To, że OnePlus zaprezentuje wreszcie swoje samodzielne, niepołączone kablem bezprzewodowe słuchawki było więcej niż pewne. Ale nie spodziewałem się, że będą tak bardzo przypominać AirPodsy.
Nie jest to oczywiście kopia jeden do jednego, jak choćby w słuchawkach Realme Buds, ale jednak podobieństwa wizualne są wręcz uderzające. No i umówmy się - OnePlus Buds to niezbyt oryginalna nazwa. Ale wygląda na to, że na tych dwóch elementach można zakończyć czepianie się, bo słuchawki zapowiadają się naprawdę dobrze.
Przeczytaj też: OnePlus Nord już oficjalnie. Znamy też cenę nowego smartfona
Brzmienie uda się przetestować dopiero wsuwając OnePlus Buds do uszu, jedno natomiast trochę mnie zaskoczyło - to słuchawki douszne, a nie dokanałowe, co niestety na pewno przełoży się na jakość słuchanej muzyki. A ten będzie można konsumować naprawdę dużo (jak na taki sprzęt oczywiście) bo aż 7 godzin. Ile wyjdzie w praktyce? Pewnie trochę mniej ze względu na poziom głośności i użycie ANC, ale to i tak dobry wynik. Etui pozwoli natomiast łącznie na 30 godzin użytkowania. To sporo.
Ważniejsze jest jednak oneplusowe szybkie ładowanie Warp Charge, które w 10 minut naładuje etui na 10 godzin słuchania muzyki. To może być tak zwany "gamechanger" jeśli chodzi o tego typu konstrukcje.
Sterowanie standardowo gestami, ale nie w obudowę, ale stukając w fajnie wyglądającą płytkę dotykową. Generalnie to najładniejszy element słuchawek.
OnePlus Buds mają dysponować ANC, czyli aktywną redukcją szumów/dźwięków otoczenia. W przypadku konstrukcji dousznych nigdy nie działa to rewelacyjnie, ale bardzo fajnie, że firma nie zapomniała o tej funkcji - bardzo chętnie ją przetestuję.
Słuchawki będą dostępne (choć nie wiadomo jeszcze kiedy) w trzech fajnych kolorach. Wyceniono je na 89 euro, co przy aktualnym kursie tej waluty i w prostym przeliczeniu (wejście do sklepu OnePlus z polskiego IP, więc już z podatkiem) - niecałe 400 złotych. Cena jak widzicie jest dość rozsądna.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu