Google

Google mówi, że ma "najlepszego chatbota na świecie" - kłamie?

Jakub Szczęsny
Google mówi, że ma "najlepszego chatbota na świecie" - kłamie?
Reklama

Trudno jednoznacznie ocenić, czy Google rzeczywiście ma najlepszego chatbota na świecie. Chociażby dlatego, że... nie można go jeszcze sprawdzić. Meena - jeden z najnowszych projektów giganta, jakimi chcę się on z nami dzielić ma charakteryzować się możliwościami przewyższającymi dowolne rozwiązanie tego typu na rynku. Dlaczego to tak istotne dla Google? Cóż, ten pręży muskuły w dziedzinie interfejsów konwersacyjnych - postępy na takim polu są więc mu potrzebne.

341 gigabajtów danych pochodzących z mediów społecznościowych - na takiej próbce "wyhodowano" możliwości, jakimi obecnie charakteryzuje się Meena. To o 8,5 raza więcej od GPT-2 autorstwa OpenAI. Google chwali się, że Meena jest w stanie podtrzymać dowolny temat rozmowy - począwszy od pogody, a skończywszy na nauce. Chatbot jest w stanie nawet żartować (najczęściej słabo), aczkolwiek najpewniej ich kompletnie nie rozumie. Maszyna, która nie jest świadoma, nie będzie próbowała nawet rozumieć wygłaszanych żartów.

Reklama

Czytaj również: Chatbot Microsoftu postanowił zostać... rasistą

Google stara się, aby jego rozwiązania z kręgu AI były znacznie bliższe ludziom. I nie chodzi tutaj jedynie o zbliżanie asystentów do klientów, ale dostosowywanie ich do różnych zadań. Dajmy na to, Asystent Google jest w stanie zadzwonić do hotelu i zarezerwować nam pokój w takim terminie, jaki mu "zadaliśmy". To już znacznie bardziej przydatna opcja - pomija to niedostosowanie niektórych platform hotelowych do obsługi ich za pomocą wyspecjalizowanych usług hotelarskich. Dajmy na to, konkretny hotel nie ma żadnej platformy e-commerce i do żadnej innej nie jest "podpięty". Omijamy to Asystentem, który może nam zarezerwować miejsce w "tradycyjny" sposób korzystając ze zrozumiałej dla ludzi mowy.


Ale takie rozwiązania trzeba rozwijać

I dla "Meena" zbudowano nawet nową metodykę oceny chatbota. "Sensibleness and Specificity Average" mierzy różne czynniki, które wpływają na to, jak oceniamy robotycznego rozmówcę. Ludzie, gdy mają do czynienia z takimi tworami, lubią porównywać je do żywych ludzi. Tak, to człowiek jest materiałem porównawczym dla chatbota i czym bliżej chatbotowi jest do ludzi - tym lepiej.

Szkoda jednak, że z Meena jeszcze nie porozmawiamy. Ale, jest na to pewne wytłumaczenie. Otóż, Google najpewniej pamięta to, co stało się z innym innowacyjnym chatbotem, którego stworzył Microsoft i... umieścił go w konwersatywnej platformie społecznościowej. Tay, która wylądowała na Twitterze, przez jakiś czas była w miarę normalnym, czasami nieco ograniczonym chatbotem. Ale wystarczyło dosłownie kilka dni, a Tay zmieniła się w rasistkę i wielbicielkę Donalda Trumpa. Raczej nie trzeba tłumaczyć, że Microsoftowi taki obrót spraw się nie spodobał i postanowił wyłączyć swojego chatbota. Google natomiast w tym momencie pewnie wdraża wszelkie filtry, które nie pozwolą Meena na jakiekolwiek ekstrawagancje. To ma być przede wszystkim użyteczny, dobry chatbot.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama