Felietony

2022 nadchodzi, ważne wydarzenia i koncert technologiczno-naukowych życzeń

Krzysztof Kurdyła
2022 nadchodzi, ważne wydarzenia i koncert technologiczno-naukowych życzeń
Reklama

Podsumowanie 2021 r. mam już za sobą, warto więc napisać, co ciekawego może przydarzyć się nam w kolejnym roku. W paru sprawach 2022 r. zapowiada się przełomowo, choć oczywiście cechą potencjalnych przełomów jest to, że łatwo przeradzają się w spektakularne klapy.

PODBÓJ KOSMOSU

Starship... 2022 będzie rokiem jego tryumfu lub klęski. Chciałbym oczywiście być świadkiem tej pierwszej opcji, ponieważ może zrewolucjonizować naszą obecność w kosmosie. Nie mniej ciekawie dziać się też za jego plecami. ULA będzie z pewnością desperacko walczyć o testy Vulcana (czytaj szarpać się z Bezosem o silniki BE-4).

Reklama

Powinniśmy być świadkami pierwszych lotów rakiet od kilku obiecujących start-upów, takich jak choćby Relativity Space. Na orbitę powinna też w końcu trafić bezzałogowa wersja małego wahadłowca Dream Chaser. Czy 2022 r. zakończy dramat Boeinga z Starlinerem oraz NASA i podwykonawców systemu SLS? Tutaj niczego nie można być pewnym, ale jeśli coś pójdzie nie tak, szczególnie w przypadku SLS, to w obliczu nowych chińskich planów księżycowych może dojść do „zmiany priorytetów”, i to pomimo silnych „pleców” politycznych tego projektu.

Na przełomie września i października sonda DART uderzy w Didymosa i przekonamy się, ile warte są nasze plany obrony planetarnej przeciw asteroidom. W kierunku pasa asteroid powinna też w połowie roku pomknąć sonda Psyche, która ma za zadanie zbadać swoją imienniczkę, metaliczną planetoidę, uważaną za pozostałość, konkretnie jądro, zniszczonej protoplanety.

ESA, w prawdopodobnie jednej z ostatnich dużych misji realizowanych wspólnie z Roskosmosem zamierza umieścić na powierzchni Marsa kolejnego łazika. Dostarczenie na jego powierzchnię Rosalind Franklin Rover to 2 etap średnio udanego programu ExoMars. Innym ważnym wydarzeniem dla europejskiej agencji będzie start misji JUICE, mającej badać, między innymi przy pomocy polskich instrumentów badawczych, lodowe księżyce Jowisza.

Tłoczno zrobi się na Srebrnym Globie, na powierzchni naszego satelity wylądować mają co najmniej:

  • rosyjski lądownik Luna-25
  • hinduski lądownik Chandrayaan-3 z łazikiem na pokładzie
  • amerykański lądownik Peregrine, będący testem pierwszego elementu platformy logistyczej, mającej dostarczać regularnie ładunki na powierzchnię Księżyca. Prawdopodobnie na jego pokładzie znajdzie się też 6 niewielkich księżycowych łazików.

Jednak szczególnie uważnie należy przyglądać się Chinom. Przedstawiciele ich agencji kosmicznej ogłosili drastyczne przyśpieszenie programu księżycowego. Kraj Środka deklaruje, że zamierza pokonać Stany z ich skomplikowanym programem Artemisem. Według tych zapowiedzi w 2027 r. na powierzchni Księżyca ma zostać umieszczona, zasilana reaktorem nuklearnym baza. Wcześniej jej budowę przewidywano dopiero na połowę lat 30-tych.

To oznacza, że Chiny przechodzą z wyścigiem na Srebrny Glob do galopu i w związku z tym w 2022 r. możemy spodziewać się z tego powodu niespodzianek. Trudno wyobrazić sobie tak szybkie powstanie bazy bez przeprowadzenie wielu testów i porządnego rekonesansu, umożliwiającemu wybranie optymalnego miejsca na taką bazę. Spodziewam się zatem szeregu chińskich misji robotycznych w okolice południowego bieguna, kto wie, czy pierwsze nie rozpoczną się już w 2022 r.

Warto też zwrócić uwagę na Indie i ich ciekawy, choć słabo znany program kosmiczny. W 2022 r.mają odbyć się testy i aż dwie misje prototypowego załogowego statku kosmicznego Gaganyaan. Oba loty będą oczywiście jeszcze bezzałogowe, ale co ciekawe, w ramach drugiej misji w kosmos wyruszy humanoidalny robot opracowany przez hinduskich naukowców.

Reklama

NAUKA

Zacznę znów od kosmosu, ponieważ to tu mamy największy, rewolucyjny wręcz potencjał na naprawdę przełomowe odkrycia. Perseverance dotrze w kluczowe dla poszukiwań życia rejony delty rzecznej, ukształtowanej przez starożytną rzekę wpadającą do istniejącego kiedyś w badanym kraterze jeziora. Jeśli mamy znaleźć ślady marsjańskiego życia, to właśnie tam i 2022 r. jest idealnym kandydatem na takie odkrycie.

Jeszcze większą rewolucję może wywołać praca teleskopu Jamesa Webba, za którego misję cały świat naukowy trzyma kciuki i przez którego sporo osób pije wiadrami melissę. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, a warto dodać, że w ciągu najbliższych 9 dni będziemy świadkami najbardziej skomplikowanych operacji, to w połowie roku powinniśmy otrzymywać z jego instrumentów pierwsze dane. Te, w ocenie wielu osób mogą wywrócić nasze postrzeganie Wszechświata.

Reklama

W temacie teleskopów warto też zauważyć, że „rozruch” zaliczyć ma zbudowane na terenie Chile, nowatorskie Obserwatorium im. Very Rubin, mające umożliwić jeszcze dokładniejsze przeglądy naszego nieba. Jego uruchomienie może wywołać poważną awanturę ze SpaceX, którego Starlinki mogą zrujnować obrazy z tego instrumentu. Firma Muska stara się od jakiegoś czasu zmodernizować powierzchnię Starlinków, tak, aby nie przeszkadzały w obserwacjach, ale czy to będzie możliwe przy takiej ich ilości, wciąż nie wiadomo.

Z bardziej przyziemnych tematów chciałbym, żeby naukowcy w końcu doprowadzili do produkcji któryś z wielu prototypów nowych ogniw bateryjnych. Jeśli miałbym wybierać, która z opcji byłaby cywilizacyjnie najkorzystniejsza, to sukcesu życzyłbym bardziej technologiom umożliwiającym obniżenie kosztów, dzięki jednoczesnej łatwości produkcji i dostępności komponentów niż tym zwiększającym pojemność. Tylko obniżenie cen może przyśpieszyć tak potrzebną elektryfikację różnych gałęzi transportu.

Kibicuje też mocno chińskim próbom z ciekłosolnymi reaktorami torowymi. Jeśli ten projekt wypali, może okazać się dla całego świata pomostem w oczekiwaniu na coraz bardziej prawdopodobną dodatnią energetycznie fuzję jądrową. Testy tego porzuconego w latach 60-tych rozwiązania miały rozpocząć się w Kraju Środka kilka tygodni temu i w 2022 r. powinniśmy uzyskać odpowiedź, czy ma to przed sobą przyszłość.

W plusach za 2021 r. wymieniłem rozwój urządzeń medycznych, wspieranych przez SI i umożliwiających częściową diagnostykę domową. Mam nadzieję, że rozwój tej dziedziny jeszcze mocniej przyśpieszy. To szczególnie ważne dla krajów takich jak Polska, gdzie z dostępem do żywego lekarza z każdym rokiem będzie tylko gorzej.

Fajnie też, gdyby powstały bardziej przejrzyste, oparte o zestandaryzowane formaty danych, systemy przechowywania i bezpiecznego współdzielenia wyników medycznych. Algorytmy same nas nie wyleczą, potrzebujemy wydajnego systemu wymiany danych z podmiotami Opieki Zdrowotnej i lekarzami. Trochę to pewnie marzenie ściętej głowy, przynajmniej w naszym kraju, ale kto wie... z systemem bankowym poszło nam całkiem nieźle.

Reklama

KOMPUTERY

Wszyscy zapewne marzą, nie tylko w tej branży oczywiście, żeby zakończył się już kryzys na rynku półprzewodników. Niestety, na to nie można, przynajmniej w 2022 r., liczyć. Już większe szanse widziałbym w szansach na pęknięcie bańki na krypto, co poratowałoby trochę sytuację graczy komputerowych, ale dziś rynek kapitałowy tak oderwał się od realiów, że na żaden scenariusz nie postawiłbym nawet grosika.

Na co więc tutaj czekam? Na nowego Maca mini z procesorem M1 Pro i bogatszym zestawem portów. Po cichu marzy mi się, żeby Apple uczyniło ten komputer modułowym, w sposób podobny jak kiedyś HP uczyniło z najładniejszym mini komputerem - Elite Slice. Dodatki tego typu dla oryginalnego mini z M1 robią dziś firmy trzecie, taki jak Satechi czy OWC, ale zawsze są tu jakieś niedociągnięcia (np. brak obsługi dysków NVMe, niedopasowany wygląd).

Jednak znacznie najważniejsze byłoby dla mnie, żeby Apple zabrało się w końcu na poważnie za naprawę swojego oprogramowania. Taka operacja powinno zacząć się do powrotu do korzeni czytelnego UI/UX oraz wywalenia z systemu catalystowych potworków, a najlepiej ubicia tego programistycznego raka, póki jeszcze się da. Tak w ogóle, to wszystkim użytkownikom, niezależnie od używanego systemu i oprogramowania życzę powrotu projektantów, tak komputerów, jak i oprogramowania, na ścieżkę, w której użyteczność, logika i łatwość obsługi znów są najważniejsze, a design pełni rolę wspomagającą, a nie przytłaczającą te elementy.

SMARTFONY

5,5-calowa Xperia Compact z Windows Mobile na pokładzie :) Wiem, gruba fantazja, ale to wszystko przez tortury, jakim poddaje mnie ostatnio Apple. Proszę, niech dział iOS zatrudni ludzi od Windows Mobile, niech kupią jakieś patenty i doprowadzą w iOS 16 ten system do jakiegokolwiek porządku.

To co mamy teraz, jest chaotyczne i nieintuicyjne, ponieważ bez przeanalizowania, czy się wzajemnie nie gryzą zmiksowano elementy starego iOS z podpatrzonymi z innych systemów.  Niestety to nie działa, a część rozwiązań mających dostosować takie obce elementy do „filozofii iOS” jest wręcz kuriozalna. Plan minimum? Zezwólcie użytkownikom na wyłączenie „żywej” siatki aplikacji i zmieńcie widgety w większe przyciski aplikacji, z przełączaniem ukrytym w menu kontekstowym.

Zarządowi Sony przypominam, że Cena wciąż Czyni bardzo często Cuda. Fajnie by było, gdyby ta firma, produkująca dziś naprawdę fajne telefony, powalczyła o większą ilość bardziej konserwatywnych klientów, czego dziś nie robi przez kompletnie odjechane ceny swoich urządzeń. Chińskim producentom życzę z kolei, aby opanowały rozwolnienie w tworzeniu podmarek, submarek, nadmarek, linii, podlinii... a skupiły się na kilku porządnych produktach i budowaniu spójnego ekosystemu z innymi produkowanymi przez siebie urządzeniami. Wyjdzie to tak im, jak i klientom na zdrowie.

POZOSTAŁE

Od lat nieustająco marzę o tym, aby firmy produkujące urządzenia inteligentne dogadały się i wprowadziły jeden, otwarty standard komunikacji pomiędzy tego typu „diwajsami”. Najlepiej działający na podobnej zasadzie jak HomeKit, w którym urządzenia muszą mieć możliwość działania bez dostępu do sieci. To wciąż bardzo frustrujące, że przed każdym zakupem trzeba godzinami studiować, czy dany system jest w pełni kompatybilny, czy korzysta z jakiego kulawego międzymordzia, czy też w ogóle nie zadziała z tym, co akurat postawiliśmy u siebie w domu. W XXI wieku taki chaos, powodowany chęcią zamknięcia użytkownika w wąskim ekosystemie nie powinien mieć miejsca.

Kwestia rewolucji w samochodach elektrycznych wiąże się z tym, co napisałem wcześniej o rozwoju baterii, jeśli tamto marzenia się spełni, to i popularyzacja elektryków przyśpieszy. Na rynku mamy coraz więcej interesujących samochodów tego typu, obecnie oferowane zasięgi i czas ładowania przestają być problematyczne. Jednak ceny są tak wysokie, że efektywna transformacja jest możliwa tylko w bogatszych państwach. Jeśli chodzi o konkretne marki, to bardzo liczę, że 2022 r. będzie pełen sukcesów dla firmy Rivian, ten start-up po prostu na to zasługuje.

A skoro wróciłem do temat elektrycznej rewolucji, to liczę też, że 2022 r. będzie bardzo udany dla polskiego Saule Technologies i ich perowskitowych ogniw fotowoltaicznych. Nie było chyba nigdy w naszym kraju firmy, która byłaby tak blisko zostania liderem w strategicznie ważnym segmencie rynku. Naprawdę fajnie by było, gdyby im się to udało.

Jak mam nadzieję widzicie, w 2022 r. jest kilka rzeczy, na które zdecydowanie warto czekać. Część, które wymieniłem tutaj jako oczekiwania, zapewne nie wypali, ale każde z wymienionych jest dziś na etapie, który pozwala mieć nadzieję, że tak może się stać. Pozostaje oczywiście pytanie, czy jeśli nawet wszystko potoczy się idealnie, coś to zmieni w naszym coraz bardziej oderwanym od realiów świecie. Na to pytanie nie odpowiem, po co psuć sobie nastrój w Sylwestra?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama