Nauka

Tegoroczne lato będzie miało trzy najkrótsze dni w historii. Co się dzieje z Ziemią?!

Jakub Szczęsny
Tegoroczne lato będzie miało trzy najkrótsze dni w historii. Co się dzieje z Ziemią?!
Reklama

Coś dzieje się z Ziemią. 9 lipca, 22 lipca i 5 sierpnia 2025 r. dzień potrwa odrobinę krócej — dokładnie o 1,51 milisekundy. Nie brzmi to szczególnie niebezpiecznie, prawda? A jednak może wpłynąć na nasze życie. Bo to nie pierwsza anomalia tego typu. I wciąż nie wiemy, dlaczego Ziemia coraz szybciej zasuwa wokół własnej osi.

Codziennie Ziemia wykonuje pełen obrót wokół własnej osi. Dla nas to oczywiste 24 godziny — czyli 86 400 sekund. Ale... to tylko średnia. Rzeczywistość bywa bardziej kapryśna. Zdarza się, że planeta obraca się szybciej, skracając dzień o ułamki sekund. Tego lata stanie się to aż trzy razy.

Reklama

IERS, czyli Międzynarodowa Służba Ruchu Obrotowego Ziemi i Systemów Odniesienia (ta nazwa brzmi dziwnie, ale... serio tak ją się tłumaczy) zidentyfikowała trzy daty, w których dzień będzie wyjątkowo krótki: 9 i 22 lipca oraz 5 sierpnia. Zjawisko to nazwano "niewyjaśnionym przyspieszeniem rotacji Ziemi". Co w tym szczególnie alarmującego? Jeden wyraz w opisie nazwiska: "niewyjaśniony". Na badaczy to działa jak płachta na byka.

Księżyc, grawitacja i coś jeszcze

Według badaczy wpływ na te nieścisłości może mieć pozycja Księżyca — w te dni będzie on szczególnie daleko od równika, co w teorii zmniejsza jego hamujący wpływ na Ziemię. Ale to tylko część z całości. Oceaniczne i atmosferyczne modele nie wyjaśniają absolutnie wszystkiego.

Leonid Zotov z Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego przyznaje, że nikt się tego nie spodziewał. Mówi wprost, że przyczyn należy szukać głębiej — wewnątrz planety. Tylko gdzie? W dynamice jądra Ziemi? We fluktuacjach pola magnetycznego? A może jest jeszcze coś, czego nie znamy lub nie potrafimy tego zmierzyć?

Najkrótszy dzień w historii już za nami

Rekord padł niedawno: 5 lipca 2024 r. Ziemia zakończyła obrót o 1,66 milisekundy szybciej niż zazwyczaj. To najszybszy dzień od kiedy prowadzi się pomiary. I jednocześnie sygnał, że coś się zmienia — nie w naszej cywilizacji, a we wnętrzu naszej planety.

Sprawa jest o tyle poważna, że w 2029 r. może dojść do historycznego wydarzenia: wprowadzenia ujemnej sekundy przestępnej. Po raz pierwszy nie dodamy, lecz odejmiemy sekundę z oficjalnego czasu, żeby nadążyć za Ziemią. Czegoś takiego jeszcze nie było.

Będzie problem

Ktoś by powiedział: "No i co z tego? Niech zabiorą tę sekundę z czasu i po kłopocie!". Wyjdźmy jednak z prawideł działających jedynie w świecie Instytutu Chłopskiego Rozumu i wyruszmy w meandry prawdziwego świata. Co istotne, globalne bazy danych, satelity GPS, giełdy, sieci energetyczne — wszystkie one opierają się na zsynchronizowanym ze sobą czasie. Każde odchylenie, nawet o milisekundy, potrafi narobić niesamowitego bigosu.

Zegary atomowe też nie lubią niespodzianek. A już na pewno nie takich, które pochodzą z wnętrza Ziemi i nikt nie potrafi ich przewidzieć, czy wyjaśnić. Sekunda "do tyłu" to wyzwanie nie tylko dla programistów, ale i dla infrastruktury cyfrowej, która myśli binarnie — czas biegnie albo równo, albo jest błędny. Zdajecie sobie sprawę z tego, ile systemów "w momencie" może paść po czymś takim? Mnóstwo.

Reklama

Czytaj również: Ziemia nie zawsze była niebieska. Możemy być świadkami ponownej zmiany

Co z tą Ziemią?

Możemy żyć w erze sztucznej inteligencji, eksploracji kosmosu i rewolucji w genetyce, ale czas wciąż wymyka się naszej kontroli. Jeszcze w epoce brązu dzień trwał 23 godziny. Teraz mamy 24. I być może znów zaczynamy schodzić w dół. A Ziemia nie będzie nas pytać o zdanie: zrobi swoje, czasami przyspieszy, czasami zwolni... wszystko w zależności od tego, co będzie dziać się w jej wnętrzu.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama