Felietony

Zamiast presji tłumu, wolałbym lepiej kontrolować, co oglądam na Netfliksie

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Rosnąca liczba filmów i seriali w ofercie Netfliksa to klęska urodzaju. Przekonuje się chyba o tym każdy z użytkowników, gdy szuka nowego filmu lub serialu do obejrzenia. Dlatego platforma postanowiła wybór ułatwić, ale czy warto polegać na tych sugestiach?

Ile razy zdarzyło Wam się usiąść przed telewizorem (lub innym ekranem wspieranym przez Netfliksa) i spędzić kolejne kilkanaście lub kilkadziesiąt minut szukając czegoś do obejrzenia? Czasami takie sytuacje kończą się nawet porzuceniem pomysłu na seans i zajęciem się czymś innym albo powtórką tytułu, który doskonale znamy, więc wiemy, że poczujemy się dobrze oglądając go. Netflix nie dzieli się dokładnymi statystykami, jak wiele czasu spędzamy na wyszukiwaniu i przeglądaniu oferty, ale firma doskonale wie, jak długo działają ich aplikacje zanim użytkownik kliknie "Odtwórz". Serwis najwyraźniej zdaje też sobie sprawę, że rosnąca liczba i różnorodność produkcji sprawiają, że bycie na bieżąco i kolejkowanie seansów nie jest takie łatwe.

Reklama

Co oglądać na Netfliksie? Propozycji nie brakuje

Wyjściem naprzeciw potrzebom widzów są więc przeróżne rozwiązania, które pomagają się lepiej zorganizować. Możemy zapisywać filmy i seriale na "moją listę", by móc później do nich wrócić, ustawiać przypomnienia o premierach, przeglądać podobne tytuły do konkretnej produkcji, a także opierać się na "kolekcjach", które gromadzą tematycznie filmy i seriale. U podstaw serwisu znajdują się natomiast algorytmy, które podpowiadają, co może nam się spodobać, dzięki czemu rzędy sugerowanych materiałów są zapełnione po brzegi. Jedną z nowości są funkcja odtwarzania losowego oraz zestawienia TOP 10 aktualizowane każdego dnia. Ale czy to wszystko działa?

[okladka rozmiar=srednia]

[/okladka]

I tak, i nie, bo faktycznie zawężenie listy tytułów do tych, które potencjalnie wpisują się w nasz gust jest bardzo skuteczne, ale momentami bywa zbyt skuteczne. Przez to w kółko widujemy te same filmy lub seriale, nawet gdy je obejrzeliśmy i oceniliśmy. Jeśli więc nie oglądałem lub nie doceniłem musicalu, to Netflix prawdopodobnie nigdy (sugerując się moją aktywnością) żadnego mi nie poleci - oczywiście zamiast musicalu można podać jakikolwiek inny gatunek, rodzaj, kategorię lub tematykę, które będą pomijane przy dobieraniu tytułów.

Wtedy przegapiamy sporą część katalogu, co wielokrotnie sobie udowodniłem przeglądając po prostu listę filmów i seriali z Netfliksa na Upflix.pl (agregator i wyszukiwarka treści). Propozycje seansów, serwowane w takiej lub innej formie, to także szansa na wypromowanie konkretnych tytułów, z czego Netflix skwapliwie korzysta, propagując najlepiej rokujące, własne treści. O wspomnianej "mojej liście" powiem tylko tyle, że losowa kolejność wyświetlania dodanych do niej materiałów to istna pomyłka i mam nadzieję, że kiedyś ktoś zrobi z tym porządek.

Wkrótce, Wszyscy oglądają i TOP 10 na Netflix

[okladka rozmiar=srednia]

[/okladka]

Reklama

W świetle takiego galimatiasu oraz przybywających treści, Netflix wpadł na kilka pomysłów, w jaki jeszcze sposób mógłby podpowiedzieć, co możemy obejrzeć. Właśnie dlatego zakładka "Nowe i popularne" w mobilnej aplikacji usługi posiada teraz trzy zakładki: Wkrótce, Wszyscy oglądają i TOP 10. Pierwsza z nich była tu od dawna i pozwalała przejrzeć najważniejsze nadchodzące premiery (a także dodać przy nich przypomnienia), natomiast ta ostatnia to najszybszy sposób na dotarcie do wewnętrznych rankingów Netfliksa, co robimy z takiego lub innego powodu. Najciekawszym miejscem jest jednak zakładka "wszyscy oglądają", która chyba ma w pewnym stopniu też nałożyć na widza presję, że te tytuły po prostu musi wcześniej lub później (co niewskazane!) zobaczyć. Po tym, co działo się wokół "Squid Game" czy "Gambita królowej" chyba doskonale wiemy, co to znaczy uczestniczyć lub nie brać udziału w zbiorowym szale na punkcie nowości Netfliksa.

Przyznam, że poza "Moją listą" i przypomnieniami, nie korzystam z systemu rekomendacji Netfliksa. Tytuły nowe lub do nadrobienia oglądam dzięki wcześniej przygotowanym listom premier, a nowości serialowe staram się na bieżąco wprowadzać do aplikacji TV Time. Oczywiście nie zawsze omija mnie szum wokół danego tytułu, bo chcąc nie chcąc widuję stronę główną Netfliksa, ale wolę planować seanse bardziej świadomie, oczywiście na tyle, na ile to możliwe. Fajnie jest czasem sprawdzić, co trenduje, ale wolałbym, żeby kolejne nowinki w aplikacjach pozwoliły lepiej kontrolować listy odłożonych na później tytułów i nadchodzących premier.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama