Xiaomi zaprezentowało moc swojej 200 W ładowarki. Naładuje baterię w 7 minut, ale też - szybciej ją zużyje.
Jak szybko 200 W ładowanie zużywa baterię? Szybko. Ale nie tak jak myślicie
Jeżeli używamy jakiegoś smartfona przez długi czas, naturalnym jest, że z czasem bateria w nim przestanie trzymać tak długo, jak na początku. Na żywotność ogniwa może wpływać kilka kwestii - to, jak przebiega u nas proces ładowania (czy np. zostawiamy podłączone urządzenie na całą noc), czy doprowadzamy do pełnego rozładowania ogniwa i z jakiego sposobu ładowania korzystamy. Dla przykładu - ładowanie bezprzewodowe doprowadza do dużo szybszej degradacji ogniwa niż przewodowe, co nie oznacza, że przewodowe również się do tego nie przyczynia. Przyczynia się, ale w dużo mniejszym stopniu. No, chyba że zwiększymy moc ładowania do poziomu absurdu. Dajmy na to... 200 W. Tak, jak zrobiło to Xiaomi.
Jak szybko spadnie nam pojemność baterii przy 200 W ładowaniu?
Jeszcze nie tak dawno 65 W było niespotykaną na rynku mocą ładowania. Potem 125. Teraz już 200 W nie robi na nikim wrażenia i jestem przekonany, że za chwilę w tej wojnie na cyferki ktoś rzuci jeszcze wyższą wartość, bo czemu nie. 200 W jest w stanie naładować nasz smartfon w 8 minut, ale zaraz ktoś rzuci, że to też za dużo i 4 minuty to jest to, czego naprawdę potrzebują użytkownicy. Powstaje jednak pytanie - co na to bateria? Zachwycona oczywiście nie jest, ponieważ (według danych Xiaomi) 200 W ładowanie po 800 cyklach ładowania i rozładowywania sprawi, że nominalna pojemność ogniwa spadnie o około 20 proc. Oznacza to, że po 800 cyklach bateria o nominalnej pojemności 5000 mAh będzie miała około 4000 mAh.
A ile to jest te 800 cykli. Cóż, to zależy, jak intensywnie używamy naszego telefonu. Jeżeli wyciskamy z niego ostatnie soki i 5000 mAh jesteśmy w stanie wyzerować w dzień, 800 cykli przełoży się na około dwa lata. Oczywiście z obliczeń wychodzi więcej, ale trzeba pamiętać, że bateria będzie traciła pojemność stopniowo, a więc i trzeba będzie ją coraz częściej ładować. Analogicznie - jeżeli ładujemy telefon co dwa dni (bardziej prawdopodobne przy baterii 5000 mAh), to spadek do 80 proc. pojemności zauważymy po 4 latach.
Jest więc źle, ale nie tak źle jak można byłoby się spodziewać
Mogłoby się wydawać, że utrata 20 proc. pojemności w (uśredniając) 3 lata to całkiem sporo. I tak rzeczywiście jest. Jednak trzeba też pamiętać, że po pierwsze 4000 mAh to wciąż jest pojemność przy której można ze smartfona korzystać bardzo komfortowo, a także - że nie ma się co oszukiwać, że 3 lata to nie jest granica życia większości smartfonów poza flagowcami. Oczywiście - jestem za tym, żeby każdy telefon działał dobrze jak najdłużej. Dlatego też jeżeli miałbym wybierać, zostałbym przy mocy ładowania na poziomie 65 W. Takie ładowarki zapewniają dużo więcej niż wystarczającą szybkość ładowania, a przy okazji - ich wpływ na żywotność ogniwa jest dużo mniejszy.
Jednak w przypadku porównywania smartfonów, czy mówimy o megapikselach, miliamperogodzinach czy gigahercach - więcej wciąż dla konsumentów znaczy lepiej. Jestem więc przekonany, że jeżeli bardzo szybko nie wymyślimy jakiegoś alternatywnego sposobu przechowywania energii (o nowych bateriach słyszymy co jakiś czas, ale na razie ich nie widać) to takie zwiększanie mocy ładowania kosztem żywotności akumulatora (i wyższych temperatur ładowania) stanie się codziennością.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu