Pewien mieszkaniec Suwalszczyzny kilka dni temu został zatrzymany na drodze nr 8 za przekroczenie prędkości. Po krótkiej kontroli, policjanci postanowili wystawić mu dwa mandaty, jeden za prędkość w kwocie 400 złotych, a drugi za tzw. antyradar w kwocie... 3000 złotych.
3000 złotych za antyradar
Jeśli pamiętacie ostatnią dekadę poprzedniego wieku i pierwszą obecnego to pewnie znane są wam różne historie jak to rzekomo płyta CD zawieszona na lusterku odbija fale pomiarowe od radarów do mierzenia prędkości na drogach. Historie te oczywiście nie mają nic wspólnego z prawdą, ale w latach 90-tych poprzedniego stulecia na ulicach często można było zauważyć kierowców, którzy w ten sposób chcieli oszukać system. Później zawrotną karierę robiły systemy typu "antyradar", czyli niewielkie pudełka wykrywające, że jesteśmy "namierzani". Ich skuteczność również była bardzo dyskusyjna, ale nie brakowało osób wydających tysiące złotych na tego typu magiczne "pudełeczka". Później nadszedł czas Yanosika i podobnych aplikacji, które informowały o kontrolach drogowych na podobnej zasadzie jak kierowcy komunikujący się przez CB radio. I wydawałoby się, że czas "antyradarów" kompletnie minął, ale wygląda na to, że nie dla wszystkich ;-).
Jak informuje suwalska Policja podczas kontroli prędkości na drodze krajowej nr 8 zatrzymano 54-latka, który przekroczył prędkość o 27 km/h. Kierowca był bardzo zaskoczony tym, że dał się złapać przez patrol i to wzbudziło pewne podejrzenia u policjantów. Jak się okazało po krótkiej kontroli całkiem słuszne, bo w Mercedesie był zamontowany tzw. "antyradar", który powinien ostrzegać przed pomiarami prędkości. Tym razem jednak nie zadziałał, a kierowca boleśnie przekonał się o tym, że jego stosowanie może być kosztowne. Policjanci nałożyli na kierującej pojazdem dwa mandaty, pierwszy za przekroczenie prędkości w kwocie 400 złotych, a drugi za "wyposażenie pojazdu w urządzenia informujące o działaniu sprzętu kontrolno-pomiarowego" w kwocie... 3000 złotych.
Policjanci nałożyli karę na podstawie art. 97 Kodeksu Drogowego i mieli do tego pełne prawo. Stosowanie urządzeń typu "antyradar" jest nielegalne i jak widać może być bardzo kosztowne. Teoretycznie podobny efekt osiągamy stosując oprogramowanie typu Yanosik czy Waze, które również ostrzega nas o kontrolach drogowych, ale za to jeszcze nikt mandatów nie daje. Przynajmniej obecnie, ale kto wie czy kiedyś ktoś nie wpadnie na pomysł, aby odświeżyć przepisy tak aby bardziej pasowały do obecnych czasów? Wtedy najlepszą ochroną przed mandatem pozostanie jedyne słuszne rozwiązanie, czyli jazda zgodnie z przepisami.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu