Z wysyłaniem maili jest już trochę jak z dzwonieniem. O określonych porach nie wypada, ani nie należy pisać. W przeciwnym wypadku nasza wiadomość, moż...
Z wysyłaniem maili jest już trochę jak z dzwonieniem. O określonych porach nie wypada, ani nie należy pisać. W przeciwnym wypadku nasza wiadomość, może dotrzeć do adresata razem z paczką wieczornego spamu i, o zgrozo, zostać zignorowana. Dlatego też powstają takie genialne w swojej prostocie narzędzia, jak RightInbox, dzięki którym możemy wysyłać maile z opóźnieniem.
Jeśli chodzi o wysyłanie wiadomości z zaplanowaną godziną, to pisaliśmy na Antywebie juz o Boomerangu. Wszystkim, którym nie przypadł do gustu jego wygląd, funkcjonalność i możliwości z czystym sumieniem mogę polecić RightInbox. Co różni obie usługi? Detale, które, choć na niektórych mogą nie robić wrażenia, składają się spójną całość i są często czynnikiem decydującym. W moim przypadku przynajmniej były. Nie można też zapominać o tym, że Boomerang jest płatny. Darmowe konto pozwala jedynie na wysyłkę 10 wiadomości miesięcznie.
RightInbox jest instalowany w formie wtyczki do przeglądarki, której musimy przyznać odpowiednie uprawnienia, żeby zaczęła działać. W efekcie na ekranie tworzenia nowej wiadomości zobaczymy dwa estetyczne przyciski służące do jej wysyłania. Pierwszy już znamy - puszcza w świat naszego maila natychmiast. Pod drugim natomiast ukryto menu, w którym do dyspozycji oddano nam szereg terminów, w których wiadomość ma zostać wysłana. I tak możemy wybrać 1, 2, 4 godziny, a nawet jutrzejszy poranek lub popołudnie. Naturalnie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby samemu ustawić konkretną datę.
Wiadomość zaplanowana do wysyłki na później otrzymuje specyficzny tytuł (który wraz z wysyłką znika) i ląduje w mailach roboczych, gdzie czeka na swoją kolej. Całość działa szybko i bez żadnych zastrzeżeń. Możecie prześledzić to jeszcze raz na przygotowanym przez twórców klipie wideo.
Do czego można wykorzystać RightInbox? Może posłużyć nam na przykład do wysyłania przypomnień na nasza skrzynkę e-mail o określonej porze. Możemy również organizować w ten sposób pracę współpracownikom, informując ich o konkretnych zadaniach w wybranym czasie. Zastosowań jest kilka i z pewnością RightInbox się w nich sprawdzi.
Niewątpliwie przewagą w stosunku do Boomeranga jest ścisła integracja z Gmailem. Nie znajdziemy tutaj żadnych dodatkowych ikonek usługi, ani zewnętrznych odnośników. Wszystko zamyka się tylko w skrzynce Google, a RightInbox sprawa wręcz wrażenie, że jest jej natywną funkcją. Jak dla mnie to duży plus, który podnosi komfort użytkowania.
Są też minusy (a jakże). Przede wszystkim zasadniczym problemem (który dotyczy z resztą też Boomeranga) jest to, że musimy zmienić język interfejsu naszego Gmaila na angielski. W polskiej wersji dodatkowy przycisk wysyłania z opóźnieniem w ogóle się nie pojawiał (przynajmniej u mnie tak było, a wojowałem z tym dobrych kilkadziesiąt minut. Niewykluczone, że rozwiązanie problemu jest bardziej błahe. Jeśli tak będzie, z pewnością dam znać). Jeżeli jesteśmy gotowi ponieść taką cenę za dodatkową funkcjonalność to raczej nic innego nie powinno nas frustrować.
W moim przypadku RightInbox świetnie uzupełnia się z Rapportive (które swoją drogą nie tak dawno zostało przejęte przez LinkedIn). Mogłoby się wydawać, że jeśli chodzi o Gmaila to nic więcej do szczęścia nie potrzebuję... A może znacie inne ciekawe dodatki poszerzające możliwości skrzynek pocztowych Google?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu