"Żywioły Saszy" to nowy serial, który debiutuje na Playerze. Pierwszy odcinek obiecuje co najmniej dobrą opowieść kryminalną, chociaż to nie powinno być zaskoczeniem.
Najpierw Chyłka, teraz Sasza. Player sięga po książki Katarzyny Bondy
Platforma upodobała sobie bowiem popularne polskie książki - wcześniej na warsztat wzięła "Chyłkę" Mroza i ta seria jest realizowana do tej pory. Po trzech sezonach nic nie wskazuje na to, by Player i TVN miały zrezygnować z adaptacji następnych tomów, a w przypadku książek Katarzyny Bondy liczą na równie duży sukces. W centrum wydarzeń znajduje się postać Saszy Załuskiej, w którą wciela się Magdalena Boczarska.
Główna bohaterka wraca po 8 latach do Polski, ale do Trójmiasta, nie Krakowa skąd wyjechała. Wychowuje córkę, chce zacząć nowy etap w swoim życiu, ale jej aktualnym celem jest domknięcie wszystkich pozostawionych spraw. To komplikuje jej wszystkie - od relacji z rodziną i znajomymi po wykonywanie służbowych rozkazów. Kształciła się na profilerkę i już na samym wstępie zostaje przydzielona do trudnej sprawy seryjnych podpaleń w Łodzi.
Pierwszy odcinek "Żywioły Saszy. Ogień" już dostępny
Twórcy postanowili, że nie rozpoczną serialowej historii Saszy od pierwszego tomu, który napisała Katarzyna Bonda, lecz od trzeciego. Nie jest to pierwszy taki przypadek, bo wcześniej Player zrealizował "Chyłkę" w oparciu o drugą książkę. Na serię Bondy składają się cztery tomy, których tytuły odnoszą się do czterech żywiołów, a 1. sezon serialu jest adaptacją "Lampionów". Podejrzewam, że autorzy scenariusza widzieli w niej większy potencjał na mocne otwarcie serialu, który w dalszych sezonach mógłby nieco zwolnić. Dokładnie to spotkało "Chyłkę"...
Scena otwierająca serial, w której jest przywiązana do krzesła, torturowana i pozostawiona w pożarze, ma nam pokazać, z jakiego piekła uciekła Sasza do Wielkiej Brytanii. Odniesienia do przeszłości, której jeszcze nie znamy, napotykamy na każdym kroku, więc można śmiało oczekiwać wyjaśniania tych zdarzeń w następnych odcinkach. Główna bohaterka sprawia wrażenie silnej i zdeterminowanej, ale wszystko przez co przeszła będzie do niej wracać i wytrącać ją z równowagi. Jej starania w zachowaniu balansu pomiędzy nowym życiem (w roli matki), zmaganiem się z przeszłością i rozwikłaniem nowej sprawy nadają całości sporej dynamiki. Od samego początku jesteśmy wrzuceni w środek akcji, a kolejne informacje są sukcesywnie przed nami odkrywane.
Czy warto oglądać "Żywioły Saszy. Ogień"?
Boczarska rzeczywiście pasuje do tej roli i świetnie się w niej odnajduje. Nie mniej udanie wypadają pozostali bohaterowie, a tych na drugim i trzecim planie jest całe mnóstwo. W obsadzie znalazło się wiele znanych twarzy, ale nie zabrakło tych, których jeszcze nie kojarzymy z innych występów. Widzowie na pewno rozpoznają Piotra Cyrwusa, Andrzeja Konopkę, Arkadiusza Jakubika, Jerzego Trelę czy Marię Pakulnis. Serial porusza kilka aktualnych tematów, jak pozycja i rola kobiet w typowo męskim środowisku, lecz nie uczyniono z tego pierwszorzędnej kwestii.
Całość zrealizowano na podobnym poziomie, do którego Player i TVN przyzwyczaili nas przy "Chyłce" i kilku innych produkcjach. Miejscami jest bardzo dobrze, ale nie zabrakło dziwnych lub nienaturalnych scen oraz dialogów, które na chwilę wybijają nas z rytmu. Czasami głównej bohaterce brakuje konsekwencji w działaniach, a całość nie jest raczej odkryciem sezonu. To dość typowy kryminał i seans pierwszego odcinka od razu zdecyduje o tym, czy będziecie zainteresowani dalszą historią, czy będziecie woleli wybrać coś innego.
"Żywioły Saszy" to także kolejna produkcja stacji w 4K, więc na większych ekranach będzie wypadać co najmniej korzystnie. Przed nami jeszcze 6 odcinków, które będą ukazywać się w cotygodniowych odstępach, co jest na pewno dobrą informacją, ponieważ fabuła nie wygląda na usilnie rozciągniętą, lecz zgrabnie skompresowaną w sam raz na taką liczbę epizodów.
Zdjęcia: TVN
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu