Na początku kwietnia niedaleko Olsztyna przechodnie przystawali z zaciekawieniem na widok kolumny JB74. I pewnie niejeden zadawał sobie pytanie Czy to… Jeep? Czy to… G Klasa? Odpowiadamy: Nieee…, to Jimny!
Porównanie Suzuki Jimny czwartej generacji do Supermana jest nieprzypadkowe, bo JB74 to taki terenowy supersamochód: niby na co dzień w mieście niepozorny a sporo potrafi w terenie. I stąd jego sprzedażowy fenomen i tysiące chętnych czekających na auto nawet dwa lata.
Od premiery w 2018 r. auto cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Użytkownicy tworzą wokół niego aktywną internetową społeczność. W naszej rodzinie Jimniak jest od ponad dwóch lat i wciąż traktujemy go jako otwarty projekt, który na bieżąco konsultujemy z innymi fanami przynajmniej na kilku Facebookowych grupach.
Jak dotąd uczestniczyliśmy niestety tylko w jednym “prawdziwym” zlocie Jimniaków. Zjechało się kilka aut różnych generacji - głównie III generacji. Po przejażdżce w terenie wymieniliśmy doświadczenia przy grillu i numery telefonów do siebie. Mieliśmy się zjeżdżać regularnie, ale jakoś potem już się więcej nie udało. Aż do teraz!
Spotkanie właścicieli Suzuki Jimny IV "w realu"
W dniach 1-3.04.2022 spotkaliśmy się z innymi fanami na zlocie Jimniaków IV generacji. Na 12 aut aż 11 było podrasowanych (zarówno w wersji osobowej, jak i ciężarowejj). Do pełnego przeglądu kolorystycznego brakowało nam tylko brisk blue i wersji z automatem. Sporo aut miało też ciekawe naklejki, po których można było rozpoznać właściciela: park jurajski, retro pasek, góry czy szare moro.
Mimo tej samej kolorystyki nadwozia kilku aut, nie było dwóch identycznych. Każde na swój sposób odzwierciedlało charakter właściciela. A właściciele to grupa dość charakterystyczna. Trochę po trzydziestce, uprawiający wolne zawody lub właściciele firm z nienormowanym czasem pracy i sporą przestrzenią na hobby. Często Jimny to tylko jedna (obok m.in. sztuk walki, bushcraftu, asg, modelarstwa, fotografii, itp.) z ich ciekawych pasji…
Mimo że kojarzyliśmy się tylko z internetu, to od razu było masę tematów do rozmowy. Wszystko można było zweryfikować na miejscu “na żywo” oglądając omawiane w necie modyfikacje.
Jednym z częstszych tematów były motywacje do zakupu Jimniaka a nie innego terenowego auta. Najczęściej pojawiały się argumenty o świetnym stosunku jakości do ceny, dobrych japońskich tradycjach czy bardzo dobrych właściwościach jezdnych w terenie - dostępnych już w fabrycznej wersji auta. Ciekawych historii o przygodach z zakupem i długością oczekiwania nie było końca. A ostatecznie okazało się, że zdecydowana większość aut pochodzi od tego samego dealera spod Warszawy. Jeśli pojawi się więc kiedyś zapowiadana co jakiś czas wersja pięciodrzwiowa, to od razu będziemy wiedzieli gdzie się udać. Podobnie z serwisem i przeróbkami - wiele aut robionych jest w serwisie pod Poznaniem.
Zmiany nie tylko katalogowe
W czasie zlotowej przejażdżki po Warmii można było podpatrzeć nowe tipy na pokonywanie przeszkód i zobaczyć jak poza asfaltem sprawdzają się terenowe modyfikacje. Niektóre auta miały sporo zmian. Z największych: lift ponad 2 cale i opony mt 31 cali, co pociągnęło za sobą zmianę na mocniejsze łożyska i kosze satelit czy wymiana tylnych bębnów na tarcze, dodatkowe osłony podwozia czy stalowe progi. Sporo było aut z dodanymi wyciagarkami, snorkelami i bagażnikami dachowymi. I tylko jeden miał ledowe światła drogowe oraz samorobne montowanie uchwytu do CB radia. Jedynie dwa miały dodatkowe osłony podwozia i hak holowniczy - jeden, od Suzuki, osłonięty “kapturkiem” i drugi niewidoczny, bo całkowicie demontowalny. Co ciekawe, żadne z dwunastu aut nie miało stalowego zderzaka - mimo że niedawno pojawiła się podobno jego homologowana w Europie wersja.
Rozmowom o doposażeniu nie było końca. Z ciekawszych dyskusji można by odnotować dysputy o zasadności wymiany tłumika oraz trwałości silnika po dołożeniu turbo lub kompresora. A także nieśmietelne dyskusje o najlepszych oponach - zarówno do wersji fabrycznej, jak i po lifcie zawieszenia.
Jak na entuzjastów przyrody przystało, sporo czasu zajęły rozmowy o nocowaniu w aucie, którego gabaryty nie pozwalają choćby na jednoczesne spanie dwóch osób i trzymanie w środku bagażu. Na żywo przetestowano boczne zadaszenie i przejrzano możliwości mocowania do klasycznych rynienek Jimniaka innych opcji ułatwiających biwakowanie. Niektórzy podzielili się swoimi doświadczeniami z namiotami dachowymi. Nikt niestety nie sprawdzał użyteczności proponowanej przez Suzuki w katalogu gadżetów przystawki namiotowej do bagażnika. Co chwilę pojawiały się ciekawsze opowieści o przygodach z nocowaniem w terenie, odwiedzinami leśnych zwierzaków itp.
Po zlocie jeszcze więcej do zrobienia
Mimo ogromnego zapotrzebowania na niewielkie, dzielne terenowe auto - wciąż jest ono niełatwe w zakupie od ręki - zwłaszcza w wersji i z dodatkami jakie chcemy. Stąd popularność internetowych grup, w których szybko można o wybrane doposażenie dopytać innych.
Moje nowe zakupy i modyfikacje inspirowane działaniami kolegów już zaplanowane: doczepiany hak, bagażnik dachowy z oświetleniem i stalowe ażurowe progi. Z obecnych opon at jestem zadowolona, bo w terenie dają radę a jednocześnie nie są głośne na asfalcie. Planujemy jednak coraz trudniejsze wyzwania terenowe, więc i na lift zawieszenia, opony mt, wyciągarkę i snorkel też przyjdzie czas. A wtedy to już naszego Jimniego - terenowego superbohatera na pewno nikt nie pomyli z żadną inną terenówką.
Na kolejny zlot umówieni jesteśmy już na wrzesień, więc kolejne modyfikacje Jimniaka w toku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu