Motoryzacja

Wodór wodorem, ale Toyota wypuści w końcu normalne elektryki

Krzysztof Kurdyła
Wodór wodorem, ale Toyota wypuści w końcu normalne elektryki
Reklama

Toyota to koncern, któremu nie sposób odmówić uporu i konsekwencji w kontekście kolejnych prób popularyzowania hybryd i samochodów o napędzie wodorowym. W obu przypadkach promowali swoje produkty, najpierw Priusa, teraz Miraia, właściwie nie patrząc na koszty. Jednocześnie z wejściem na dynamicznie rozwijający się rynek samochodów zasilanych bateriami w stylu Tesli, bardzo mocno się ociągali nawet gdy do wyścigu dołączyły takie firmy jak VW. Wygląda na to, że w 2021 r. ta taktyka zostanie w końcu zarzucona.

Niby chcieli, ale...

Zapowiedzi Toyoty dotyczące mocnego wejścia na rynek BEV pojawiły się już dwa lata temu, ale koncern nie specjalnie śpieszył się z pokazywaniem efektów swoich prac. Być może firma liczyła, że w tym czasie jej technologia wodorowa „zaliczy” jakiś przełom i szkoda robić dla niej wewnętrzną konkurencję. Jak wszyscy wiemy, tak się nie stało, wodór jest w odwrocie i nic nie świadczy za tym, żeby w najbliższym czasie mogło się to zmienić.

Reklama

Toyoty BEV w 2021

Rok 2021, w obliczu dynamicznego rozwoju Tesli, ofensywy Volkswagena i wchodzenia na rynek nowych marek zarówno w Stanach, jak i w Azji, wydaje się być dla Toyoty ostatnim dzwonkiem, jeśli chce uczestniczyć w tym wyścigu na serio, a nie gonić uciekający peleton. Plany Toyoty na najbliższy rok przewidują wprowadzenie do oferty dwu modeli „czystych” samochodów elektrycznych.

Wygląda na to, że w zarządzie Toyoty zauważono czym takie trwanie może się skończyć, choć wydaje się, że tylko dwa modele i to ograniczone do Stanów Zjednoczonych, to dość zachowawcza taktyka. Koncern co prawda zapowiedział też kilka modeli BEV na rynek japoński , ale mają to być mikrosamochody miejskie, które przełomem raczej nie będą.

US only

Jak wspomniałem, Toyota nie zamierza atakować całego rynku, ale w pierwszej kolejności skupić się na Stanach Zjednoczonych. Analitycy zastanawiają się w związku z tym, jaką taktykę modelową przyjmie koncern, biorąc pod uwagę specyfikę tego rynku. Część obstawia, że debiut nastąpi pod marką Lexus, a bazą użytą dla tego projektu będzie czterosilnikowa platforma DRIVE4, umożliwiająca budowę tak BEV, jak i hybryd plug-in.

Inni zastanawiają się, czy koncern nie będzie chciał zadebiutować z przygotowywaną wspólnie z Subaru uniwersalną platformą e-TNGA, która ma pozwolić na budowę całej gamy modeli, podobnie jak to jest w przypadku volkswagenowskiej platformy MEB. Pojawiają się głosy, że najlepszym pomysłem byłoby wykorzystanie nazwy Prius, która jakby nie patrzeć ma jak na Toyotę „rewolucyjny” charakter. W sumie pasowałoby do „temperamentu” tej firmy.

Pojawiają się też pomysły, sugerujące, że Toyota pokusi się o stworzenie w pełni elektrycznej wersji swojego dużego i bardzo popularnego minivana Sienna. Osobiście mam co do tego spore wątpliwości. Byłby to projekt z konieczności mocno skomplikowany, niedający szans pochwalenia się osiągami i rekordowymi zasięgiem (to duży van) a jednocześnie bardzo drogi. Jeśli miałbym obstawić jakiś scenariusz, to najbardziej prawdopodobny wydaje mi się wariant z jakimś ekstremalnym Lexusem, wsparty przez SUV-a „dla ludu” w stylu RAV4. Wydaje się, że skoro debiut przewidziano na ten rok, więcej szczegółów powinniśmy poznać całkiem niedługo.

Źródła: [1], [2], [3]

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama