Stety, niestety, w obecnych czasach nie da się obejść bez smartfona. To, jak każde urządzenie, w końcu będzie trzeba wymienić i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że.... Cóż, mam niekompatybilne dłonie.
Zacznijmy od początku. Przyszła pora na zmianę telefonu, minęło już kilka lat, bateria nie sprawuje się już jak dawniej. Wszystkie znaki na niebie wskazują — potrzeba nowego telefonu. Z tym że całkowicie nie chcę go zmieniać, bo w moim przypadku oznacza to całkowite porzucenie komfortu, który daje mi wielkość iPhone'a 13 mini, ostatniego w swoim gatunku.
Ostatni taki model, najwyraźniej klient nie ma znaczenia
Niestety, to był ostatni model telefonu Apple, który był tak malutki. Z perspektywy firmy całkowicie rozumiem odchudzenie linii, szczególnie na poziomie logistyki to ułatwia masę problemów, nie wspominając już o innych działach. Szkoda tylko, że w tym wszystkim nie ma miejsca dla klienta, który teraz musi się męczyć z czymś, czego tak naprawdę nie chce, lecz nie ma innego wyboru.
Ja wiem, wiem. Można teraz skomentować, że to jest problem pierwszego świata. W głowie się powywracało, bo chłop olaboga musi kupić nowy, drogi telefon i mu nie pasuje, że będzie większy ekran, większa bateria i do tego odświeżanie 120 Hz. No rzeczywiście jest na co narzekać! I są to wartościowe argumenty, trafnie wskazujące na przytłaczającą ilość zalet związanych z przejściem na iPhone'a Pro. Popatrzmy jednak na to z innej perspektywy, trochę szerszej. Bowiem wygoda, chociaż odczuwana przez każdego inaczej, to w tym wypadku na pewno nie jestem sam.
Tęsknię za wygodą używania telefonu
Smartfony są z nami codziennie. Dobrze wiecie, że stały się one jednym z centralnych aspektów naszego codziennego życia. Można nawet pójść o krok dalej i powiedzieć, że są właściwie niezbędnym jego elementem. Zapłacimy rachunki, sprawdzimy, na którą godzinę mamy wizytę u lekarza, tam są karty bankomatowe, dowody osobiste, książki. Wszystko w jednym urządzeniu. Brzmi to jak oczywistość, bo tak jest! To jest jednak podłoże mojego argumentu.
Mając to w głowie, zróbmy krok do tyłu i się zastanówmy, czy chcielibyśmy wykonywać te czynności w niewygodny sposób?
Różnica między iPhonem mini a Pro jest dość spora, bo to jest 5,4" versus 6.1" i chociaż na rynku nie brakuje jeszcze większych urządzeń, to już nawet tych 6,1" sprawia trudność w codziennym użytkowaniu. To jest też 46 gramów różnicy oraz ponad pół centymetra na szerokości telefonu! Mnie i was pewnie też, życie wielokrotnie nauczyło, że diabeł tkwi w szczegółach.
Bowiem pół centymetra brzmi jak niewiele, lecz teraz popatrzcie sobie na klawiatury na ekranie telefonu. Tych kilka milimetrów to frustrująca odległość, która umożliwia bezproblemowe sięgnięcie kciukiem każdego znaku. To był zresztą ważny powód, który kilka lat temu pchnął mnie do porzucenia iPhone'a Xa na rzecz modelu mini. W końcu niebiosa odpowiedziały na wezwanie i dały normalnej wielkości telefon! Waga również ma znaczenie, bo teraz gdy trzeba palcami w mniej wygodnym miejscu utrzymywać telefon (bez używania drugiej ręki), czuć po chwili lekki ból.
Cóż zrobić, kiedy niczego zrobić nie można
W ten oto sposób każda codzienna czynność stała się niewygodną. I cóż można na to poradzić? Niestety nie ma lepszej alternatywy. Nawet gdybym chciał zmienić system operacyjny, to i inne firmy nie są za bardzo zainteresowane dostarczaniem telefonów dla mniejszych dłoni. Nadzieja jest jeszcze w składakach typu Samsung Galaxy Z Flip. Jest przyjemnie wąziutki, a dzięki możliwości utrzymywania go w "zgiętej" pozycji ekranu, jest także najwygodniejszym telefonem do trzymania w jednej ręce. Cóż, ja niestety czekam na ruch Apple w tej kwestii. Póki co, pozostaje się męczyć w tym urodzaju technologicznym.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu