Ciekawostki technologiczne

Żarówki noszę w portfelu

Maciej Sikorski
Żarówki noszę w portfelu
13

Na hasło "żarówka" wyobrażam sobie w pierwszej chwili tradycyjny produkt tego typu, "bańkę". Dopiero potem pojawiają się żarówki energooszczędne czy oświetlenie ledowe. Takie skojarzenie pewnie długo będzie funkcjonować w mojej świadomości. Zwłaszcza, że wspomniany obraz żarówki funkcjonuje w kultur...

Na hasło "żarówka" wyobrażam sobie w pierwszej chwili tradycyjny produkt tego typu, "bańkę". Dopiero potem pojawiają się żarówki energooszczędne czy oświetlenie ledowe. Takie skojarzenie pewnie długo będzie funkcjonować w mojej świadomości. Zwłaszcza, że wspomniany obraz żarówki funkcjonuje w kulturze masowej - gadżet będący "żarówką do portfela" też nawiązuje do tradycyjnego kształtu, chociaż ma z nim niewiele wspólnego.

W branżowych mediach trafiłem dzisiaj na tekst poświęcony dziwnemu gadżetowi. Jedni komentujący twierdzą, że to głupota, drudzy są zachwyceni pomysłem od strony praktycznej, jeszcze inni nie potępiają, ale i sensu nie widzą - dostrzegają w tym po prostu gadżet, zabawkę. Jestem w tej trzeciej grupie i nosiłbym produkt w portfelu, by raz na jakiś czas wywołać zdziwienie w grupie znajomych (praca w nowych technologiach zobowiązuje). Chociaż podejrzewam, że niedługo takie zabawki pojawią się w płatkach śniadaniowych albo w sklepach "wszystko po 4 złote".

Mamy do czynienia z żarówką LED umieszczoną na płaszczyźnie przypominającej rozmiarami kartę płatniczą. Urządzenie waży 10 g, posiada wymienną baterię 3V, dostepne jest w kolorze białym. I kosztuje obecnie 87 centów, a zatem nie przepłaca się zbytnio za gadżet. Zasada działania prosta: wyjmujesz z portfela/torebki/kieszeni, odginasz lampkę i masz światło. Bardzo słabe światło. Z pewnością nie da się tego wykorzystać jako alternatywy dla "tradycyjnej" żarówki, książki przy tym nie przeczytacie, krzyżówki nie rozwiążecie. Ale przyznam, że jestem ciekaw, jak wyglądałoby razem dziesięć lampek i czy można przy takim zestawie siedzieć nocą np. przy grillu.

Produkt przypomina popularne swego czasu lampki solarne sprzedawane w sklepach telewizyjnych (potem pewnie też w tych stacjonarnych i internetowych - nie zdziwiłbym się, gdyby nadal je oferowano). Tamte urządzenia były jednak droższe, a efekty podobne. Większy pożytek daje rozpalona zapałka, chociaż ta oczywiście ma krótkotrwałe działanie. No i w przypadku lampki z portfela istnieje mniejsze ryzyko poparzenia. Dowód na to, że świat poszedł do przodu...

Co jest najciekawsze w tym projekcie? Już sam fakt powstania żarówki. Ktoś to wymyślił i wprowadził w życie, nawet jeśli uznamy pomysł za absurdalny, to ludzie kupują ten gadżet. Sprzedać można wszystko i nie musi to być bardzo przydatna rzecz. Często nawet nie powinna. Jeśli macie nietuzinkowe projekty, niekoniecznie takie, które zrewolucjonizują świat, ale do tej pory nie widzieliście sensu w ich urzeczywistnianiu, to zastanówcie się jeszcze raz nad realizacją tych pomysłów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

LEDŻarówka