po tym czasie zapotrzebowanie na ropę według prognoz ma już tylko spadać.
Poruszanie elektrycznym jednośladem jest nie tylko lepsze dla planety, ale również dla naszych portfeli. Ładowanie hulajnogi elektrycznej w ciągu roku to koszt około 100 złotych, taka kwota pozwoli na pokonanie 4-5 tys. kilometrów. W przeciętnym samochodzie spalinowym za te 100 złotych przejedziemy około 200 km, a nie uwzględniamy tutaj kosztów utrzymania tego drugiego. Różnica jest więc spora. Oczywiście hulajnoga nie zastąpi nam samochodu całkowicie, ale jak pokazuje dane, te małe decyzje każdego z nas, przekładają się na duży efekt w skali globalnej.
Może ustawodawcy powinni jeszcze raz przemyśleć swoje podejście do elektromobilności, nie tylko w Polsce. Zamiast dotować zakup samochodów ogromnymi kwotami, warto byłoby dopłacać również do zakupu elektrycznych jednośladów. Rowery czy hulajnogi mogą doskonale się sprawdzać, nie tylko w mocno zurbanizowanych rejonach kraju. Doskonale to zresztą widać na przykładzie szeregu usług mikro-transportu, które w miastach nie mają problemu z zarabianiem na swoje utrzymanie. Ludzie zresztą zawsze głosują swoimi portfelami, dlatego nikogo nie dziwi coraz większe zainteresowanie rowerami elektrycznymi. Dodatkowa motywacja z pewnością by nie zaszkodziła, a w rezultacie mogłaby mieć znacznie lepszy wpływ na jakość powietrza, którym oddychamy.
źródło: ArsTechnica
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu