Seriale

Świetna kosmiczna, familijna przygoda powróciła. Recenzja drugiego sezonu Zagubionych w kosmosie na Netflix

Paweł Winiarski
Świetna kosmiczna, familijna przygoda powróciła. Recenzja drugiego sezonu Zagubionych w kosmosie na Netflix
35

Szukając fajnego serialu często odbijam się od ogranych historii i utartych schematów. A jednak pierwszy sezon Zagubionych w kosmosie mocno przypadł mi do gustu, dlatego wyczekiwałem kolejnej serii odcinków. Po seansie drugiego sezonu jestem zadowolony, że poświęciłem mu swój czas. To wciąż dobre, familijne kino.

Ziemski kataklizm sprawił, że ludzie muszą uciekać z własnej planety. W tym celu przygotowano specjalny program "nowej szansy", polegający na zasiedleniu kolonistami nowej, zdatnej do życia planety. Jedną z wybranych do tego celu grup jest zżyta rodzina Robinsonów, na której czele stoi matka-wybitna naukowiec i ojciec-doświadczony wojskowy. Jak to jednak bywa w życiu, nie wszystko idzie po ich myśli, zostają oddzieleni od reszty kolonistów i lądują awaryjnie na obcej planecie. Aby wrócić do swoich, muszą stawić czoła szeregowi przeciwności losu i wyjść z sytuacji, które na pierwszy rzut oka wydają się beznadziejne. Tak w kilku zdaniach można podsumować opowieść przedstawioną w pierwszym sezonie serialu.

Nieco w cieniu Wiedźmina, bez wielkiej akcji promocyjnej, Netflix wypuścił do serwisu drugi sezon Zagubionych w kosmosie

Nie ukrywam, że pierwszych dziesięć odcinków Zagubionych w kosmosie obejrzałem z ogromną przyjemnością. Lekkie, rodzinne kino było fajną odskocznią od “poważniejszych produkcji”. Przypadł mi do gustu sposób opowiadania historii, a przede wszystkim optymistyczny przekaz serialu - niezależnie od tego w jakie tarapaty wpadnie sympatyczna rodzina, jak wiele będzie między nimi mniejszych lub większych spięć, zawsze dadzą sobie radę. Niezwykle mocna więź, zaufanie, miłość - to wartości, który czasem trudno szukać w dzisiejszych serialach i spodobało mi się, że to nieco naiwne przesłanie zostało tu tak mocno wypchnięte do przodu.

Przeczytaj też: Zagubieni w kosmosie - recenzja pierwszego sezonu serialu Netflix

Drugi sezon z niego nie rezygnuje, dodając jednocześnie kolejnych bohaterów i problemy, funkcjonujące niejako obok rodziny Robinsonów, ale bezpośrednio z nimi związane. To natomiast rzuca nieco inne światło na zgraną ekipę. Rodzina po wszystkich doświadczeniach z poprzednich odcinków wydaje się bardziej dojrzała, mniej naiwna, nieco zbuntowana - wszystko dlatego, że kolejne wydarzenia stawiają ją przed nowymi problemami. Nie oczekujcie jednak, że nagle cały serial będzie postawiony do góry nogami i zmieni swoją koncepcję. To wciąż ten sam schemat, gdzie praktycznie zawsze udaje się rozwiązać napotkany problem. Jeśli więc ten element odrzucił Was od pierwszego sezonu, nie macie czego szukać w drugim. Na dobrą sprawę jeśli nie oglądaliście pierwszych dziesięciu odcinków, niewiele znajdziecie też dla siebie w kolejnej “dyszce”, to bowiem w prostej linii kontynuacja. Rozwinięcie wątków pierwszego sezonu, często nieco zaskakujące i nadające opowieści większego sensu. Jednak wciąż jest tu sporo dziur logicznych i irracjonalnych zachowań bohaterów, ja usprawiedliwiam to tempem prowadzenia akcji, które cały czas jest na odpowiednio wysokim poziomie.

Podobnie jak oprawa wizualna i dźwiękowa. Fakt, jest kilka fragmentów, gdzie ewidentnie widać, że na niektóre CGI zabrakło budżetu, jednak w większości przypadków wykonano kawał świetnej roboty i może nie jest to poziom The Expanse, ale jednak bardzo przyjemnie się ten serial ogląda. Wracają też znane z serii Mass Effect, kosmiczne flary nieco odrealniające obrazek.

Trochę szkoda, że premiera netfliksowego Wiedźmina całkowicie przykryła promocję drugiego sezonu Zagubionych w Kosmosie. Choć tak naprawdę, w ogóle jej nie było i gdyby nie informacja w aplikacji Netfliksa, nawet bym nie wiedział że są już dostępne nowe odcinki. Ale może to tez konsekwencja braku popularności pierwszego sezonu? Trudno ocenić. Drugi sezon Zagubionych w Kosmosie to nie tylko rozwinięcie wątków znanych z poprzednich odcinków, ale przede wszystkim rozwinięcie samego serialu - wprowadzenie wielu nowych bohaterów, trochę innych "problemów" przy tym samym, dość sympatycznym sposobie opowiadania historii. To cały czas kino familijne, z dreszczykiem emocji, ale kojarzące się z takim niedzielnym, popołudniowym seansem do popołudniowego obiadu. Nie każdemu przypadnie do gustu jego delikatność, ale jeśli szukacie czegoś "lżejszego", z niezłymi efektami specjalnymi i sympatycznymi bohaterami, nie będziecie drugim sezonem Zagubionych w Kosmosie zawiedzeni. Ja bawiłem się bardzo dobrze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu