Felietony

Zgrzyty i bunty w Startup School 2010

Grzegorz Marczak
Zgrzyty i bunty w Startup School 2010

Na blogu jednego z byłych już uczestników Startup School pojawił się post StartupSchool 2010 – Porażka! Sprawozdanie, w którym autor wymienia niedogod...

Na blogu jednego z byłych już uczestników Startup School pojawił się post StartupSchool 2010 – Porażka! Sprawozdanie, w którym autor wymienia niedogodności z jakimi spotkali się uczestnicy tej imprezy. Do głównych zarzutów "buntownika", który zrezygnował z całej imprezy zaliczyć można przede wszystkim złe warunki mieszkalne (domek na 20 osób z dwiema łazienkami, brak mebli w pokoju, brak internetu itp) oraz fakt, że organizator w postaci Rafała Agnieszczaka dość mocno ingerowała w pomysły młodych startupowców.

Oto fragmenty odnoszące się do powyższych kwestii lokum startupowców:

Jedna kuchnia, dwie małe łazienki i… 20 osób! W pokoju średnio było po 5 osób czyli krótko mówiąc ścisk. Najbardziej jednak przeszkadzał brak internetu w domku. Przez tydzień zespół speców z Kreativ sp. z o. o. nie mógł sobie poradzić z konfiguracją routera. Szybkość też nie była zbyt powalająca – 1Mb dzielony na 20 laptopów chyba można sobie wyobrazić. Wracając do kwestii pokoi – w moim przykładowo nie było praktycznie nic poza łóżkami. Brak szafy spowodował, nasze ubrania siłą rzeczy zaczęły walać się po podłodze. Nie było żadnego biurka ani przedłużaczy, żeby rozłożyć się z laptopem – chociaż w sumie po co skoro i tak nie było internetu

Rafał w odpowiedzi na te zarzuty pisze, że faktycznie warunki nie są idealne ale też komentuje że złej baletnicy i rąbek u spódnicy przeszkadza. Szczerze mówiąc mnie też by chyba takie warunki przeszkadzały, tak samo jak przeszkadza mi fakt, że pracuję w sumie kilkanaście godzin dziennie, śpię 5 godzin na dobę i zawsze cierpię na niedosyt czasu. Co gorsza nikt już mnie nie utrzymuje i na dodatek nie wiadomo czy moja praca (ta druga nad Antywebem) będzie cały czas przynosiła regularne dochody - szukam i szukam ale nie mogę znaleźć kogoś kto mi to zagwarantuje :)

Chcę przez to powiedzieć, że sztuką nie jest buntowanie się i rezygnacja ale postawienie na swoim i doprowadzenia do satysfakcjonującej nas sytuacji. Oczywiste jest, że opisane warunki mieszkalne bardziej przeszkadzają niż pomagają (a hartowanie startupowców w ten sposób nie ma większego sensu). Zamiast jednak obrażać się na cały świat trzeba trochę powalczyć bo potem takie doświadczenia bardzo przydają się w prowadzeniu własnego biznesu.

Ten mały bunt w Startup School pokazuje moim zdaniem jeszcze jedno. Powstał chyba u niektórych (bo na szczęście bardzo dużo młodych ludzi twardo stąpa po ziemi) mit o startupach jako o biznesie, który dostępny jest dla każdego na wyciągnięcie ręki. Pieniądze to oczywiście rzecz wtórna bo jest przecież 8.1, są prywatni inwestorzy i inkubatory. W takich okolicznościach najważniejszy i najcenniejszy jest więc pomysł i jego ochrona. Dokąd tego typu podejście prowadzi można zobaczyć na startups.pl gdzie naprawdę trudno jest znaleźć dobrą i przemyślaną biznesowo produkcję.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu