Historia Toyoty i jej roli w elektryfikacji motoryzacji jest trudna do ogarnięcia. Pionier i wieloletni lider rynku samochodów hybrydowych, które jako pierwsze wyposażono w akumulatory „napędowe”, zaspał na właściwą rewolucję i dziś musi gonić konkurencję.
13 mld dolarów na baterie do elektryków, Toyota nadrabia stracony czas
Miraż Miraia
Dlaczego tak się stało? Wydaje się, że sukces rynkowy hybryd tej firmy, w połączeniu ze ślepym zakochaniem się w kolejnej wizji inżynierów Toyoty, samochodzie na ogniwa wodorowe, spowodowała, że zarząd tej firmy świadomie zignorował sukces Tesli. Być może w słuszności tej decyzji utwierdziły go też duże problemy Volkswagena w czasie wdrażania do produkcji swojej linii ID.
W każdym razie efekt jest taki, że poza jakimiś egzotycznymi konstrukcjami w chińskich spółkach joint-venture pod marką Toyoty nie znajdziecie żadnego samochodu elektrycznego typu BEV. W przeciwieństwie do reszty „starych” firm motoryzacyjnych koncern od lat promujący napęd elektryczny, nie ma dziś modelu, który mógłby wystawić do walki z Teslą.
Pogoń za rynkiem
Toyota zreflektowała się, że stąpa po kruchym lodzie kilkanaście miesięcy temu. Ogłoszono, że do 2025 r. Toyota wprowadzi na rynek ok. 70 pojazdów typu BEV, ale jak to w przypadku tak dużej zmiany, pierwsza premiera przypada dopiero na 2022 r. gdy do sprzedaży powinien wejść crossover bZ4x. Czas pokaże, czy doświadczenia z produkcji hybryd pozwolą tej firmie uniknąć problemów i opóźnień, których doświadczył choćby Volkswagen.
Dziś Toyota ogłosiła, ile w najbliższych latach zamierza zainwestować w technologie baterii do tego typu samochodów. Ponad 13 mld dolarów do 2030 r. robi naprawdę duże wrażenie. Dzięki temu firma planuje poprawić żywotność, bezpieczeństwo swoich ogniw, a także drastycznie zmniejszyć koszty ich produkcji.
Ewolucje i rewolucje
Do kwestii jakości przedstawiciele Toyoty podchodzą bardzo optymistycznie. Twierdzą, że wspomniany już crossover będzie w stanie zachować ponad 90% pojemności baterii nawet po 10 latach. To znaczne więcej niż wymagają dziś amerykańskie normy (70% po 8 latach).
Firma opracowała specjalny proces produkcji, który ma zagwarantować dłuższą żywotność anod. Zaprojektowano też wydajniejszą metodę chłodzenia akumulatorów oraz opracowano nowe algorytmy sterujące pracą całego zespołu baterii.
Toyota planuje też, że do 2025 r. jej akumulatory mają być o połowę tańsze. Tak duży spadek osiągnięty ma być w dwojaki sposób, koszty produkcji mają zostać ścięte o 30%, a dzięki optymalizacjom wykorzystania energii przez samochody, ten sam zasięg będzie można uzyskać z baterii o mniejszej pojemności.
Prawdziwej rewolucji firma upatruje jednak w bateriach typu „solid-state”, których pojawienie się w Toyotach BEV przewidziane jest na drugą połowę obecnej dekady. Na dziś ogniwa tego typu, ze względu na problemy z osiągnięciem długiej żywotności, trafią do hybryd. Toyota twierdzi jednak, że zidentyfikowała już większość problemów i ciężko pracuje nad ich rozwiązaniem.
Quo Vadis, Toyoto?
Czy Toyota osiągnie sukces? Wydaje mi się, że jest na to skazana. Siła jej marki jest ogromna, bZ4x prezentuje się bardzo dobrze, a doświadczenia hybrydami powinny spowodować, że firma szybciej ogarnie choroby wieku dziecięcego. Zarząd może żałować jedynie, że nie połapał się w sytuacji wcześniej, byliby dziś w zupełnie innym miejscu.
Na pewno duży optymizm musi budzić poziom planowanych inwestycji w technologie ogniw. To tam leży klucz do sukcesu na tym rynku i jeśli zapowiedzi Toyoty się spełnią, za parę lat mogę nie tylko dogonić, ale i przegonić konkurencję.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu