Militaria

Trudne sprawy: Turcy chcą oddać w 2023 r. wojsku pierwsze czołgi Altay

Krzysztof Kurdyła
Trudne sprawy: Turcy chcą oddać w 2023 r. wojsku pierwsze czołgi Altay
0

Od dwu dekad Turcy prowadzą intensywną rozbudowę własnej zbrojeniówki, w wielu miejscach z sukcesami, jak choćby w przypadku dronów Bayraktar. Wśród rozpoczętych projektów, jednym z najważniejszych jest czołg III generacji Altay, ale jego historia usłana różami nie jest...

Dla Polski temat tego czołgu jest o tyle interesujący, że jego konstrukcja bazuje na koreańskim czołgu K2 Black Panther i transferze technologii podobnym, na jaki liczy nasz MON w przypadku K2PL. Co ciekawe, jego konstrukcja przypomina bardziej koreańską propozycję z 2019, z 7 parami kół nośnych, niż to co ostatecznie weźmiemy.

Jego historia pokazuje równocześnie, że nawet mając „zaplecze” w postaci koreańskiej zbrojeniówki stworzenie czołgu III generacji i rozpoczęcie jego produkcji to ciężkie zadanie, a w sprawie kluczowych technologii, takich jak napęd i przekładnie ciężko stać się niezależnym. To ostatnie dotyczy nie tylko Turcji, ale i Korei.

Prototyp czołgu Altay

Perypetie Altaya

Projekt Altay został stworzony w 2007 r., a a w 2008 r. podpisano pierwsze umowy z koreańskimi podmiotami. Prace nad czołgiem trwały około dekady, prototypy pojawiły się w 2016 r. Czy to długo czy nie trudno oceniać, czasy były nieco mniej dynamiczne i większość projektów wojskowych wlekła się niemiłosiernie.

W 2018 r. cały program wpłynął jednak na mieliznę z powodu wojny w Syrii. Turcy, którzy zdecydowali się w niego zaangażować z dnia na dzień stracili powerpacka. Używany w prototypach zespół napędowy z pierwszych K2, niemiecki MTU wraz z przekładnią Renk, został objęty przez naszych zachodnich sąsiadów embargiem. To spowodowało, że Turcy zdecydowali się na zakup powerpacka z Korei, silnika DV27K i przekładni SNT Dynamics.

O ile rozwój koreańskiego silnika przebiegał sprawnie, polskie K2 dotrą nad Wisłę wyposażone właśnie w takie jednostki, to przekładnia okazała się pasmem porażek i wygląda na to, że wciąż jest daleka od gotowości. Świadczy o tym choćby informacja o tym, że dla polskich czołgów Hyundai Rotem zakontraktował przekładanie Renk, z opcją na zamówienie jej dla wszystkich 1000 planowanych dla naszego kraju czołgów.

Prototyp silnika Batu

Początkowo planowano nawet przenosić częściowo produkcję tego powerpacka do Turcji, ale, prawdopodobnie w wyniku problemów po koreańskiej stronie, zrezygnowano z tego i zdecydowano się zakupić gotowe jednostki. Równolegle Turcy próbują stworzyć własną jednostkę napędową, silnik Batu, ale prace nad nim wciąż są dalekie od finalizacji, a na przekładnie alternatyw po prostu nie ma.

2 czołgi w 2023 r.

Turcy ogłosili tymczasem, że dwa pierwsze czołgi trafią do ich wojska w 2023 r., po czym w kolejnym roku rozpocznie się ich produkcja seryjna oceniana na 8 szt. miesięcznie. Wynika z tego, że ze względu na obostrzenia, nie mają wyjścia i staną się beta-testerami koreańskich przekładni. Można się w związku z tym spodziewać, że na prawdziwą gotowość operacyjną Turcy mogą jeszcze kilka lat poczekać.

Turcy zamówili 250 szt. obecnej wersji Altaya, oraz planują kolejne 750 szt. w tym w nowszych wersjach rozwojowych. Mają też na ten czołg jednego klienta zagranicznego, Katar zamówił 100 szt.

Czołg K2NO

Wnioski dla Polski

Choć Polska na szczęście nie będzie miała problemów z niemieckim embargiem na przekładnie, ani (niestety) powiększeniem czołgu, jednocześnie powinna uważnie przyjrzeć się wszystkim problemom, jakie pojawiały się w czasie transferu poszczególnych technologii dla Altaya. Szczególnie że do terminów „polonizacji” nasz MON podszedł więcej niż optymistycznie, zakładając że pierwsze „polskie” K2 zjadą z taśmy już w 2026 r. Po raz kolejny widać też, że myśląc długofalowo, powinniśmy próbować odzyskać kompetencje w samodzielnej produkcji silników. A o zaoraniu PZL „Wola”... to już mi się nawet nie chce pisać.

Zdjęcie główne: Burhan Ozbilici/AP

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu