Seriale

Powstanie 3. sezon "13 powodów" - nie widzę ani jednego, dla którego by to miało sens

Konrad Kozłowski
Powstanie 3. sezon "13 powodów" - nie widzę ani jednego, dla którego by to miało sens
Reklama

Serial "13 powodów" wzbudza niemałe emocje już od samego początku swojego istnienia. Poruszenie tematu samobójstwa młodej dziewczyny i przykrości, które spotkały ją ze strony rówieśników spowodowało, że pojawiło się wiele głosów niezadowolenia. Dyskusje wróciły przy premierze 2. sezonu, ale Netflix zdecydował, że do serialu "13 powodów"powróci nie tylko drugi, ale i trzeci raz.

Do seansu pierwszego, debiutanckiego sezonu "13 powodów" nie podchodziłem ze zbyt dużym optymizmem. Byłem przekonany, że będziemy mieć do czynienia z produkcją o problemach nastolatków, która totalnie spłyci tematykę samobójstwa Hanny Baker, a to narobi jeszcze więcej problemów, niż przyniesie korzyści. Jak bardzo się myliłem. Już pierwszy odcinek zdołał zmienić moje zdanie - na tyle, że do ostatniego epizodu dotarłem w mgnieniu oka. Można przyczepić się kilku drobnych niedociągnięć, wielu osobom nie odpowiada poziom aktorstwa jednego z głównych bohaterów, czyli Dylana Minnette odgrywającego Clay'a Jensena, ale w ogólnym rozrachunku efekt był nad wyraz dobry. Bardzo dobry bym powiedział.

Reklama


Młoda obsada stanęła na wysokości zadania, serial ma bardzo udane zdjęcia, a ścieżka dźwiękowa wybija się na tle innych tytułów. Bardzo spodobał mi się kontrast, jaki pokazano wręczając Clay'owi starutkiego Walkmana Sony, do którego bohater podłączył świeżutkie słuchawki Beats. Takie drobne rzeczy uzupełniały pełny, skomplikowany obraz życia uczniów liceum, którzy - uwaga, klisza - nie są tacy, za jakich się podają. Wyszło to jednak wiarygodnie, casting był niemal perfekcyjny.

Po 1. sezonie "13 powodów" ruszyła karuzela spekulacji na temat kontynuacji. Nie brakowało opinii, według których historia powinna być właściwie domknięta. - (uwaga, spoilery!) - Dostarczenie przez Claya taśmy z przyznaniem się do winy Bryce'a było w mojej ocenie najlepszą klamrą. To dramat młodej dziewczyny był tu najważniejszy i poznawanie całej tej historii z jej głosem z taśm, jako narracją, wypadło znakomicie. Zupełnie nie interesowało mnie, czy ta kaseta będzie solidnym dowodem w sądzie, kto będzie zeznawać i czy uda się skazać winnych.  Sądziłem, że produkcja spełniła swoją rolę, a projekt powinien zostać uznany za zakończony.

Tymczasem Netflix postanowił dopisać kolejne rozdziały wykraczające poza fabułę książki Jay'a Ashera.


Zamówiono drugi sezon, choć we współpracy z autorem. Drugi sezon miał premierę miał stosunkowo niedawno i mimo, że miło było ponownie zobaczyć na ekranie niektóre z postaci, to to, czego obawiałem się najbardziej stało się faktem. Osią wydarzeń jest rozprawa sądowa, a Hannah... nie tylko wróciła, ale i przemówiła. Ba! Stała się bardzo rozmowna. To było dla mnie za wiele.

Wcielająca się w Hannę Katherine Langford potwierdziła później odejście z serialu, po czym Netflix potwierdził decyzję o nakręceniu sezonu numer 3. Z perspektywy firmy streamingowej taki ruch jest na pewno opłacalny. "Trzynaście powodów" to głośny serial, zwracający uwagę, a sukces pierwszego sezonu był jednak delikatną niespodzianką. Nic więc dziwnego, że serwis będzie dostarczać (niektórym) fanom dokładnie tego, czego oczekują -nowych odcinków. Z czystej ciekawości skuszę się na seans nowego sezonu, ale będąc zupełnie szczerym napiszę, że nie widzę już ani trzynastu, ani siedmiu, ani trzech, ani jednego powodu, by ten serial nadal powstawał.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama