Felietony

Zdalna kolęda? To nie jest głupi pomysł, a koncepcja, którą warto rozważyć

Tomasz Szwast
Zdalna kolęda? To nie jest głupi pomysł, a koncepcja, którą warto rozważyć
12

Zdalna kolęda? Człowieku, nie ma na to żadnych szans! Tu chodzi o osobistą wizytę duszpasterską księdza w domach parafian! Taka jest tradycja i nikt ani nic jej nie zmieni. Serio? Ja mam zgoła odmienne zdanie na ten temat. Skoro praca może być zdalna, to czemu nie kolęda?

Z czym kojarzy Wam się wizyta duszpasterska? Gdybym zadał takie pytanie, doskonale wiedziałbym, jakie padną odpowiedzi. Choć z pewnością pojawiłyby się głosy, że to wspaniała okazja do tego, by porozmawiać z księdzem w cztery oczy, w zdecydowanej większości dominowałyby odczucia negatywne. Dlaczego tak? Chociażby z tego powodu, że tradycyjna kolęda nierzadko kojarzy się z formą kontroli. Po co tak właściwie ksiądz co rok bądź nieco rzadziej wizytuje domy swoich parafian? Między innymi po to, by poznać ich bieżące potrzeby i sytuację życiową. Sęk w tym, że wcale nie mamy ochoty dzielić się tymi danymi z kimkolwiek. Uważamy, że nasze życie to tylko i wyłącznie nasza sprawa, czemu skądinąd trudno się dziwić. Jak rozwiązać ten problem? Skoro funkcjonuje już i praca zdalna, i nauka zdalna, może właściwą formą byłaby zdalna kolęda?

Wyobraźmy sobie przez moment, zwłaszcza ci, którzy regularnie, choć niechętnie przyjmują księdza, że wcale nie trzeba tego robić. Wystarczy umówić się, najlepiej przy pomocy formularza internetowego, na wirtualne spotkanie. Wybrać jeden z dostępnych terminów, zaklepać w kalendarzu i oczekiwać na rozmowę przez jeden z najpopularniejszych komunikatorów internetowych.  Czy zdalna kolęda mogłaby się sprawdzić? Moim zdaniem jak najbardziej! Skoro pewne sprawy można ułatwić, dlaczego tego nie zrobić? Myślę, że zyskałaby na tym zarówno jedna, jak i druga strona.

Dla wielu kolęda kojarzy się z formą spowiedzi, choć wcale tak być nie powinno

Zdalna kolęda – kiedy dystans może okazać się pomocny

Dlaczego uważam, że zdalna kolęda mogłaby sprawić, że więcej osób zdecyduje się na rozmowę z duszpasterzem? Powodów do tego, żeby tak myśleć mam co najmniej kilka. Jednym z nich jest sama dotychczasowa forma wizyty duszpasterskiej, która dla wielu okazuje się być krępująca. Każdy, kto kiedykolwiek przyjmował księdza w domu doskonale wie, jak to wygląda. Duchowny, najczęściej w towarzystwie ministrantów kroczy od domu do domu by zatrzymać się w każdym choć na chwilę. Krótka modlitwa, kilka podstawowych pytań, ale również te nieco bardziej dociekliwe. Problem w tym, że jak wspomniałem wcześniej, wcale nie chcemy dzielić się szczegółami z naszego życia prywatnego.

W idealnej sytuacji wizyta duszpasterska nie stanowi szczególnego wyzwania, a wręcz przeciwnie, przebiega dość schematycznie. Kiedy w naszej rodzinie wszystko układa się pomyślnie, nie występują konflikty, nie brakuje pieniędzy i regularnie uczęszczamy do kościoła, przyjęcie księdza nie powinno wiązać się ze szczególnie krępującą sytuacją. Problem w tym, że to scenariusz idealny, który nie zawsze występuje. Niestety nierzadko zdarza się, że w rodzinie nie dzieje się dobrze i wcale nie chcielibyśmy z kimkolwiek o tym rozmawiać. Jak wytłumaczyć nieobecność męża, który odszedł? Co odpowiedzieć na pytanie o pracę żony, gdy ta właśnie ją straciła? Co gorsza, musimy o tym rozmawiać we własnym domu, który przecież powinien być miejscem, w którym czujemy się absolutnie bezpiecznie i komfortowo.

Właśnie w takich sytuacjach zdalna kolęda mogłaby okazać się pomocna. Może się zdarzyć, że mimo wszystko chcemy porozmawiać z księdzem, jednak wcale nie mamy ochoty, by spotkanie odbywało się w naszym domu. Potrzebujemy większego dystansu, który zdalna kolęda mogłaby zapewnić. A skoro są ku temu możliwości, dlaczego z nich nie skorzystać? Moim zdaniem warto spróbować i już teraz chylę czoła przed pierwszą parafią, która zdecyduje się na taki krok.

Zdalna kolęda może być sposobem na to, by porozmawiać w bardziej komfortowych warunkach

Przyczyna może być znacznie bardziej prozaiczna

Dlaczego jeszcze zdalna kolęda powinna być dostępna? To rozwiązanie mogłoby się okazać przydatne dla tych, którzy z różnych względów nie mogą wziąć w niej udziału osobiście, a chcieliby mieć taką możliwość. O kim mowa? Naturalnie o osobach przebywających na emigracji. Są wśród nich również tacy ludzie, którzy wcale nie mają zamiaru pozostać na obczyźnie przez wiele lat. Wręcz przeciwnie, marzy im się powrót w rodzinne strony, również do lokalnej parafii. Dla takich osób możliwość odbycia zdalnej wizyty duszpasterskiej mogłaby być czymś naprawdę cennym Czymś, co podkreśli ich ciągłą przynależność do lokalnej społeczności, nawet jeśli chwilowo przebywają poza miejscem stałego zamieszkania.

Oczywiście, dla kogoś kto raczej nie chodzi do kościoła taka sytuacja może wydać się abstrakcyjna, jednak każdy przypadek jest inny. Dla niektórych osób możliwość rozmowy z księdzem w cztery oczy, nawet w formie wideokonferencji, może być czymś naprawdę istotnym i trzeba to uszanować. Choć sam nigdy nie pracowałem za granicą, nawet nie zdarzyło mi się opuścić terytorium Polski na dłużej niż miesiąc, z rozmów ze znajomymi wiem, że niektórzy odczuwają potrzebę odbycia wizyty duszpasterskiej. Dlaczego? Chociażby dlatego, że dla nich to jeden z nieodzownych elementów świątecznej tradycji.

Potrzeba przynależności do wspólnoty religijnej jest u niektórych niezwykle silna

Zdalna kolęda może zachęcać do otwartości

Jest jeszcze jeden powód, dla którego uważam, że zdalna kolęda naprawdę może mieć sens. Co takiego jest w tradycyjnej wizycie duszpasterskiej, przez co często wcale nie mamy ochoty wpuszczać księdza do domu? Chociażby niezręczność i nieszczerość takiej sytuacji. Wielu z nas, dla świętego spokoju, na ten moment zmienia się w gorliwych katolików i udaje, że wcale nie ma żadnych problemów z wiarą i z tym, co obecnie dzieje się w samej instytucji kościoła. Tymczasem nie ma żadnych argumentów ku temu, by kogokolwiek okłamywać w tym zakresie.

Skoro mamy taki czy inny problem z wiarą, dlaczego nie porozmawiać o tym z kimś, kto teoretycznie ma być dla nas pierwszą linią wsparcia w tym zakresie? Dlaczego udawać, że nie mamy żadnych problemów z wiarą, skoro doskonale wiemy, że  one występują? Kto wie, być może zachowanie szczerości i otwartości wobec osób duchownych okaże się jednym ze skutecznych sposobów na to, by coś zmienić? Ogrywanie roli kogoś zadowolonego ze wszystkiego, co dzieje się wokół, nie jest najlepszym pomysłem. Wiadomo, bardzo ciężko jest się otworzyć podczas rozmowy w cztery oczy, zwłaszcza na własnym terenie. Również gościnność nakazuje bardzo delikatne podejście do trudnych kwestii, które jednak chcielibyśmy poruszyć. Zdalna kolęda wydaje się być narzędziem wręcz do tego stworzonym.

W mojej opinii lepiej byłoby rozmawiać zdalnie, ale szczerze, niż bezpośrednio, ale ukrywać to, co nas zastanawia, drażni, boli czy irytuje. Skoro wizyta duszpasterska ma być okazją do szczerej rozmowy i rzeczywistego zapoznania się z życiem parafian, lepiej wiedzieć jak najwięcej, niż nie znać prawdy. Nawet jeśli prawda wcale nie jest różowa.

Szczera rozmowa z księdzem? To możliwe

Korzyści również dla drugiej strony

Czy zdalna kolęda mogłaby przynieść zysk również dla parafii? W jaki sposób ksiądz mógłby skorzystać na zdalnych spotkaniach z wiernymi? Z czysto praktycznego względu. Ilu parafian decyduje się na przyjęcie księdza w ostatnich latach? W niektórych parafiach, zwłaszcza obejmujących terytorium wsi, mowa o wyraźniej większości. Są jednak również takie miejsca, gdzie jedynie kilkanaście procent mieszkańców decyduje się otworzyć drzwi. Wyobraźmy sobie wizytę duszpasterską według standardowego schematu. Chodzenie od drzwi do drzwi przez większą część dnia, tylko po to, by udało się wejść do kilku domów. Strata czasu? Jeszcze jaka. Przecież równie dobrze można by było poświęcić go tym, którzy rzeczywiście chcą przyjąć księdza. Pukanie od drzwi do drzwi jest w gruncie rzeczy bezcelowe. Przecież ktoś, kto ma zamiar odbyć wizytę duszpasterską, i tak to zrobi. Nie trzeba angażować w to wszystkich pozostałych.

Na przebieg wizyty duszpasterskiej istotnie wpłynęła pandemia. Obecnie niektóre parafie zdecydowały się na bardzo wygodny model kolędy, a mianowicie zapisy. Wystarczy skorzystać z formularza internetowego na stronie parafii, by umówić wizytę w określonym dniu. Proste, skuteczne i bardzo wygodne dla obydwu stron. Co więcej, pozwala uniknąć sytuacji, gdy chcemy przyjąć księdza, ale nie ma nas w domu, bo jesteśmy w pracy itp. Gdyby tylko zdalna kolęda uzupełniła kolędę tradycyjną na zapisy, jestem pewien, że zyskałyby na tym obydwie strony. Ksiądz trafił by do tych, którzy rzeczywiście chcą go przyjąć, a parafianie możliwość wyboru czasu i formy spotkania.

Zdalna kolęda to pomysł, który musi budzić kontrowersje. Z tego też powodu ciekawy jestem, co Wy o tym sądzicie. Chcielibyście zdalnie porozmawiać z księdzem o czymś, co leży Wam na sercu, ale nie chcecie o tym mówić twarzą w twarz? Czekam na Wasze opinie w komentarzach.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu