Mogłoby się wydawać, że YouTube nie zamierza nic robić w temacie jakości materiałów umieszczanych w serwisie. Nic bardziej mylnego. Serwis właśnie zaostrzył zasady dotyczące treści - chodzi o głośny ostatnimi czasy temat filmów przesyconych nienawiścią czy dyskryminacją.
Dziękuję, PewDiepie. Dzięki Twoim wybrykom, YouTube będzie lepszym miejscem
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Nie jest to oczywiście nagły zwrot YouTuba, raczej konsekwencja, którą jak najbardziej pochwalam. Mam jednak wrażenie, że wiele osób odbiera zaostrzone zasady związane z monetyzacją jak wprowadzanie cenzury do najpopularniejszego serwisu z filmami. Trochę to oczywiście rozumiem i nigdy za cenzurą nie byłem, jednak wchodząc do jakiegoś miejsca należy akceptować jego zasady. Skoro YouTube takie ma i się ich trzyma, nikt nie powinien być zdziwiony konsekwencjami za ich naruszanie.
A o jakie zasady chodzi?
Władzie serwisu zamierzają jeszcze mocniej stać na straży YT, by nie dopuszczać do monetyzacji filmów, w których znajduje się nienawistna treść. Tu zasady są bardzo jasne - za nienawistną treść uważa się wszelką treść, która promuje dyskryminację, pogarnę lub poniża osoby indywidualne lub grupy ze względu na rasę narodowość, wyznanie, niepełnosprawność, wiek, orientację seksualną, tożsamość płciową lub inną cechę związaną z dyskryminacją lub marginalizacją. Ma być też zwracana większa uwaga na materiały, w których w sposób nieuzasadniony używany jest język obrażający lub znieważający osobę lub grupę osób.
Wiadomo, że nie zawsze da się w prosty i szybki sposób ocenić czy jakiś materiał nie narusza zasad monetyzacji na YouTube i jestem wręcz pewien, że pojawi się cała masa skarg. Ale może to i lepiej, wtedy obie strony będą mogły dojść do konsensusu i wspólnie rozwiązać sporną kwestię. Jeśli to wpłynie pozytywnie na treści na YouTube, jestem jak najbardziej za.
Konsekwencje? Wbrew temu, co mogłoby się wydawać wcale nie usuwanie filmów z serwisu. Największą karą ma być wyłączenie monetyzacji - oczywiście z punktu widzenia właściciela kanału, który chce zarabiać na tworzonych przez siebie treściach to mocny cios. Ale spójrzcie na widza, który trafił na taki materiał? Wciąż będzie go widział i wciąż treści, których oglądać nie powinien (bo naruszają wytyczne YT), będą mu wyświetlane. Może pośrednio przełoży się to na kolejne materiały, w których kontrowersyjny twórca będzie wolał uważać żeby wciąż móc na filmie zarabiać. Nowe wytyczne nie przefiltrują jednak zawartości serwisu. Ale żeby było jasne - absolutnie nie jestem za cenzurą w internecie, dobrze by jednak było, gdyby ktoś czuwał i kasował materiały, które nie powinny się na YouTube znajdować, a przynajmniej chował je w jakiś sposób przed młodszym odbiorcą.
Zauważyliście, że ostatnio sporo się mówi o YouTube i jakości treści w serwisie? „Jakość” nie oznacza oczywiście technicznego aspektu. Kompletnie nie dziwię się YouTubowi - po aferze z PewDiepie, gdzie uznano jego film za materiał dyskryminujący Żydów, od twórcy odwrócił się współpracujący z nim Disney. Serwis stara się najwyraźniej dmuchać i na ciepłe, i na zimne żeby kolejni reklamodawcy nie poszli gdzieś indziej. Mówi się, że YouTube obiecał im lepsze umieszczanie reklam i brak podobnych, kontrowersyjnych sytuacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu