Pamiętacie opłatę audiowizualną? Od kilku lat sporo się o niej mówiło, temat nasilił się po wyborach, gdy przedstawiciele nowej władzy podkreślali, że media publiczne trzeba uzdrowić, a sposobem na to jest przede wszystkim zapewnienie lepszego finansowania. Było dużo szumu, lecz ostatecznie okazało się, że zmian nie uda się wprowadzić. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Wszystko zostaje zatem po staremu? Nie do końca - teraz mowa o uszczelnianiu abonamentu. zabieg polega na tym, że zapłacą go wszyscy.
Możliwe, że abonament zapłacimy wszyscy - z automatu. Prezes Kurski ma pomysł
Abonament w polskim wydaniu to temat na książkę. Albo całą ich serię. Dotyczy to kwestii płacenia, funkcjonowania systemu, zabierania się polityków do wprowadzania w nim zmian, zapowiedzi usuwania rozwiązania, powoływania się na przykłady z innych państw... Wszyscy wiedzą, że to kuleje, ale jednocześnie wszystkim jest na rękę zachowanie status quo. No, prawie wszystkim - część przedstawicieli PiS oraz TVP stara się jednak coś zrobić z tym fantem.
Początkowo przekonywano, że abonament trzeba po prostu zlikwidować i zastąpić go opłatą audiowizualną. Ten wątek poruszałem na AW niejednokrotnie, bo sprawa była poważna. Autorzy projektu zmian chcieli zrezygnować z rejestracji odbiorników i objąć opłatą każde gospodarstwo domowe. Tu pojawiał się jednak problem: jak to zrobić? Wedle jakiej listy, jakiego spisu? Pojawiały się dwa wiodące pomysły: wykorzystać do tego fiskusa albo liczniki energii elektrycznej. Bliższa realizacji wydawała się ta druga opcja. I tu jednak nie brakowało pytań: co w przypadku, gdy ktoś ma np. trzy liczniki? Dyskusja trwała do momentu, w którym okazało się, że... tych zmian nie uda się w najbliższym czasie przeprowadzić. Na przeszkodzie stanęły regulacje unijne. Sprostanie im może zająć nawet kilka lat. Pojawił się zatem pomysł stworzenia ustawy pomostowej, zaczęto mówić o uszczelnieniu istniejącego systemu. W tym przypadku Bruksela nie miałaby już nic do gadania. Tylko jak to zrobić...?
Z pomysłem wyszedł Jacek Kurski, obecny prezes TVP. Chociaż niektórzy przekonują, że nie jest to nowa idea i Kurski powtarza po prostu stare propozycje. Co ciekawe, da się w tym zauważyć tarcia w obozie rządzącym - panowie Kurski i Czabański (lider "uzdrawiania" mediów publicznych) chyba nie są przyjaciółmi i może się to stać jeszcze bardziej widoczne, gdy dojdzie do wyboru nowego prezesa TVP. W takich warunkach ustalanie wspólnej wizji finansowania mediów publicznych/narodowych może być utrudnione. To już jednak spekulacje - zobaczymy, jak się sprawy potoczą.
Przywołany Jacek Kurski ma proste rozwiązanie: przejście z abonamentu "dobrowolnego", w którym trzeba zgłosić odbiornik do abonamentu obowiązkowego, w którym przyjdzie nam udowadniać, że tego odbiornika nie posiadamy. Prezes mówi wprost:
Powinno się po prostu automatycznie domniemywać, że w każdym gospodarstwie domowym jest odbiornik telewizyjny.[źródło]
Dalej Kurski powołuje się na dane statystyczne i stwierdza, że w większości domów jest telewizor. A skoro tak, to trzeba odwrócić mechanizm abonamentowy - niech zgłaszają się ci, którzy telewizora nie posiadają i chcą być zwolnieni z opłaty. Prezes zakłada, że grupa będzie niewielka i łatwiej będzie ją skontrolować.
Przypominam, że w Polsce mamy niemal 14 mln gospodarstw domowych, z czego około 10 mln, to klienci platform satelitarnych oraz kablówek. Trudno zakładać, że ktoś płaci abonament w UPC czy w Polsacie Cyfrowym i ma w domu zamiast telewizora, ramę od obrazu. W ramach uproszczonego mechanizmu kontroli, wystarczy na operatorów kablówek i platform satelitarnych nałożyć obowiązek przekazania stosownych informacji Poczcie Polskiej. Poczta powinna pozostać odpowiedzialna za ściąganie abonamentu, ponieważ jako jedyna posiada odpowiednią logistykę, która może być zaktywizowana szybko i sprawnie, a nowe instrumenty poboru i kontroli w zakresie poboru opłaty, muszą spowodować skokowy wzrost skuteczności działań tego podmiotu. Tym bardziej, że dla Poczty to znaczący przychód, po który warto się schylić.[źródło]
Na pierwszy rzut oka genialne rozwiązanie. Problem polega na tym, że na przeszkodzie takim działaniom stają przepisy o ochronie danych osobowych. Firmy nie przekażą swoich baz danych, więc poszukuje się rozwiązania, które pozwoliłoby obejść tę barierę. I całkiem prawdopodobne, że uda się to osiągnąć. Gdyby faktycznie na tym stanęło i zacząłby obowiązywać nowy system, to media narodowe zyskałyby potężne źródło finansowania - wspomina się o przeszło 2 mld złotych. Różnica byłaby olbrzymia, obecny system, dziurawy abonament, sprawiają, że dziura w budżecie samej TVP sięga setek milionów złotych (mowa tylko o 2016 roku). Pytanie brzmi: czy zdobycie dodatkowych środków uczyni media publiczne znacznie lepszymi, głównie pod względem jakości ramówki?
Ciekawym fragmentem rozmowy z Kurskim jest także ten dotyczący telewizji komercyjnych:
Trzeba też pamiętać, że abonament radiowo-telewizyjny nie jest żadnym przywilejem, jak przedstawiają to nasi konkurenci. To jest sprawiedliwe zrekompensowanie olbrzymiej przewagi, jaką mają dziś Polsat i TVN, w wyniku pobierania abonamentu komercyjnego! Mówi się docelowo o stawkach rzędu 12 zł, podczas gdy średnia abonamentów płaconych przez miliony Polaków dla NC+ czy Polsatu Cyfrowego wynosi 50 złotych. To są stawki zaczynające się od 19 i dochodzące do 250 złotych miesięcznie. Sam mam kablówkę z UPC w Gdańsku i płacę co miesiąc aż 255 złotych! To jakiś obłęd. Tam jest co prawda jeszcze telefon, internet, ale pakiety telewizyjne sięgają ponad 100 złotych.[źródło]
Reklama
Prezes nie wspomina przy tym, że pakiety opłacane przez klientów w tych kablówkach i platform satelitarnych są dobrowolne - a abonament ma być przecież przymusowy i powszechny. Do tego dochodzi jeszcze jedna ważna kwestia: reklamy - czy TVP zrezygnuje z nich, jeśli wprowadzone zostaną nowe przepisy? Nie. Jeśli już dojdzie do zmian na tym polu, to należy się raczej spodziewać ograniczenie emisji reklam - na tym jednak koniec.
Kiedy można się spodziewać zmian? Trudno stwierdzić. Ponownie napiszę, że abonament to temat, który traktowany jest w dziwny sposób przez wszystkich. Projekt ustawy musi być tak skonstruowany, by ominąć unijnych urzędników, jednocześnie trzeba w nim pogodzić wiele kwestii. Z małą ustawą medialną poszło dość sprawnie - ta duża, ważniejsza, ewidentnie jest znacznie większym wyzwaniem i... kłopotem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu