Felietony

Nie widzę sensu w zegarkach z WearOS i nie chodzi tylko o baterię

Kamil Pieczonka
Nie widzę sensu w zegarkach z WearOS i nie chodzi tylko o baterię
69

Doskonale rozumiem zamiłowanie coraz większej liczby osób do opasek fitness i smartzegarków, nie są one może niezbędne w codziennym życiu, ale sporo rzeczy ułatwiają. Nie rozumiem natomiast po co ktoś miałby kupować zegarek z WearOS, bo nie widzę w nim żadnej wartości dodanej.

Ze smartopaski korzystam od lat

Lubię gadżety, możliwość testowania najnowszych urządzeń to jeden z benefitów pracy w takim serwisie jak Antyweb, który bardzo sobie cenie. Ze smartopasek korzystam od lat, w zasadzie od pierwszej opaski Xiaomi Mi Band, która nie miała nawet wyświetlacza i była głównie narzędziem do liczenia kroków ;-). Od jej premiery minęło niemal 10 lat, a opaski i ogólnie ubieralne gadżety zrobiły w tym czasie ogromny postęp. Dzisiaj to już pełnoprawne komputery fitnessowe, które potrafią mierzyć wiele naszych witalnych parametrów, monitorować przeróżne treningi i motywować nas do ciągłego ruchu. W tym czasie tylko jeden parametr zmienił się na gorsze. Pierwszy Mi Band potrafił działać i miesiąc bez ładowania, dzisiaj niektóre smartzegarki wytrzymują ledwie 1 dzień pracy.

To jeden z aspektów, który powstrzymuje mnie od przesiadki z opaski (obecnie Mi Band 6) na bardziej zaawansowany zegarek. Co prawda opaska nie wytrzyma już miesiąca bez ładowania, ale podłączenie jej do zasilacza raz na 5-6 dni jest jeszcze akceptowalne. W ostatnich latach miałem okazje testować kilka zegarków z Androidem/WearOS, ale tam ten ciągły niepokój o wytrzymałość baterii był nieznośny. Nieco lepiej pod tym względem jest w przypadku zegarków z autorskimi systemami, jak chociażby ZeppOS od Amazfit, który w zegarku Cheetah (właśnie go testuje) spokojnie pozwala na 7-10 dni pracy bez konieczności ładowania. Tutaj jednak pojawiają się inne mankamenty.

Po co mi smartzegarek/opaska?

Każdy z nas ma pewnie inne preferencje dotyczące tego czego wymaga od narzędzi, z których korzysta. Niemal zawsze jest to jakiś kompromis między ceną, możliwościami, a wielkością/wagą. Podobnymi kryteriami kierujemy się wybierając smartfona, rower czy właśnie inteligentny zegarek lub opaskę. Moje wymagania są całkiem proste, chciałbym aby urządzenie, które będę nosił na nadgarstku monitorowało treningi, tętno oraz sen, a przy tym wyświetlało powiadomienia z telefonu gdy np. ktoś coś do mnie napisze albo zadzwoni. Od czasów Mi Banda 5 w zasadzie telefon mam ciągle wyciszony, bo jak ktoś dzwoni to wibruje mi opaska.

Możliwości zegarków jednak cały czas rosną i dzisiaj chciałbym też mieć np. wbudowany GPS aby móc iść na spacer/rower bez konieczności zabierania smartfona, a skoro już wychodzę bez niego to przydałaby się również możliwość płatności, bo obecnie to telefon zastępuje mi w 100% portfel. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz zapłaciłem zwykłą kartą płatniczą. Miłoby też było sparować zegarek ze słuchawkami i móc skorzystać offline np. ze Spotify podczas treningu. W związku z tymi wymaganiami zacząłem rozglądać się za nowym urządzeniem na swoją rękę. Naturalnym wyborem wydawał się zegarek z WearOS, ale po testach TicWatcha 3 Pro nie jestem za bardzo do tego pomysłu przekonany.

Czy WearOS ma sens?

Pomijając już nawet fakt, że taki zegarek działa na jednym ładowaniu zaledwie 2 dni, to jest przy tym też całkiem spory i na pewno nie śpi się z nim wygodnie. Owszem można wziąć mniejszy model, który będzie wygodniejszy, ale cierpi na tym bateria. Amazfit Cheetah, którego testuje obecnie jest niezłym kandydatem, ale nie obsługuje żadnych płatności (przynajmniej obecnie), a wyceniony został na około 1000 złotych. Po analizie różnych rankingów i porównań na czoło wysuwają się zegarki Garmina. Przykładowo Venu 2, który nie jest już najnowszym modelem, spełnia praktycznie wszystkie wymagania, począwszy od tygodniowego czasu pracy na baterii, przez powiadomienia, płatności, a na zaawansowanym monitoringu zdrowia kończąc. Cena jest porównywalna z zegarkami z WearOS, dlatego nie rozumiem dlaczego ktoś miałby decydować się na urządzenie z systemem Google.

Pewnie znajdą się scenariusze gdzie ma to sens, ktoś może lubi pisać na wyświetlaczu o przekątnej 1,4 cala albo rozmawiać przez zegarek, który ma wbudowaną łączność 4G, ale to akurat nie jest coś czego potrzebuje w swoim smartzegarku. Jeśli miałbym wybrać zegarek dzisiaj to padło by pewnie na Garmina, bo raczej nic nie zapowiada aby Galaxy Watch 6 okazał się jakąś rewolucją. Celowo nie wspominam też tutaj o Apple Watchu, bo jego zakup wydaje mi się sensowny tylko dla kogoś, kto korzysta z iPhone'a, ale po prawdzie ma te same bolączki co WearOS.

Jedno jest pewne, po niemal 10 latach z różnymi gadżetami na swoim nadgarstku, nie wyobrażam sobie aby całkowicie z nich zrezygnować. Niestety apetyt rośnie w miarę jedzenia i powoli chciałoby się czegoś więcej, a to oznacza tylko coraz więcej kompromisów...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu