Nauka

Przyszłe misje kosmiczne są zagrożone. Powód jest absurdalny

Jakub Szczęsny
Przyszłe misje kosmiczne są zagrożone. Powód jest absurdalny
Reklama

Każdego roku wysyłamy na orbitę coraz więcej satelitów i innych obiektów. Rozwój prywatnego sektora kosmicznego, a zwłaszcza dominacja SpaceX (i co za tym idzie — Starlinka), doprowadził do wzrostu liczby urządzeń nad naszymi głowami. Ale większa liczba satelitów oznacza również wzrost ilości kosmicznych śmieci, które zaczynają stanowić poważne zagrożenie. Nie tylko w kontekście kolizji wysyłanych przez nas statków, ale i... możliwości przeprowadzenia misji.

Kosmiczne śmieci to wszelkie obiekty stworzone przez człowieka, które znajdują się na orbicie, ale nie pełnią już żadnej funkcji. Są to stare satelity, fragmenty rakiet, a nawet odpryski z farb, śrubki i nakrętki. Problem narasta, ponieważ 99% rzeczy, które wystrzeliliśmy z Ziemi, nadal tam jest. Co z tym zrobić? Prowadzone są projekty, które mają na celu "posprzątanie" orbity, ale są one — umówmy się — w powijakach.

Reklama

Czy kosmiczne śmieci mogą uderzyć w Ziemię?

Wszystko, co fruwa — musi kiedyś spaść. Nawet jeżeli znajduje się na orbicie. Wyniesienie czegokolwiek na owe wyżyny nie oznacza, że zostanie tam na zawsze. Wraz z upływem czasu kosmiczny złom traci prędkość, stopniowo opadając w kierunku atmosfery. Większość z tych obiektów dosłownie się wypali, ale... nie wszystkie. W styczniu tego roku półtonowy fragment z orbity spadł na teren Kenii. Naukowcy zaczynają również obawiać się możliwych kolizji ze statkami kosmicznymi, a nawet powietrznymi.

Zasadniczo, bardzo źle to o nas świadczy. Gdziekolwiek się nie pojawimy, to naśmiecimy. Trudniej chyba o bardziej jednoznaczną laurkę dla naszego gatunku. I na tym (chyba) ów akapit warto zakończyć. Idźmy dalej.

Syndrom Kesslera

Większym zagrożeniem niż spadające obiekty jest scenariusz, którego obawia się coraz więcej ekspertów. Syndrom Kesslera, opisany po raz pierwszy w 1978 roku przez naukowców NASA, przewiduje reakcję łańcuchową kolizji orbitalnych. Gdy satelity i inne obiekty zaczną się ze sobą zderzać (ze względu na ogromny tłok na orbicie), wygenerują coraz więcej odłamków, co zwiększy ryzyko kolejnych kolizji. Wyobraźcie to sobie: nie dość, że wytworzy to niesamowity bałagan na orbicie i utrudnienia w dostępie do wielu usług, to w dodatku... prowadzenie wszelkich misji w kosmosie stanie się zasadniczo niemożliwe bez narażenia się na szczególnie śmiercionośne odłamki. 

Może przyjść moment, w którym prowadzenie dalszych misji może być niesamowicie niebezpieczne. Powód? My jesteśmy powodem.

Bo może się wydawać, że małe fragmenty w kosmosie wcale nie są jakimś niesamowitym zagrożeniem. Tak jednak nie jest - aby coś pozostało na orbicie, musi być naprawdę mocno rozpędzone. A skoro jest rozpędzone, to niesie ze sobą niesamowitą siłę kinetyczną.

Kosmiczne odpady to nie tylko problem dla astronautów i satelitów. Obiekty, które spalają się w atmosferze, uwalniają metale i mikroplastiki, zmieniając skład chemiczny powietrza. Naukowcy podejrzewają, że może to mieć wpływ na odbijanie promieniowania słonecznego, co w długim okresie może nawet zmieniać temperaturę na Ziemi. Skutki tej niezamierzonej "geoinżynierii" mogą być naprawdę opłakane. 

Reklama

Czytaj również: Śmieci z rakiet o mało nie spadły ludziom na głowę. Winni Chińczycy

Co zrobić, żeby na orbicie było czyściej?

Reklama

Z problemem kosmicznych śmieci mierzy się wiele instytucji i firm. ESA na przykład testuje satelity chwytające złom (czym się strułeś, tym się lecz) specjalnymi sieciami. Inne metody obejmują lasery, które mogłyby delikatnie zmieniać trajektorię śmieci, przyspieszając ich spalenie się w atmosferze. To jednak nie rozwiązuje problemu zmiany składu chemicznego atmosfery. Japonia natomiast wystrzeliła pierwszego drewnianego satelitę, aby sprawdzić, czy biodegradowalne materiały mogłyby ograniczyć rozprzestrzenianie się odpadów w kosmosie.

Tu jednak do głosu powinna dojść polityka. Coraz głośniej mówi się o wprowadzeniu regulacji określających, kto i co może być umieszczane na orbicie. Nietrudno teraz wyobrazić sobie sytuację, że w przyszłości śmieci kosmiczne staną się problemem, który będziemy musieli rozwiązywać wspólnie — wszyscy. Na zgodę w tym kontekście, biorąc pod uwagę obecny kontekst geopolityczny, niestety nie liczę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama