Zakaz samochodów w centrum miasta nie jest pomysłem nowym i pojawia się w debacie publicznej już od kilku lat. Warto jednak zastanowić się, czy takie postępowanie ma sens i co miasta mogłyby w tym zakresie zrobić.
Miasta niegotowe na innowacje
Obecnie w mediach społecznościowych czy w debatach publicznych coraz więcej mówi się na temat zakazu wjazdu samochodów do centrów miast. Gdzieniegdzie władze zdecydowały się na taki zakaz dla ulic w samym środku zurbanizowanego terenu i trzeba przyznać, że pod tym względem szykuje się sporo batalii oraz wielka rewolucja dla ludzi.
Nie będziemy się skupiać na tym, jak wygląda to za granicą i przyjrzymy się sytuacji w Polsce. Wypada zacząć od tego, że trudno znaleźć miasto, w którym nie ma korków, irytujących i komplikujących życie każdego. Owszem, pojawiają się pomysły, jak można to naprawić, co powinno się dodać albo wprowadzić, ale finalnie niewiele z tego wyjść. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że życie miejskie i to technologiczne biegną niezależnie od siebie i zdaje się, że to pierwsze preferuje wolną przechadzkę w przeciwieństwie do tego drugiego.
Czy technologia mogłaby pomóc? Moim zdaniem oczywiście, że tak. Szczególnie spore nadzieje wiążę z autonomicznymi pojazdami, Do tego widzę szansę na poprawę w komunikacji miejskiej, w skład której wchodziłaby różna liczba pojazdów w zależności od realnego zapotrzebowania. Moim zdaniem to świetny przykład na to, jak można by wykorzystać analitykę danych z pożytkiem dla wszystkich.
Sprawdź też: Czym jest ekonomia współdzielenia?
Jednocześnie przy tych wszystkich zakazach bezrefleksyjnie pomija się zasadnicze pytanie: dlaczego ludzie korzystają z samochodów? Przede wszystkim wynika to z niewystarczająco rozwiniętej siatki połączeń komunikacyjnych i wygląda na to, że niewiele osób zwraca na to odpowiednio dużo uwagi. Owszem, niektórzy jeżdżą, bo lubią, auto kojarzy im się z prestiżem i luksusem, ale to już bardziej skomplikowany temat społeczny. Częściowo pomaga tu ekonomia współdzielenia. Tu dochodzimy jednak do kolejnego problemu, z którym władze sobie najczęściej nie radzą, ponieważ wystarczy zobaczyć, w jak dziwnych miejscach lądują hulajnogi lub jak ludzie na nich jeżdżą.
Stare podejście, nowe problemy
Żyjemy w niezwykle dynamicznie zmieniającym się świecie. Nowe technologie, nowe rozwiązania, nowe nakazy wobec producentów samochodów, walka o zachowanie jak najlepszej kondycji środowiska. Wiele się dzieje i nie wszyscy są w stanie za tym nadążyć. Najgorsze pozostaje to, że niektóre działania są niezwykle krótkowzroczne lub w teorii mają sprowadzać się do metody bata i marchewki, jednak ktoś zapomina o marchewce.
Do tego pojawiają się ciekawe wypowiedzi związane z ruchem samochodów, które zdają się być nieco na wyrost.
Jak będzie wyglądać miasto przyszłości? Na pewno cieszy to, że koncepcja Smart City 1.0, w którym wszystko jest zinformatyzowane i analizowane, upadła, choć Google z chęcią by do niej powrócił. Niby teraz wszyscy chcą zadbać o prawdziwe Smart City 3.0 z naciskiem na wyższą jakość życia, ale wątpię, że dojdzie do rewolucji w tym zakresie w ciągu najbliższych 5 lat. Szkoda tylko, że cały czas brakuje tu zdecydowanego programu.
źródło: @Lukasz_Malin, Transport Publiczny
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu