Znowu wysypano wielkie pieniądze w IT, tym razem w segmencie gier: Activision Blizzard kupił King Digital Entertainment za 5,9 mld dolarów. Gigant koj...
Activision Blizzard zapłacił 6 miliardów $ za firmę robiącą gry mobilne... Ryzykowny krok
Znowu wysypano wielkie pieniądze w IT, tym razem w segmencie gier: Activision Blizzard kupił King Digital Entertainment za 5,9 mld dolarów. Gigant kojarzony głównie z rynkiem gier konsolowych i pecetowych przejął dużą firmę działającą w sektorze mobilnym. Uzupełnił swoje portfolio i sprawił, że jego oferta jest kompleksowa. Robi wrażenie, ale też skłania do zadania pytania o ryzyko związane z inwestycją: AB nie przeszarżował?
Candy Crush Saga wykręca świetne wyniki
Na początku tego roku pisałem, że Candy Crush Saga, gra mobilna stworzona przez ulokowaną w Europie firmę King, cieszy się sporym powodzeniem i przynosi wielkie pieniądze - tylko w roku 2014 w ramach mikropłatności gracze wydali na ten tytuł 1,3 mld dolarów. W CCS grają setki milionów ludzi, ale większość nie płaci, wspomniana suma pochodzi od niewielkiego odsetka graczy. Niby niedzielni, a jednak portfel otwierają szeroko. Czasem pewnie bardzo szeroko.
Przy okazji przejęcia przedstawiciele King poinformowali, że w trzecim kwartale 2015 roku notowali ponad 470 mln aktywnych graczy w każdym miesiącu. Liczba robi wrażenie, za taką bazę klientów można zapłacić sporo. Jest jednak pewne "ale" - czy wspomniana grupa jest związana z firmą? Czy jest mocno związana. Czy warto wydawać na tę bazę graczy ponad 3 miliardy dolarów z własnej kieszeni i brać ponad dwa miliardy pożyczki? W najbliższym czasie pewnie sporo osób będzie próbowało udzielić odpowiedzi na te pytania.
W tle przywoływany jest przykład firmy Rovio, fińskiego studio stojącego za Angry Birds. Swego czasu Finowie byli na topie, rośli w siłę i wyceniano ten biznes na miliardy dolarów, ale czar szybko prysł. Od dawna w firmie przeprowadzane są zwolnienia, wyniki są coraz gorsze, studio nie doczekało się hitu na miarę Wściekłych ptaków. Żaden z tytułów nawet nie nawiązał popularnością do tej serii. Skoro tak potoczyły się losy Rovio, to dlaczego nie miałoby być podobnie z King? Owszem, biznes nie opiera się tylko o CCS, ale firma nadal kojarzona jest głównie z tym tytułem.
Activision Blizzard chce być wszędzie
Gigant z sektora rozrywkowego wykonał odważny krok w kierunku jeszcze większej dominacji. Chcą być nie tylko w pokojach graczy, na ich komputerach czy konsolach, ale też w kieszeni/torebce/plecaku - na sprzęcie mobilnym. Jeśli zliczymy użytkowników produktów korporacji i firmy King, zrobi się grubo ponad pół miliarda. AB chciałoby zamknąć tę grupę w swoim świecie dając im wszytko: tytuły konsolowe/pecetowe, przeglądarkowe, mobilne, społecznościowe. Wszędzie Activision Blizzard, jeśli raz wejdziesz do ich świata, to już z niego nie wyjdziesz.
Nie dziwi mnie, że AB spogląda w stronę mobile. To sektor, którego wartość już teraz, w roku 2015 sięgnie kilkudziesięciu miliardów dolarów. Wielkie pieniądze, które kuszą. Póki co mobile odgrywa słabą rolę w przychodach giganta i firma chce to zmienić. Jak widać, nie zamierza tego robić tylko przez organiczny wzrost - przejmują firmę, która świetnie sobie radzi w biznesie. Na skróty, za kilka miesięcy transakcja będzie zamknięta i korporacja pewnie przejdzie do kolejnej fazy tego projektu (dodam przy tym, że King nie będzie wciągany w struktury AB, nie czeka ich przeprowadzka - po staremu mają robić swoje, ale działają pod parasolem AB).
Jak już pisałem, znowu sypnięto wielkimi pieniędzmi. To blisko połowa sumy, jaką za Motorola Mobility zapłaciło Google. Trzeba przy tym podkreślić, że korporacja z Mountain View płaciła wówczas wielkie pieniądze za portfolio patentowe. A co kupowane jest tym razem? Zespół doświadczonych pracowników? Można ich znaleźć taniej. Marka, pomysły na świetne gry, prawa do kultowej serii tytułów? We wszystkich przypadkach wypada raczej pokręcić głową. Pozostaje baza graczy. Liczna, ale jak już pisałem, dość niestabilna. Spore ryzyko, ciekawe, jakie będą efekty?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu