ASUS nie przestaje mnie zaskakiwać. Firma pokazała fantastycznego smartfona. Mogła zaszaleć na polskim rynku i wygenerować piękne wyniki sprzedaży. A tymczasem Zenfone 5 pojawił się u nas z dużym opóźnieniem. Nie pierwszy (i pewnie nie ostatni) raz. Czy jedna było na co czekać?
Test Zenfone’a 5. ASUS znowu to zrobił – zachwycił wszystkich i przysnął
Seria Zenfone już od ładnych kilku lat stanowi pewną awangardę w androidowym światku. Kiedy wszyscy stosowali procesory ARM, oni podbijali rynek ramię w ramię z Intelem. Przez lata ich nakładki graficzne były niesamowicie funkcjonalne i zaśmiecone zarazem. W końcu jednak, z generacji na generację firma stawała się coraz bardziej konkurencyjna. Zenfone 4 był tego doskonałym przykładem. Zenfone 5 jest jeszcze lepszym.
Trudno uwierzyć, ale ASUS jako pierwszy pokazał Androida z notchem. Już na MWC w Barcelonie relacjonowałem ich konferencję i dzieliłem się z Wami pierwszymi wrażeniami z używania Zenfone’a 5. Niestety cała para z fabryk poszła na zaspokojenie popytu na rynkach azjatyckich, gdzie Zenfone’y cieszą się dużą popularnością. Tym sposobem Zenfone 5 pojawił się u nas dopiero w czwerwcu br.
Ja miałem możliwość używania smartfona przez kilka tygodni, w trakcie których kilkukrotnie mnie zaskoczył. Obecnie jego cena w polskich sklepach wynosi 1699 złotych, co stanowi bardzo atrakcyjną propozycję dla wszystkich szukających świetnego telefonu nie odstającego mocno od flagowców za przyzwoite pieniądze.
ASUS Zenfone 5 specyfikacja
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 636 (4x 1,8 GHz + 4x 1,6 GHz)
- GPU: Adreno 509
- Android 8.0 Oreo z nakładką ZenUI 5.0
- Pamięć RAM: 4 GB LPDDR4X
- Pamięć wewnętrzna: 64 GB eMCP (+ slot na karty MicroSD do 512 GB)
- Łączność: LTE-A Cat 12, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 5.0, NFC, GPS (z A-GPS, GLONASS i BDS), tuner FM
- Dual SIM (Hybrid SIM – drugą kartę wkładamy w miejsce slotu na MicroSD)
- Ekran: 6,2-calowy LCD Super IPS+ (18,7:9), 1080 x 2246 px (402 PPI), szkło 2,5D
- Aparat: 12 Mpix Sony IMX363, f/1,8 + 8 Mpix f/2,0 (szerokokątny 120 stopni), dual LED, EIS, rejestrowanie wideo 2160p@30 kl/s, a także 1080p@120 kl/s
- Kamera przednia: 8 Mpix, f/2,0
- Bateria: litowo-jonowa 3300 mAh
- Wymiary: 153 x 75,7 x 7,9 mm
- Waga: 155 g
W pudełku miłe zaskoczenie – oprócz standardowego zestawu (ładowarka i kabelek) otrzymamy również zestaw słuchawkowy Zen Ear Pro Hi-Res z trzema parami wymiennych końcówek, a także silikonowe etui chroniące smartfona przed trudami codziennego użytkowania. Duży plus.
Konstrukcja i wykonanie
Okazuje się, że jedynym słusznym sposobem na skonstruowanie smartfona w 2018 roku jest połączenie dwóch tafli szkła oraz metalowej ramki pomiędzy nimi (zespolonej rzecz jasna ze szkieletem całej konstrukcji). ASUS Zenfone 5 wpisuje się w ten trend. Fani metalowych obudów nie mają tutaj właściwie czego szukać. Zresztą ich możliwości są coraz mniejsze bo zdecydowana większość prezentowanych w tym roku smartfonów z wyższej półki posiada szklane plecki. Nie pozostaje nic innego, jak się dostosować.
Okazuje się jednak, że nawet wtórność można zgrabnie zamaskować. ASUS z tyłu zastosował ciekawy efekt, który sprawia, że światło odbija się od obudowy w taki sposób, jakby promienie wychodziły od czytnika linii papilarnych. Wzornictwo to jest dość typowe dla tajwańskiej firmy i wpisuje się w filozofię Zen – niejednokrotnie podobne rozwiązania widywaliśmy w m.in. Zenbookach czy tabletach Zenpad.
Z rzeczy ważniejszych należy wymienić tutaj oczywiście sam czytnik linii papilarnych, który działa szybko i niezawodnie. W lewym górnym narożniku mamy dwa obiektywy aparatu wraz z diodą LED – ich konstrukcja dość mocno przypomina tę z iPhone’a X. Ale to dopiero początek skojarzeń…
Patrzymy na przód, a tutaj oczywiście w oczy rzuca się charakterystyczne wcięcie (notch). Jak wspomniałem, ASUS pokazał jako pierwszy działającego Androida z tym elementem. Od tego czasu trochę się zmieniło i producenci mocno zmniejszyli rozmiary wcięcia. Niektórzy nawet, jak Wiko, pozostawili tutaj wyłącznie obiektyw kamerki, a pozostałe elementy ukryli w innych miejscach obudowy.
Nie znaczy to jednak, że ASUS Zenfone 5 wypada źle. Co to, to nie. Smartfon może pochwalić się bardzo cienkimi ramkami wokół obudowy – zarówno po bokach, u góry, jak i z dołu (a to ważne). W rezultacie ekran stanowi aż 83,6 proc. całej powierzchni przedniego panelu. Świetny wynik. Warto też dodać, że matrycę pokrywa wypukłe szkło 2,5D zabezpieczone powłoką Gorilla Glass.
Zagospodarowanie krawędzi nie jest jakąś większą niespodzianką. Na prawej umieszczono przyciski, na lewej szufladkę na SIM i MicroSD, u góry wstawki antenowe i mikrofon redukcji szumów/rejestrowania wideo, a na dole głośniczek multimedialny (dość przeciętny), mikrofon rozmów, złącze USB-C (2.0), port słuchawkowy 3,5 mm i dodatkową wstawkę anteny.
Ogółem konstrukcja jest bardzo solidna i sprawia wrażenie wytrzymałej (choć pewnie nie na tyle, by przetrwać spotkanie z chodnikiem po upadku z metra). Smartfon bardzo dobrze leży w dłoni. Czytnik linii papilarnych umieszczono na optymalnej wysokości. Koniec końców trzeba przyznać, ze pod względem ergonomii to dobrze przemyślana konstrukcja.
Wyświetlacz w Zenfone 5
Sporo już napisałem o samym wyświetlaczu. Skupmy się jednak na jego działaniu. To panel LCD IPS, a właściwie Super IPS+ za czym idzie kilka udoskonaleń i technologii wspierających. Ekran ma przekątną 6,2 cala i proporcje 18,7:9. Pracuje w rozdzielczości 1080 x 2246 px. ASUS zwraca tutaj uwagę na 95-procentowe pokrycie palety DCI-P3, co ma przekładać się na dobrze odwzorowane, naturalne barwy. Jak jest w praktyce?
Wyświetlacz może się pochwalić fantastycznym kontrastem, który idzie w parze z bardzo wysokim współczynnikiem jasności (sięgającym aż 600 cd/m^2). Pozwala to naprawdę komfortowo korzystać z telefonu w słoneczne dni – a tych ostatnio nie brakuje. Dobre wrażenie robią też kolory – rzeczywiście są bardzo dobrze odwzorowane, przepięknie nasycone i naturalne (w razie potrzeby mamy też możliwość ich kalibracji). Do tego należy dodać przyzwoite kąty widzenia – czemu „tylko” przyzwoite? Otóż czerń ulega delikatnemu blaknięciu, gdy patrzymy na ekran pod kątem. Nie jest to dokuczliwa wada, aczkolwiek warto mieć świadomość jej istnienia.
Bateria
Zastsosowana w Zenfone 5 bateria ma pojemność 3300 mAh. W połączeniu ze Snapdragonem 636, który nie jest jakoś szczególnie energożerny daje to przyzwoite rezultaty. Zenfone z powodzeniem działa bez ładowarki przez cały dzień. Jeżeli będziemy oszczędzać, wyrzucimy z telefonu Facebooka i ograniczymy jasność, spokojnie wyciągniemy nawet 1,5 dnia. Szczególnie warto zwrócić uwagę na podświetlenie. Zenfone 5 ma bardzo jasny ekran, a ten potrzebuje bardzo dużo energii. Może się zatem okazać, że podczas słonecznych dni spędzanych poza pomieszczeniami bateria zanotuje gorsze wyniki.
Technologia szybkiego ładowania została wsparta algorytmami AI. Kontrolują one cały proces i w rezultacie np. w nocy bateria jest ładowana wolniej, przez co mniej się zużywa. W dzień natomiast ładowanie odbywa się z pełną mocą i od zera do 100 proc. ogniwo napełnia się w ok. 2 godziny.
System i aplikacje
ASUS Zenfone 5 pracuje pod kontrolą Androida 8.0 Oreo z nakładką graficzną ZenUI 5.0. Nakładka ta przeszła dość długą drogę od potworka, jakim była w pierwszych Zenfone’ach, przez przerost formy nad treścią (w dużym skrócie – śmietnik na bloatware), aby w końcu stać się naprawdę przyzwoitym rozwiązaniem, które usatysfakcjonuje większość użytkowników. Już w Zenfone 4 było dobrze, a tutaj jest jeszcze lepiej.
Dominuje tutaj spłaszczona stylistyka. Ikony są minimalistyczne, aczkolwiek nie brakuje im kolorów. Nie uświadczymy tutaj jednak odpustowych ekranów gdzie pomieszanie z poplątaniem utrudnia jakąkolwiek nawigację. Ogólnie dla mnie całość wygląda naprawdę dobrze. Widać tutaj spore inspiracje MIUI, ale ZenUI koniec końców nie traci swojego unikalnego charakteru.
Mniej śmieci nie oznacza, że producent nie zechce nas uszczęśliwiać na siłę. Na nowym urządzeniu już mamy Facebooka, Instagrama i Messengera. Oprócz nich do naszej dyspozycji oddano też takie aplikację Selfie Master, a także klienta chmury ASUS WebStorage. Na szczęście na tym koniec. Cała reszta to standardowy androidowi zestaw, na który składają się oczywiście aplikacje Google oraz znane z innych smartfonów rozwiązania, jak menedżer telefonu (konserwacja), menedżer plików (wiadomo), a także edytor motywów (również wyjaśniać nie trzeba). Duży plus za zrezygnowanie z własnej aplikacji do SMS-ów na rzecz tej od Google – jest lepsza, a poza tym od niedawna pozwala odczytywać wiadomości bezpośrednio w przeglądarce.
Nie zabrakło też kilku interesujących rozwiązań autorskich ASUS-a. Mamy zatem tutaj system gestów ZenMotion wykonywanych na wygaszonym ekranie, a także animowane emoji rodem z iOS – Zenmoji. Oprócz nich smartfon oferuje również kilka trybów oszczędzania energii, tryb obsługi ekranu w rękawiczkach, zabezpieczenia plików i zdjęć, equalizer systemowy itp. Na tym polu nie znalazłem żadnych rażących braków.
Wydajność Zenfone'a 5
Snapdragon 636 to układ ze średniej półki cenowej, ale właściwie nie odczujemy tego w praktyce. Smartfon działa bowiem bardzo sprawnie i szybko. Animacje są płynne, a aplikacje uruchamiają się w większości przypadków natychmiast. Nie miałem też problemów z grami – właściwie każda produkcja się uruchamiała, włączając w to te najbardziej wymagające. Niektóre działały mniej płynnie, ale nie na tyle, by uniemożliwiało to zabawę.
Tutaj warto od razu wspomnieć, że ASUS zaimplementował kilka funkcji wykorzystujących sztuczną inteligencję, które mają stać na straży wydajności naszego smartfona. Mowa tutaj m.in. o inteligentnym alokowaniu zasobów i uczeniu się, z jakich aplikacji użytkownik korzysta najczęściej.
Poniżej wyniki kilku testów syntetycznych na potwierdzenie:
- AnTuTu: 139011
- 3DMark Sling Shot Extreme OpenGL: 961
- 3DMark Sling Shot Extreme Vulkan: 761
- GeekBench 4.2 (single/multi-core): 1346 / 5001
Patrząc na te wyniki można porównać wydajność Zenfone’a 5 z Xiaomi Redmi Note 5 (też opartym na Snapdragonie 636). Oczywiście Xiaomi wychodzi taniej, bo zapłacimy za niego 1050 złotych. Trzeba jednak pamiętać, że smartfon to nie tylko procesor.
Aparat i kamerka w Zenfone 5
ASUS od niedawna bardzo upodobał sobie połączenie standardowego obiektywu z szerokokątnym. W Zenfone 5 ten drugi ma pole widzenia 120 stopni, co powinno w zupełności wystarczać. Nie ma tutaj problemu, na który cierpi LG G7, w którym szerokokątny obiektyw ma zaledwie 107 stopni. Niestety 8 Mpix i przysłona f/2,0 mocno ograniczają zastosowania trybu szerokokątnego. Praktycznie dobrze spisuje się on również podczas fotografowania krajobrazów lub scen miejskich za dnia. A i tutaj można się przyczepić, że zdjęcia nie są do końca tak szczegółowe, jak być powinny. Poniżej dwie galerie: pierwsza ze zdjęciami wykonanymi standardowym obiektywem, a druga szerokokątnym.
Same aparaty spisują się dobrze, choć oczywiście nie jest to najwyższa półka. Zdjęcia mocno odstają od tych wykonywanych za pomocą Huawei P20 Pro czy Galaxy S9+. Niemniej Zenfone 5 radzi sobie dobrze. W większości przypadków kolory są bardzo naturalne, fotografie ostre, a efekt cieszy wzrok. Choć nie ukrywam, że miewałem spore problemy z autofocusem, który przy większych zbliżeniach po prostu wariował. Szkoda. Gorzej sytuacja wygląda po zmroku, kiedy trudno zrobić zdjęcie bez dokuczliwych szumów. Jednak i tutaj są momenty, kiedy Zenfone 5 potrafi mile zaskoczyć.
W dużej mierze jest to zasługa sztucznej inteligencji, która dotąd była widywana w dużo droższych smartfonach. Jej działanie nie różni się od tego, co widzieliśmy już u Huawei czy LG. Aparat rozpoznaje zatem scenę i dostosowuje ustawienia fotografowania w taki sposób, aby uzyskać jak najlepsze efekty. Na ogół mu się udaje, ale nie jest nieomylny.
Przednia kamerka ma nieco zbyt duży zasięg widzenia i w rezultacie mam wrażenie, jakby nieznacznie zniekształcała obraz. Problemem jest też niewielka szczegółowość takich fotografii i wyblakłe kolory. Kamerka też nie radzi sobie podczas robienia zdjęć nocą. Raczej nie nazwałbym Zenfone’a 5 smartfonem idealnym do selfie.
Podsumowanie - Zenfone 5, czy warto kupić?
Zenfone 5 to solidna średnia półka cenowa. Trudno napisać, że nikt inny nie da nam tyle za 1700 złotych, bo byłoby to pewnie nieprawdą. Zresztą wystarczy przytoczyć wspomnianego w recenzji Xiaomi Redmi Note 5. Nie zmienia to jednak faktu, ze ASUS-owi udało się stworzyć smartfona, który ma właściwie wszystko, by zadowolić użytkownika bez wygórowanych wymagań i oczekiwań.
Mamy tutaj świetny, zgodny z obecnymi trendami design. Smartfon jest wykonany solidnie i z dbałością o detale. Ekran prezentuje się fantastycznie. Bateria działa ok. Wszystko to dopełnia dobry aparat oraz funkcje związane ze sztuczną inteligencją (choć tutaj ASUS momentami popłynął i zaczął nazywać AI coś, co nie ma z AI nic wspólnego).
Właściwie trudno oczekiwać czegokolwiek więcej w segmencie (grubo) poniżej 2 tys. złotych (a może to już segment ok. 1,5 tys. zł?). Mogę zatem z czystym sumieniem napisać, że, jeśli szukacie w tej półce cenowej dobrego urządzenia, kupcie Zenfone’a 5.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że nie jest to smartfon idealny. Szerokokątny obiektyw, mimo zadowalającego szerokiego kąta, nie robi zbyt ładnych zdjęć. Podobnie zresztą sprawy się mają z kamerką do selfie, która odstaje od konkurencji. Brakuje też kilku dodatków, jak np. wsparcie dla HDR, z którym bardzo jasny ekran w Zenfone 5 na pewno by sobie poradził. Można by też pomyśleć nad nieco lepszą baterią. Nie jest to zatem urządzenie mające wszystko, ale, patrząc na jego cenę, można to zrozumieć.
Ocena: 8/10
+ Etui i niezłe słuchawki w pudełku
+ Modny (choć wtórny) design i przyzwoite wykonanie
+ Fantastyczny, jasny wyświetlacz
+ Nakładka ZenUI jeszcze nigdy nie działała i wyglądała tak dobrze
+ Sztuczna inteligencja
- Gdzieś już to widziałem...
- Czemu nie ma HDR?
- Bateria mogłaby być ciut lepsza
- Szerokokątny obiektyw i przednia kamerka
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu