W internecie jak w piekarni, nic nie jest za darmo. Jeżeli każda strona wymagałaby manualnego wyłączenia AdBlocka, rozwiązałby się problem płacenia za treści.
Żeby było uczciwie, każdy powinien mieć AdBlocka. A każda strona powinna wymagać jego wyłączenia
Dyskusja na temat reklam w internecie nie ustaje. Nie ma wpisu poruszającego ten temat, w którym nie starłyby się ze sobą opozycyjne strony, mające zupełnie inną koncepcję tego, czym jest "uczciwa reklama", "odpowiednia liczba reklam na stronie", a także - "nieinwazyjna forma reklamy". To właśnie te, bardzo niesprecyzowane terminologie sprawiają, że dziś dyskusja na temat reklam, adblocka i płacenia za treści najczęściej utyka w martwym punkcie i nikt nie jest w stanie dojść do żadnej konkluzji. Właściciele stron chcą oczywiście monetyzować ruch na stronie (z czego przecież my, twórcy, żyjemy), ale jednocześnie większość z nas jest przeciwnikiem reklamozy - zalewu internetu reklamami i praktyk pokroju YouTube'owych reklam, które sprawiają, że korzystanie z witryny jest po prostu uciążliwe. Czy jest szansa, by rozwiązać te kwestie?
W internecie jak w piekarni
Zacznijmy od podstaw. Jeżeli ktoś tworzy treści, chce za nie zapłaty w taki czy inny sposób i ta zapłata mu się należy, jeżeli nie z pobudek prawnych, to, można powiedzieć - moralnych. Dobrze ujął to Krzysztof Stanowski i chociaż nie zgadzam się ze wszystkimi jego argumentami, to zdecydowanie jego materiał warto obejrzeć.
Jego porównanie jest dla mnie o tyle nietrafione, że w przypadku przyrównania wizyty w dowolnym serwisie do wizyty w pierkarni, w internecie płacimy (widzimy reklamy) zanim jeszcze zaczniemy "kupować" treść (czytać). Jest to więc sytuacja, w której wchodząc do piekarni najpierw musimy zapłacić z góry ustaloną przez właściciela kwotę, by przekonać się, że za drzwiami są być może dwa rodzaje bagietek i jeden stary chleb. Innymi słowy, możliwa jest sytuacja, że zapłaciliśmy jak za najlepszy razowy, a dostaniemy w zamian spleśniałą kajzerkę. Jednak nie mamy możliwości zweryfikować tego przed "zakupem". Dlatego właśnie AdBlock moim zdaniem jest wartościowym narzędziem. Pozwala sprawdzić, w których piekarniach dają najlepszy chleb i do nich chodzić, uiszczając właścicielowi żądaną przez niego sumę (wyłączając na nich AdBlocka).
Oczywiście - Adblock daje możliwość niepłacenia za produkt
Zgadzam się z p. Krzysztofem w jednym - każdy ma prawo żądać takiej opłaty za swój produkt, jaka mu się zamarzy. Wolny rynek, prawda? Jednak moim prywatnym zdaniem reklamy nie są najlepszym sposobem monetyzacji treści i moje serduszko raduje się za każdym razem, kiedy widzę, że dany portal/twórca idzie w inną stronę. Duży plus u mnie zawsze mają współprace komercyjne, różnego rodzaju merch czy ostatnio popularne nawet na polskiej scenie YouTube - segmenty sponsorowane. Co więcej, mam wrażenie, że popularność takich narzędzi jak Adblock (bądź innych form blokowania reklam) przyczynia się do wzmocnienia tego pozytywnego trendu.
Ale.
Nie można nikogo zmuszać do tego, by monetyzował swoje treści w określony sposób. Ktoś chce reklamy - będzie miał reklamy i nie można mu tego zabronić. I tu właśnie jest widoczny ten negatywny aspekt Adblocka - daje on bardzo łatwą możliwość zablokowania wszystkiego jak leci i nie płacenia nikomu. Pod topór lecą serwisy mające 50 reklam na stronę, jak i jedną. Sam fakt tego, że "skłania się tym samym właścicieli do zrezygnowania z tej formy monetyzacji" i tym samym czyni internet "lepszym miejscem" jest dla mnie raczej słabym argumentem.
Dlatego powstała kontrrewolucja - "proszę wyłącz AdBlocka"
Co robisz widząc plakietkę, która zasłania ci całą treść, a która mówi - "jeżeli wyłączysz AdBlocka, będziesz mógł przeczytać treść?". Masz dwa wyjścia - albo faktycznie wyłączysz Adblocka dla tej witryny, albo odwrócisz się na pięcie i odejdziesz. Na początku nie lubiłem tej opcji, ponieważ było to dla mnie forsowanie tego, o czym napisałem wcześniej - najpierw płacisz, potem widzisz za co. Ale po dokładniejszym przemyśleniu uważam dziś, że jest to jedyny sposób na to, by faktycznie wyczyścić internet z natłoku reklamozy. Dlaczego?
Pomyślcie przez chwilę, co by się stało, gdyby hipotetycznie wszyscy używający sieci mieli Adblocka (który jest np. wbudowany już w niektóre przeglądarki mobilne) i wszystkie witryny wymagały jego wyłączenia przed przeczytaniem artykułu? Moim zdaniem - użytkownicy zaczęliby zwracać większą uwagę na to, jaka jest różnica pomiędzy witryną z małą liczbą reklam, a taką która wręcz zalewa nas niechcianą treścią. Co więcej, wiele osób wtedy właśnie zastanowiłoby się nad tym, o czym mówi Krzysztof Stanowski - "czy cenię treści na tej witrynie na tyle, by zgodzić się na taką liczbę reklam?". Być może wtedy właśnie użytkownicy zaczęliby świadomie wybierać - "na witrynie YYY są treści tak samo dobre jak na ZZZ, jednak z tej pierwszej korzysta się wygodniej, bo jest mniej reklam". Jeżeli okazałoby się, że liczba reklam wpływa na to, co jest jednym z kluczowych aspektów sukcesu w sieci, czyli liczbę użytkowników, bardzo szybko witryny z najbardziej przeszkadzającymi reklamami szybko uporządkowałyby swoje strony. Taki system, moim zdaniem, pozwalałby nam ponadto wybrać źródła, za które faktycznie chcemy płacić i rzeczywiście - te opłatę im uiszczać.
Oczywiście, zakładany scenariusz jest bardziej niż nierealny
Po pierwsze, nie ma szans, żeby wszyscy użytkownicy aktywnie korzystali z Adblocka, chociażby dlatego, że większość z nich nie będzie chciało poświęcić nawet sekundy na konfigurację czegokolwiek bądź nie będzie miało na tyle umiejętności, by to zrobić. Poza tym, nie wszystkie serwisy zdecydują się na zablokowanie treści dla osób, które korzystają z AdBlocka (co więcej, zauważyłem, że niektóre z tych, które miały taką blokadę, jakiś czas temu ją zniosło). Finalnie, jeżeli ktoś się uprze, może przecież wyłączyć javascript na danej stronie i przejść przez prośbę o wyłączenie programu jak piłkarze F91 Dudelange przez obronę Legii Warszawa. Sam system też nie jest idealny, ponieważ zostawia na lodzie twórców, którzy nie mają żadnego wpływu na to, ile reklam znajduje się na stronie z ich treściami, czyli chociażby YouTuberów.
Dlatego też dziś jesteśmy w tym niezbyt przyjemnym miejscu, w którym osoby, które nie zgadzają się z obecnym "status quo". Gdyby wszyscy mieli swoje reklamy pod kontrolą, sam chętnie zrezygnowałbym z AdBlocka, ale gdybym zrobił to teraz, musiałbym np. nie oglądać moich ulubionych twórców na YT, którzy czerpią większość zysków z innych źródeł niż reklamy.
Dlatego podsumowując - nie, nie jestem święty i jest wiele "niewinnych" stron, które nie wyświetliły mi reklam, choć mogły to zrobić, tylko dlatego, że zwyczajnie nie chciało mi się go na nich wyłączać. Z drugiej jednak strony, jeżeli jakaś witryna poprosi mnie o wyłączenie AdBlocka, a ja cenię sobie jej zawartość, nie mam problemu z jego wyłączeniem dla niej. Z chęcią przywitałbym internet, w którym taka praktyka jest częstsza, ponieważ pozwoliłoby mi to lepiej ocenić, które treści faktycznie warte są mojej uwagi i jej "sprzedania".
Wracając do analogii z piekarnią - jeżeli właściciel denerwuje się, że za dużo osób wchodzi do jego sklepu i bierze coś bez płacenia, może warto pomyśleć, o zainstalowaniu drzwi.
Polecamy: Jak wyłączyć blokowanie reklam
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu