O bezzałogowych planach US Navy pisałem nie raz. Choć morskie drony są trudniejsze w projektowaniu od lotniczych odpowiedników, amerykańskie prace realizowane są z dużym rozmachem. Okazuje się, że flocie pozazdrościli wojskowi z pokrewnego rodzaju wojsk, czyli piechoty morskiej.
Zrobotyzowany desant morski? US Marines, jak US Navy, chce bezzałogowców
Być jak US Navy
Specyfika działań US Marines została pokazana w dziesiątkach filmów, pokazujących lądowania piechoty morskiej w czasie II Wojny Światowej np. na Guadalcanal czy Iwo Jimie. Ten rodzaj wojsk jest wyspecjalizowany w prowadzeniu desantów morskich, więc nic dziwnego, że głównym polem zainteresowania jest opracowanie jednostek autonomicznych niezbędnych do pokonania ostatniego odcinka, pomiędzy okrętem transportowym a plażą.
Mogłoby się wydawać, że powinno to być zadanie znacznie prostsze, niż w przypadku operujących na pełnym morzu i dużych dystansach jednostek US Navy. Jak jednak można przeczytać w materiale udostępnionym przez „Breaking Defense”, dotyczącym prowadzonych w tym zakresie prac, jest dokładnie odwrotnie.
Pokonanie ostatniego odcinka, często pełnego mielizn, skał, wreszcie z mocno zróżnicowanymi plażami powoduje, że wyzwań dla takiego systemu jest zaskakująco wiele. Znacznie trudniejsze jest też panowania nad płaskodennymi łodziami, nie tylko na wodzie, ale i w jej utrzymaniu na plaży. W trakcie rozładunku częściowo zanurzone jednostki cały czas są wciągane falami z powrotem na wodę.
Autonomous Littoral Connector
Z tych wszystkich powodów US Marines otworzyło kilka lat temu program badawczy w Marine Corps Marine Firefighting Laboratory, mający dać im autonomiczny system nawigacyjny. Autonomous Littoral Connector (ALC), w zamierzeniu będzie można zastosować na różnego typu jednostkach, a całość składa się z zespołu sensorów oraz oprogramowanie.
Jednak pomimo tego, że prace trwają dłuższy czas, piechota morska nie jest tak zaawansowana w badaniach, jak US Navy. US Marines, do czasu powołania Space Force było najmniejszym z rodzajów amerykańskich wojsk i w efekcie najsłabiej opłacanym, co odczuwalne jest też w programach tego typu.
Stąd w US Navy dedykowane autonomiczne okręty w sporej ilości już pływają na ćwiczeniach, jak ostatnio na RIMAC, podczas gdy projekt piechoty dopiero wszedł do etapu praktycznego na zaadaptowanych do tych celów starszych jednostkach LCM-8 i LCU.
Marines na szczęście mogli skorzystać z doświadczeń US Navy i firmy Leidos z programów bezzałogowych Sea Huntera oraz Seahawk, co przyśpieszyło prace. Zespół ma teraz nadzieję, że udane uczestnictwo w pierwszych ćwiczeniach otworzy drogę do większych środków dla tego programu.
Pierwsze próby
Piechota Morska pokazała możliwości ALC na manewrach morskich DEFENDER-Europe 2021. Marines wylądowali wtedy w trybie autonomicznym na plażach Albanii w trakcie wspólnych działań z Brytyjczykami. W ramach Technology Operational Experimentation Exercise 2022 podobne testy miały miejsce w Wirgini.
Marine Corps Marine Firefighting Laboratory chciałaby, żeby projekt wyszedł teraz z fazy badawczej i można było przejść do prawdziwego programu prowadzącego do wdrożenia systemu w piechocie morskiej, czy tak się jednak stanie, naukowcy Marines jeszcze nie wiedzą.
To ma sens
Pomimo trudności jakie stoją przed tym projektem, autonomiczne łodzie desantowe mają bardzo wiele sensu. Desant morski powszechnie uważany jest za jeden z najtrudniejszych do prowadzenia, między innymi dlatego, że każda operacja wymaga użycia wielu małych jednostek nie tylko w czasie wysadzenia wojsk, ale i potem dla zapewnienia logistyki.
Łodzie zarówno w drodze, jak i na plaży są mocno narażone na ostrzał. Wymagają dużej ilości świetnie wyszkolonej obsługi. Zrobotyzowane jednostki tego typu miałyby ogromny potencjał, aby uczynić takie operacje nieco prostszymi, a na pewno o wiele tańszymi. Pytanie, na ile faktycznie algorytmy są w stanie sobie poradzić z różnorodnymi warunkami stref przybrzeżnych. Myślę, że dalsze losy ALC mogą dać nam odpowiedź na to pytanie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu