Google Photos to moja ulubiona usługa zdjęciowa. Już sporo wcześniej postanowiłem wybrać właśnie ofertę Googlersów, jako miejsce gdzie będę przetrzymy...
Google Photos to moja ulubiona usługa zdjęciowa. Już sporo wcześniej postanowiłem wybrać właśnie ofertę Googlersów, jako miejsce gdzie będę przetrzymywał swoje fototagrafie w chmurze, ale były to jeszcze czasy, gdy była ona częścią serwisu Google+. Z efektów rozdzielenia usług zadowoleni są chyba wszyscy - Google nareszcie cieszy się popularnością swojej oferty, a użytkownicy nie czują się skrępowani potrzebą korzystania z kolejnej sieci społecznościowej. Ponad 100 milionów użytkowników to powód do świętowania, ale nie jedyna ciekawostka jaką się z nami podzielono.
Przyczyny sukcesu są nam znane, ale o tym, czy bez podziału na dwie marki po wprowadzeniu nowości, Google Photos doczekałyby się podobnej popularności, nie dowiemy się chyba nigdy. W mojej ocenie było to po prostu niezbędne. Przewaga usługi Google skupionej na zdjęciach była już dawno widoczna, gdyż ani Facebook, ani Microsoft, ani Apple nie potrafili dorównać jej możliwościom. Yahoo z Flickrem oferującym darmowy 1TB na nasze zdjęcia wydaje się być najpoważniejszym konkurentem, choć nie będę zupełnie nie doceniał OneDrive'a. Mimo wszystko, nie jest to usługa stricte dedykowana zdjęciom i pewne niedociągnięcia nie pozwalają mi się w pełni przekonać do usługi Microsoftu aż po dziś dzień.
W opublikowanym na blogu Google poście znajdziemy wiele ciekawych faktów odnośnie usługi. Wszyscy zdajemy sobie sprawe, jak wiele nasze zdjęcia mówią o nas samych i bez zdradzania szczegółów na temat pojedynczych fotografii konkrentych użytkowników możemy poznać pewien obraz tego, jak wygląda dziś mobilna fotografia. Dla mnie nie jest to żadne zaskoczenie, ale nie napiszę że się tego spodziewałem - oprócz ludzi, którzy obecni są na naszych fotografiach, to posiłki są drugim najczęściej fotografowanym obiektem. Biorąc od uwagę zawartość strumieni Twittera, Facebooka i Instagrama można było spokojnie obstawić taki wynik wysoką kwotą. Ja wolę jednak nadal nie dopuszczać do siebie tej informacji.
Jeśli chodzi o naszych (na przykład czworonożnych) przyjaciół, czyli zwierzęta, to tutaj prym wiodą psy. Tak wiele mówi się i pisze kotach, to one są bhaterami wiekszości memów i podobno najlepszymi przyjacielami informatyków, to jednak psy okazują się częściej gościć w kadrze zdjęć. Drugim z najczęściej uchwyconych na zdjęciach przedmiotów są... samochody, a najwięcej zdjęć wykonano do tej pory w Paryżu. Francuskie miasto znajduje się w tym zestawieniu zaraz przed Nowym Jorkiem i Barceloną.
Ciekawe statystyki dotyczą też wyszukiwarki. To ona jest jedną z najważniejszych zalet usługi, bowiem wystarczy jedynie słowo kluczowe tego, czego poszukujemy, by dotrzeć do konkretnego zdjęcia. I tak, najczęściej poszukiwanym tematem zdjęcia są... dzieci. Użytkownicy na terenie Stanów Zjednoczonych mogą nawet sięgnąć po narzędzie umożliwiające oznaczenie konkretnej osoby na zdjęciu, także niezwykle młodej. W ten sposób możliwe jest szybkie odgrzebanie wszystkich fotografii jednej osoby. Ze względu na regulacje Unii Europejskiej, takiej opcji w Polsce nie uświadczymy.
I nadszedł czas na statystyki liczbowe - animacje i kolaże pozwalają uatrakcyjnić nawet zwykłe zdjęcia, a skoro są tworzone automatycznie, to powstają ich miliony. Dokładnie 15 milionów od momentu startu usługi. A ile zdjęć w ogóle wylądowało na serwerach Google? 3720 terabajtów. Google porównuje to do procesu napełniania zdjęciami telefonu o pojemności 16GB przez najbliższe 637 lat. Sporo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu