Felietony

Jeśli nie LC z Emiratów, to jakim nowym autem w teren?

Alina Mróz-Wiśniewska
Jeśli nie LC z Emiratów, to jakim nowym autem w teren?
2

Miłośnicy wygodnej jazdy poza asfaltem nie mają łatwo, bo mierzą się w realu z memicznymi porównaniami “samochodów terenowych vs samochodów terestarych”. Te stare, to naprawdę dzielne w terenie, ale i świetnie wyposażone, klasyki.

W przeciwieństwie do nowych suvowatych czy pickupów - jest z kupnem terenówek z prawdziego zdarzenia pewien kłopot - nawet jeśli dysponuje się sporym budżetem.

Nowy, ale raczej lekko uterenowiony z salonu

Salony oferują teraz, czyli na początku 2022 r., kilka modeli aut z lekkimi terenowymi właściwościami: od najtańszej Pandy Fiata, przez Ładę Nivę Legend i Travel, Suzuki Ignis, SsangYong Tivoli i Corrando, Dacię Duster, Suzuki Jimny i Vitarę Hybrid po UAZa Hunter i Patriot. Oraz wiadomo - trochę modeli z poprzednich lat. Większość z nich mieści się w budżecie do 100 tysięcy złotych i ma niemałą grupę odbiorców. Niestety nie spełniają wymagań bardziej wybrednych amatorów 4x4. Z aut droższych do wyboru jedynie Toyota Land Cruiser Prado i Jeep Wrangler.

Jeśli prawdziwe 4x4, to tylko z zagranicy

A co z najnowszymi wersjami klasyków, które łączą doskonałe właściwości terenowe z komfortem jazdy ? Jeśli tylko możemy wydać zdecydowanie więcej niż 100 tys. i mamy chwilę czasu, to można skorzystać z pomocy firm ściągających auta z zagranicy. I nie chodzi tu o Pana Janka z lawetą co dorabia ściąganiem najtańszych aut z Niemiec.

W internecie sporo jest ogłoszeń od polskich importerów aut np. z Dubaju. Fabrycznie nowe, z ostatniej generacji, z przebiegiem kilkudziesięciu kilometrów i “ceną z dokumentami DE”, w Euro i rejestracją w EU. Dla wygody kupca “w cenie pojazdu zawarty koszt Transportu Morskiego oraz wszystkie opłaty do EU”. Trafić na te ogłoszenia niełatwo - chyba że przefiltruje się oferty od najdroższych…

Właśnie z Emiratów a także z RPA lub Australii można ściągnąć klasycznego i wciąż produkowanego “króla Afryki”, czyli Toyotę Land Cruisera J70. Retro kanciaste nadwozie tej wersji LC trzyma klimat dobrych terenówek z dawnych lat. I nie ma porównania choćby z wersją wypuszczoną na 70-lecie Toyoty.

Innym źródłem ciekawszych aut terenowych są również niemieccy dostawcy sprowadzający ze Stanów Zjednoczonych czy Kanady niedostępne jeszcze w Europie modele doskonale łączące właściwości terenowe z komfortem, np. Forda Bronco - zwłaszcza w wersji Sasquatch, czyli z dodatkowym pakietem obejmującym m.in. 35-calowe koła terenowe.

Zarówno sprowadzając auto z Emiratów, jak i ze Stanów, można wpłacić kaucję i samodzielnie skorzystać z internetowych aukcji lub lokalnych serwisów ogłoszeniowych. W obu przypadkach i tak nie obejdzie się bez sprawdzenia auta na miejscu. Dodatkowo trzeba zorganizować transport i odprawę oraz zadbać o niezbędne formalności: tłumaczenie przysięgłe dokumentów auta na angielski czy złożenie wniosku o kartę i tablice eksportowe. Oprócz zapłacenia za samo auto, musimy też przygotować się na inne koszty: transportu, odprawy, cła, podatku, akcyzy, tłumaczeń dokumentów, przeglądu technicznego i rejestracji oraz ubezpieczenia w Polsce. Łącznie może to kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych a przybliżone koszty wyliczą nam dostępne w internecie kalkulatory. Często dochodzą również koszty zmian niezbędnych do rejestracji auta (nawet mającego homologację na kraje Unii Europejskiej) typu wymiana świateł czy korekta emisji spalin na normy europejskie.

Oferta nowych klasyków 4x4 (a nie lekko uterenowionych suvów czy pickupów) dostępnych od ręki jest obecnie niezbyt bogata. Kto jednak może uzbroić się w cierpliwość będzie miał niebawem okazję do zakupu perełki - bez potrzeby ściągania go z zagranicy. Można już online konfigurować i zamawiać Ineosa Grenadiera - terenówkę z prawdziwego zdarzenia, która ma być dostępna w Polsce również w trzech punktach stacjonarnych. Podobno w kolejce do tego auta są już dziesiątki tysięcy zainteresowanych - może faktycznie warto?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu