Dobry Amazon, zły Amazon, dobry Amazon, zły Amazon... Tak w kółko - media co jakiś czas zmieniają podejście do inwestycji amerykańskiej korporacji w n...
Dobry Amazon, zły Amazon, dobry Amazon, zły Amazon... Tak w kółko - media co jakiś czas zmieniają podejście do inwestycji amerykańskiej korporacji w naszym kraju. Tym razem korporacja Bezosa jest stawiana w pozytywnym świetle. To jednak nie powinno nas cieszyć.
Od rana w Internecie polecany jest tekst z Gazety Wyborczej: Amazon wyssał rynek. W Poznaniu brakuje rąk do pracy. Tytuł wiele wyjaśnia - wiadomo, czego można się spodziewać w tekście. To kolejna odsłona festiwalu doniesień na temat centrów logistycznych amerykańskiej korporacji. Od kiedy stało się jasne, że takowe powstaną w Polsce, trwa debata, w której próbuje się odpowiedzieć na proste pytanie: czy jest się z czego cieszyć? Jedni wskazują, że to wielki sukces, że spadnie bezrobocie, że to może nakręcić lokalną gospodarkę. Inni przekonują, że Polska robi za Chiny/Meksyk Europy, Polacy dają się wyzyskiwać, a Amazon trafił do nas, bo Niemcy nie zgadzali się już na wyzysk.
Sam poświęciłem tekst zagadnieniu. Nie skupiałem się jednak na tym, by jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy inwestycja Amazonu jest dobra czy zła. Wyrażałem irytację z powodu zachwytu nad budową wspomnianych centrów. Dobrze, że pojawia się kilka tysięcy miejsc pracy, ale nie ma sensu odprawiać tańca zwycięstwa wokół kamienia węgielnego, bo ludzie nie zarobią tam kokosów i nie podniesie to poziomu innowacyjności naszej gospodarki - tak mogę streścić swój wpis. Odsyłam, jeśli ktoś jest zainteresowany, polecam szczególnie komentarze, bo pojawiło się sporo naprawdę ciekawych głosów. I to z obu stron.
Do tematu wracam z powodu przywołanego tekstu opublikowanego w Wyborczej. Wynika z niego, że w Poznaniu i okolicach pojawił się problem: Amazon wyczyścił rynek pracy. Dotyczy to przede wszystkim pracowników niewykwalifikowanych, bo to ich poszukiwała amerykańska korporacja. Tamtejsze agencje pracy trafiły na sporą przeszkodę - skąd teraz brać ludzi? Przed nami okres przedświąteczny, zatrudnienie w wielu branżach tymczasowo wzrośnie, a tu psikus - pracodawcy będą musieli się postarać, by kogoś znaleźć. Jak doszło do tej sytuacji? Przede wszystkim plus dla Poznania, bo poziom bezrobocia był tam niski. Pojawienie się nowego dużego pracodawcy zaostrzyło walkę o pracowników. Zwłaszcza, że firma zaproponowała... dobre warunki:
Amerykański gigant handlu internetowego w połowie września uruchomił pod Poznaniem swoje pierwsze w Polsce centrum logistyczne. Do końca roku pracę w nim znajdzie tysiąc osób, w tym 700 magazynierów. Firma płaci 13 zł brutto za godzinę pracy w Poznaniu i 12,50 zł we Wrocławiu. - Stawki, które zaproponował Amazon, są wyższe niż oferowane do tej pory na podobnych stanowiskach przez inne firmy. Dodatkowo proponuje bezpłatny transport, posiłki za 1 zł i darmowe ubezpieczenie medyczne - mówi Anna Loc, menedżer poznańskiego biura Randstad.[źródło]
Okazuje się, że do tej pory w regionie płacono niewykwalifikowanym pracownikom mniej i Amazon wyrósł na ich tle na atrakcyjnego pracodawcę. Do czego może doprowadzić taka sytuacja? Przywołam fragment komentarza, który pojawił się pod moim czerwcowym tekstem - Autor o pseudonimie msud przekonywał wówczas, że Amazon wymusi zmiany na lokalnym rynku pracy:
W przypadku Amazona i branży logistycznej będzie podobnie - albo Amazon zasysając pracowników z lokalnego rynku wymusi podwyżkę wynagrodzeń w innych firmach albo sam będzie się zmagał z problemem zatrudnienia wymagalnej liczby pracowników wówczas po czasie uzna, że Polska to nie Chiny i nikt się nie da ru**ać za 3k brutto.
Pojawienie się Amazonu JEDYNIE stwarza okazję dla ISTNIEJĄCEGO już rynku pracy. W ogólnym rozrachunku dzięki temu ludzie będą zarabiać więcej w jakiejś tam perspektywie czasu porównując to do sytuacji BEZ Amazona. Nie mówię już o innych korzyściach napędzających gospodarkę w postaci większej ilości ludzi których będzie stać na więcej - naturalny skutek wzrostu wynagrodzenia. Amen.
Reklama
W obliczu ostatnich rewelacji z Poznania, można odnieść wrażenie, że Czytelnik miał rację. Sęk w tym, że z tekstu GW wynika, iż pracodawcy nie są skłonni podnosić wynagrodzeń. Nie należy wykluczać, że zdecydują się np. na ściąganie taniej siły roboczej z Ukrainy. Jak na to zareagować? Cóż... Narzekamy na wyzysk ze strony zagranicznych firm, nie brakuje komentarzy, iż trafiły do nas tylko dlatego, że oferujemy tańszą siłę roboczą (z czym trudno się nie zgodzić), ale warto sobie zadać pytanie, czy niskie (w porównaniu do państw zachodnich) płace oferują tylko międzynarodowe koncerny? Może wypada też spojrzeć na rodzimych przedsiębiorców? Zaraz pojawią się komentarze, że jestem bolszewikiem i atakuję niewinnych polskich pracodawców. Nie będę jednak ukrywał, że dziwi mnie trochę sytuacja, w której firma anonsowana jako wyzyskiwacz wkracza na rynek i czyści go z pracowników. Albo GW opublikowała artykuł na zamówienie Amazonu albo coś tu jest nie tak.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu