Nauka

Raport klimatyczny IPCC pokazuje, że dobrze już było

Krzysztof Kurdyła
Raport klimatyczny IPCC pokazuje, że dobrze już było
Reklama

Raport klimatyczny pokazuje, że ocieplenie przyśpiesza. Realnego planu na obniżenie emisji gazów cieplarnianych nie ma, co więcej ekologia wykorzystywana jest do gierek politycznych. Wygląda, że jako ludzkość chcemy wybadać, gdzie jest klimatyczny punkt krytyczny.

Najnowszy raport klimatyczny, przygotowany przez Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ, pokazuje, że niekorzystne zmiany klimatyczne postępują o wiele szybciej, niż przewidywały to wcześniejsze modele. Skok średniej temperatury o 1,5°C, które uznano za granicę bezpieczeństwa, za którą zmiany staną się tak gwałtowne, że uderzą w całą cywilizację, przekroczymy najprawdopodobniej w okolicach 2030 r.

Reklama

Badacze otwarcie mówią, że powyżej tej granicy ciężko już stawiać konkretne prognozy „co dalej”, zmiany będą tak głębokie i gwałtowne, że nasze modele nie są w stanie nawet w przybliżeniu przewidzieć ich skutków (w lokalnej skali). Co gorsza, naukowcy nie bardzo widzą szansę na odwrócenie tego trendu.

+2°C i rośnie...

Według kilkuset naukowców pracujących przy raporcie te 1,5°C to tylko początek. Do końca stulecia, zależnie od tego jak dużo CO2 wyemitujemy, ten wzrost może wynieść od 2° do nawet 5,7° C. Zakładane parę lat temu utrzymanie się w granicy 1,5°C zakładają tylko najbardziej optymistyczne, przez większość uznawane za nierealne, scenariusze.

Zmiany, które już widzimy, zaczynają się wzajemnie napędzać, co powodują efekt domina. Dalsze topnienie lodowców osłabia korzystne dla nas prądy morskie, rozmarzanie „wiecznej” zmarzliny uwolni uwięzione tam duże ilości metanu (również gazu cieplarnianego) i tak dalej, takich zależności jest bardzo dużo. Nikt nie wie, gdzie znajduje się punkt krytyczny, gdy wszystko wymknie się spod kontroli, ale ewidentnie chcemy to sprawdzić na własnej skórze.

Naukowcy podpisani pod raportem nie mają wątpliwości, że to człowiek jest odpowiedzialny za tak gwałtowne zmiany. Już dziś poziomy CO2 i innych gazów cieplarnianych są na rekordowych poziomach. Średnia temperatura jest najwyższa od 125 tys. lat, w ciągu wieku wzrosła o 1,1°C. Co jednak ważniejsze, bezprecedensowa jest szybkość tych zmian w ostatnich latach, która koresponduje z ilością emitowanego przez cywilizację CO2 i innych gazów. I nie, wybuch wulkanu nie emituje tyle, co cywilizacja w ciągu roku, to dawno obalona miejska legenda.

Co można zrobić?

Wnioski z raportu nie są budujące. Spośród kilku hipotetycznych scenariuszy większość zakłada przejście punktu bezpieczeństwa, niektóre nawet drastycznie. Zbicie poziomów jego emisji byłoby możliwe przy szybkim przejściu na energię atomową, mądrze wspomaganą przez OZE. Pytanie, jak to zrobić? Realistycznej koncepcji nikt nie ma i chyba... za bardzo mieć nie chce.

Szkoda, wydaje się, że pojawia się dziś sporo możliwości w zakresie rozproszonej produkcji czystej energii, choćby dzięki nowym rodzajom fotowoltaiki. Szczególnie ciekawie wyglądają tu perowskity, wśród firm rozkręcających ich produkcję jest polskie Saule Technologies, które umożliwiają tworzenie na przykład produkujących prąd elewacji. Takie rozwiązanie w krajach, gdzie osiedla bloków mieszkalnych są ogromne, mogłoby dać ciekawe efekty.

Gra pozorów

Pozostaje pytanie, kto podejmie zdecydowane decyzje i to sfinansuje... Tutaj wydaje się być pies pogrzebany, kraje biedniejsze z transformacją sobie nie poradzą, a kraje bogatsze bezinteresowną pomocą nie są zainteresowane. System opłat za emisję gazów cieplarnianych jest zwykłym listkiem figowym, mającym niektórym uspokoić sumienie, a innym dać korzyści polityczne i finansowe.

Reklama

Najsilniejsze kraje bardziej próbują tymi mechanizmami wzmacniać swoją pozycję geopolityczną, robiąc rzeczy całkowicie sprzeczne z tym, co deklarują w sprawie klimatu. Świetnym przykładem są tu Niemcy, którzy zamykają elektrownie atomowe. OZE, które jeszcze dłuższy czas, o ile w ogóle, nie zbilansują potrzeb, chcą uzupełniać gazem z Rosji, który CO2 jak najbardziej emituje. Próba uczynienia ze swojego kraju hubu dystrybuującego gaz dla całej Europy (co oznacza obstawienie, że innym transformacja też się nie uda) jest najwyraźniej ważniejsza od walki z ociepleniem.

Ocieplenie a sprawa polska

W fatalnej sytuacji jest oczywiście Polska, która postawiła przez ostatnie dekady, jak i w wielu innych dziedzinach, na nic nie robienie. Obecny program budowy elektrowni atomowej wlecze się i zapewne wlec będzie, ponieważ politycy mają nadzieję grać tą inwestycją z Amerykanami o inne rzeczy.

Reklama

O świadomości ekologicznej zwykłych Polaków w ogóle nie ma co wspominać. Wystarczy przejechać się po miastach i wsiach, żeby zobaczyć co wylatuje z patriotycznych kominów. Skoro nie interesuje nas nawet to, co bezpośrednio trafia do płuc naszych i naszych dzieci, to nie będziemy się przecież przejmować tym, co dzieje się gdzieś wysoko w atmosferze...

Do tego spora część rodaków uważa chyba po cichu, że globalny wzrost temperatur będzie oznaczał palmy i drzewka pomarańczowe w Polsce i Riwierę nad Bałtykiem. Tymczasem optymistyczne modele opisujące słabnięcie, w wyniku ocieplenia, mechanizmu Golfsztromu, ciepłego prądu morskiego dzięki któremu Europa cieszy się umiarkowanym klimatem, przewidują pojawienie się u nas powszechnych ekstremalnych zjawisk pogodowych. Te pesymistyczne mówią o lokalnym, drastycznym obniżeniu temperatur dla całej północnej Europy.

Bal na Titanicu?

Nie da się ukryć, że w zakresie możliwości wprowadzenia potrzebnych zmian jestem pesymistą. Jeśli nie pojawi się jakiś przełom technologiczny w typie fuzji jądrowej, lub bogatsze państwa nie dojdą do wniosku, że w wyniku zmian to one oberwą najbardziej (i w związku z tym opłaca się pomóc tym biedniejszym), wszystko będzie toczyć po staremu.

W ślimaczym i chaotycznym tempie będzie się wprowadzać OZE, pojawią się nowe kary, opłaty, jednak z tyloma wyjątkami, że nie będą miały znaczenia. Na same zmiany też się nie przygotujemy, po pierwsze nie wiemy jak będą przebiegać, po drugie, to przecież jeszcze kilkanaście do kilkudziesięciu lat, nie ma się co śpieszyć.

Cały raport możecie przeczytać tutaj.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama