Mario nigdy nie trafi na telefony - tak podchodziliśmy do tego tematu zanim na konferencji Apple pojawił się wąsaty hydraulik. Zelda nigdy trafi na telefony - to też nie jest już aktualne. Wygląda na to, że dostaniemy mobilną wersję The Legend of Zelda.

Tak, dobrze przeczytaliście. Jak do nosi The Wall Street Journal, zaraz po mobilnej wersji Animal Crossing (czyli jeszcze w tym roku) na smartfony i tablety trafi mobilna wersja The Legend of Zelda. Przez słowo „mobilna”, nie mowię o wersji przenośnej, bowiem te mieliśmy już i na Nintendo 3DS, i na Nintendo Switch. Chodzi oczywiście o zmniejszoną, wykastrowaną, przeznaczoną dla mniej wymagającego gracza wersję przygód popularnego bohatera i ratowanej przez niego księżniczki. Możliwe, że dostaniemy coś jeszcze. CEO firmy, Tatsumi Kimishima ujawnił w ubiegłym tygodniu, że firma planuje do marca 2018 roku wypuścić 2-3 mobilne wersje swoich gier.
Oczywiście mobilna Zelda nie jest oficjalnym ogłoszeniem Nintendo, dlatego też póki co nie mówi się o żadnych szczegółach.
Żyła złota, którą Nintendo nie zawsze umie wykorzystać
Super Mario Run wydawał się być wielkim sukcesem. I w pewnym sensie był, bowiem zainteresowanie grą przerosło chyba oczekiwania wszystkich. Gorzej niestety z dochodami, podobno zaledwie 5% osób, które pobrały ten tytuł zdecydowały się na odblokowanie płatnej zawartości. Czyli 5% chciało poznać kolejne etapy i 5% pozwoliło Nintendo zarobić, bowiem gra była darmowa, posiadała natomiast mikrotransakcje. Trochę się temu dziwię, bo to naprawdę fajny mobilny tytuł, z drugiej strony model dystrybucji był pomyłką.
Pomyłką natomiast nie była inna mobilna gra ze stajni Nintendo, czyli Fire Emblem Heroes, które w jeden dzień zarobiło 2,9 miliona dolarów, bijąc tym samym wynik turbopopularnego Clash of Clans. Ale tu warto pamiętać, że model dystrybucji gry był zupełnie inny i brak wpłaty nie blokował zawartości. W przypadku tej gry zdecydowano, że mikrotransakcje będą skierowane raczej do osób, które chcą poświęcić grze więcej uwagi - w Mario po prostu trafialiśmy na ścianę i brak dostępu do kolejnych etapów.
Czy Nintendo ma szansę?
Oczywiście. Ma w rękawie wiele świetnych tytułów, które śmiało można przenieść na mobilny rynek. Ale nie jestem przekonany, czy Zelda jest jednym z nich. Szczególnie po premierze przeznaczonej na Nintendo Switch The Legend of Zelda: Breath of the Wild. To ogromna, naprawdę ogromna i bardzo rozbudowana gra, która rozmiarem świata i atrakcjami może śmiało konkurować z każdym największym i najpopularniejszym RPG na dużych konsolach. Jak niby upchnąć taki wielki, piękny i rozbudowany świat do małej, niewymagające gry mobilnej, którą uruchamia się na 10 minut w metrze czy tramwaju? Nie wiem i boję się, że w tym przypadku rozmienianie się na drobne nie wyjdzie dobrze marce.
A jakie tytuły bym widział w mobile?
Donkey Kong w formie znanej z Super Mario Run, ale z lepszym modelem dystrybucji. Czyli rozsądna cena, z którą dostajemy dostęp do pełnej gry, bez mikropłatności. Myślę, że przy dobrej cenie warto z taką produkcją zaryzykować na tym trudnym rynku. Skoro był Mario, to Wario w tym samym co DK modelu. Może F-Zero jako mobilne wyścigi, Mario Kart mogłoby okazać się gigantycznym sukcesem.
A Wy macie jakieś propozycje?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu