Nauka

2022, czyli Ziemia robi nam demo globalnego ocieplenia. Wyciągniemy wnioski?

Krzysztof Kurdyła
2022, czyli Ziemia robi nam demo globalnego ocieplenia. Wyciągniemy wnioski?

2022 r. powinien być dla większości ludzi na naszej planecie rokiem przełomowym. Tegoroczne zjawiska pogodowe, choć moim zdaniem nie weszły jeszcze na taki poziom na stałe, robią nam pokaz tego, z czym będzie wiązało się globalne ocieplenie. Ale to i tak niczego nie zmieni.

Znikające jeziora

Jednym z najbardziej spektakularnych i jednocześnie przerażających zjawisk, które w tym roku pojawiły się na całym świecie, jest wysychanie, często ogromnych, jezior i drastyczne obniżenie poziomu wód w rzekach. W 2022 r. doniesienia o takich przypadkach spływają z całego świata, z Polski, z Europy, z Chin, ze Stanów Zjednoczonych.

W Stanach wysychają potężne i głębokie kiedyś zbiorniki wody pitnej, pojawia się groźba zatrzymania pracy elektrownii wodnych. W przypadku Wielkiego Jeziora Słonego, które utraciło 2/3 powierzchni, ze względu na specyfikę tego akwenu i składu dna, mówi się wręcz o tykającej ekologicznej „bombie jądrowej” dla stanu Utah. Nie dość, że woda zasala się coraz bardziej, to z odsłoniętego dna rozwiewane będą po pewnym czasie zgromadzone tam takie związki jak arszenik, związki rtęci i innych metali ciężkich.

W Chinach największy zbiornik wody pitnej skurczył się o 70% w czasie niewiele dłuższym od miesiąca. Jezioro Aralskie przestaje być czymś niespotykanym... Na całym świecie stany wód śródlądowych są zastraszająco niskie, co wpływa nie tylko na lokalne ekosystemy, ale też coraz mocniej na ekonomię. Drogi wodne wciąż są ważnymi arteriami transportowymi, które obecnie stają się coraz dłużej bezużyteczne.

Koryta z kałużami

Wciąż nie wiemy, co dokładnie spowodowały katastrofę Odry, ale można z góry założyć, że do jej skali przyczyniły się rekordowo niskie stany jej wód. To, co wcześniej mogło się w miarę bezpiecznie rozejść się w większej ilości, dziś uzyskuje stężenia zagrażające życiu zwierząt i roślin. Nie jest to tylko problem Odry, ale coraz większej ilości wodnych mikroświatów.

Pogarszanie się sytuacji hydrologicznej ma jeszcze jeden, dość rzadko podnoszony problem. W dłuższej perspektywie może zachwiać naszymi zdolnościami produkcji energii przez elektrownie atomowe. Działanie tych ostatnich wymaga naprawdę dużych ilości wody i instytucje nadzoru coraz mocniej martwi to, co dzieje się z przepływającymi w ich pobliżu kluczowymi rzekami.

Ten problem będzie też ograniczać nasze możliwości budowy kolejnych takich jednostek. Są co prawda budowane dziś reaktory chłodzone ciekłymi solami, ale to wciąż egzemplarze prototypowe, czy wręcz eksperymentalne. Wciąż nie zostały na tyle przetestowane, żeby móc zaryzykować stwierdzenie, że mamy taką alternatywę.

Susza z powodziami

Brak wody, zniszczenie lokalnych ekosystemów i inne „przyjemności”, to tylko jedna strona monety. Drugą będzie większa ilość gwałtownych ulew i powodzi, czego próbki mieliśmy i w tym, i w poprzednich latach. Susza oznacza, że odparowana woda gdzieś powróci, a większa ilość energii w atmosferze spowoduje, że te powroty będą coraz bardziej gwałtowne.

To jednocześnie nie uratuje pogarszającej się sytuacji hydrologicznej, gwałtownych opadów ziemia nie zdoła wchłonąć. Te spłyną w większości do morza, po drodze powodują krótkie, ale gwałtowne powodzie. Już tylko to, co tutaj opisałem i co w tym roku możemy obserwować, a jest tylko wycinkiem zmian, które nadejdą, zdewastuje rolnictwo i wymusi ogromne zmiany agrokulturalne. Zmiany te nie będą oczywiście bezkosztowe...

Nawet jeśli część tej wody uda się zatrzymać w zbiornikach, to gwałtowny skok ich poziomu będzie krótkotrwały. Polecam obserwować bieżącą sytuację ze sztucznym jeziorem Mead w Stanach, którego poziom wody po dramatycznych spadkach został nieco podratowany przez bardzo gwałtowne ulewy. Te ostatnie jednak szybko się skończyły, a poziom jeziora zaczyna opadać.

Koszty alternatywne

Koszt działań potrzebnych do walki ze zmianami klimatu jest wysoki, część działań politycznych na pewno nie jest najmądrzejsza, na pewno w całym tym procesie sporo szemranych postaci próbuje „kręcić lody”. Problem w tym, że koszty alternatywne adaptacji się do nowych będą i tak wielokrotnie wyższe. Dzięki 2022 r. możemy zobaczyć, z czym przyjdzie nam się mierzyć. Mam niestety wrażenie, że większość osób woli przymknąć na to oczy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu