Wielka wpadka Google, inaczej tego ująć nie można. Warto więc 10 razy zastanowić się, czy aby na pewno bardzo prywatne materiały powinny trafiać do chmury którejkolwiek z firm.
Nakręcone przez niektórych użytkowników prywatne filmy, które następnie wrzucili je do chmury Zdjęcia Google, trafiły przez pomyłkę do obcych ludzi. Jedna z usług Google napotkała w dniach 21-25 listopada ubiegłego roku na problemy techniczne. Ich efektem było wysłanie prywatnych filmów niektórych użytkowników Zdjęć Google do obcych osób. I nie, nie chodzi o hakerów czy włam, tak się po prostu stało. Skąd to wiemy? Bo Google samo się do tego przyznało.
Przeczytaj też: Cztery lata ze Zdjęciami Google. Jak spisuje się usługa?
Gigant nie podaje niestety jak wielu użytkowników usługi dotknął ten błąd, ani ile filmów trafiło do obcych ludzi. 9to5Google donosi jednak, że problem dotyczyl jedynie 0,01 procenta użytkowników Zdjęć Google, którzy używali również Google Takeout - czyli usługi służącej do ściągania kopii zapasowych danych przechowywanych na serwerach Google. Sęk w tym, że Zdjęć Google używa ponad miliard osób, więc nawet te 0,01 procenta wciąż jest niepokojąca. Google postanowiło przeprosić za wszelkie niedogodności, które ta awaria wywołała. W sumie niewiele więcej mogą w tej kwestii zrobić.
Zdjęcia Google - poradnik użytkownika od A do Z
W dzisiejszych czasach trudno nie korzystać z chmury i sam przechowuję wiele zdjęć czy filmów na Dysku Google (zdecydowałem się też na płatną wersję usługi). Co do zasady nie nagrywam niestosownych filmów czy nie robię takich zdjęć, więc nawet w razie wycieku byłyby to po prostu prywatne materiały - ale wciąż nic, co byłoby dla mnie kompromitujące. Warto o tym pamiętać nawet nie wysyłając plików do chmury - w końcu smartfon może zostać ukradziony. Przy wysyłaniu czegokolwiek do usług typu Zdjęcia Google czy Dysk Google, zastanowiłbym się nawet dwa razy mocniej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu