Przewidywaniu zmian klimatu jest trudne, ogromna ilość zmiennych i chaotyczny, nieuporządkowany charakter zjawisk atmosferycznych powoduje, że ich symulacje wymagają ogromnych mocy przeliczeniowych. Pomóc postanowił Amazon, który udostępnił moce swojej chmury naukowcom.
30 światów
W ramach tego projektu stworzono 30 symulacji Ziemi, w których algorytmy prowadzą symulację zmian klimatycznych, jakie nastąpią od 2035 do 2070 roku. Używa się do tego uważanych za jedne z najlepszych na świecie modeli klimatycznych Community Earth System Model Version 2 oraz Whole Atmosphere Community Climate Model.
Naukowcy bardzo chwalą sobie tę współpracę, użycie Amazon Web Service umożliwia użycie większej ilości danych i więcej mocy, niż w używanych dotychczas do tego typu badań superkomputerach. Także obsługa modeli ma być o wiele prostsza, stąd możliwość prowadzenie kilkudziesięciu symulacji jednocześnie.
Z wyników tych badań cieszyć się już nie można, prawie wszystkie symulacje wykazują stały wzrost gazów cieplarnianych w atmosferze, rosnące temperatury i ogromną skalę zanikania lodu morskiego. Rozwój sytuacji może się w detalach różnić, ale katastrofalny kierunek jest jeden.
Ktoś tu ściemnia...
Napisałem, że katastrofa nadchodzi na „prawie wszystkich symulacjach”, ale z tego prawie nie można się cieszyć. Symulacje w których zmiany udało się zatrzymać, testują modele w którym ludzkość sięgnęła po najbardziej kontrowersyjną metoda walki, czyli sztucznie ograniczyła dostęp promieni słonecznych do powierzchni Ziemi.
Słońca oczywiście nie potrafimy regulować, pomysł polega na tym, aby w górnych warstwach atmosfery rozpylić cząsteczki odbijające światło słoneczne. Kiedyś rozważano dwutlenek siarki, dziś naukowcy zastanawiają się nad węglanem wapnia.
Takie zjawisko, spowodowane działalnością wulkaniczną, miało miejsce nawet za naszego życia, wybuch wulkanu Pinatubo uwolnił 20 mln ton dwutlenku siarki i schłodził ziemię na około 18 miesięcy o 0,5 stopnia. Naukowcy boją się tej metody i słusznie, nie mamy pojęcia w jaki sposób moglibyśmy zapanować nad dystrybucją tych związków w skali globalnej, a w efekcie zamiast pomóc, nasz klimat moglibyśmy rozhuśtać jeszcze bardziej.
Symulacje w chmurze mają pomóc naukowcom zrozumieć możliwe scenariusze zastosowanie takiej metody, gdyby sytuacja pogorszyła się tak drastycznie, że nawet takie ryzyko ktoś zdecydowałby się podjąć.
Jak miałoby to wyglądać?
Na dziś taka operacja byłaby wodą na młyn zwolenników teorii spiskowej o chemtrails. Flota samolotów musiałaby rozpylić wybrany środek w atmosferze, gdzie ten utrzymałby się prawdopodobnie jakieś dwa lata. Po tym czasie całą operację trzeba byłoby powtórzyć.
Takie estymacje dotyczą wspomnianego związku siarki, który ma jednak wiele niekorzystnych efektów ubocznych, jak niszczenie warstwy ozonowej, czy możliwość zmiany rozkładu temperatur na Ziemi. Węglan wapnia jest z kolei kompletną niewiadomą, ponieważ w atmosferze nie występuje nawet okazjonalnie.
Jak widzicie, jest to metoda „ostatniej szansy”, której skutków na razie nie jesteśmy w stanie ocenić. W kontrolowanej geoinżynierii dopiero raczkujemy, umiemy lokalnie wywołać deszcz lub rozgonić chmury. Opisana tu metoda, to zupełnie inny poziom ingerencji w naturę, lepiej, żeby jej użycie ograniczyło się wyłącznie do chmury Amazonu...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu