To kolejny raz w ostatnich tygodniach, kiedy słyszymy o problemach z tantiemami od Netfliksa. Tym razem sprawa wydaje się jeszcze poważniejsza niż wcześniej.
Strajk hollywoodzkich aktorów i scenarzystów trwa. Jednym z punktów zapalnych pozostaje kwestia stawek, jakie z serwisów VOD trafiają zarówno do aktorów, jak i ekipy odpowiedzialnej za produkcję. Okazuje się jednak, że problem nie dotyczy wyłącznie rynku amerykańskiego. Według doniesień LA Times, koreańscy aktorzy w ogóle nie mogą liczyć na tantiemy od Netfliksa.
Netflix i sprawa koreańska. Tamtejsi aktorzy mają powody do złości
Song Chang-gon, koreański aktor i prezes koreańskiego związku aktorów telewizyjnych (Korea Broadcasting Actors Union) w rozmowie ze wspomnianą redakcją przyznał, że tamtejsi aktorzy mają problemy by doprosić się o tantiemy od Netfliksa. A poza tym sam serwis jest średnio skory do współpracy — nie jest zainteresowany ani rozmowami, ani spotkaniami z tamtejszymi przedstawicielami. Wszystko to w połączeniu z dłuższymi planami zdjęciowymi (kręcenie seriali dla Netfliksa trwa dłużej, niż miało to miejsce dla koreańskiej telewizji) tworzy naprawdę niebezpieczną kombinację, tym samym irytacja aktorów jest w pełni zrozumiała.
Jednym z ich pierwszych priorytetów przy wchodzeniu na lokalny rynek powinno być ustanowienie kanału komunikacji z grupami takimi jak my. Ale nie ma żadnej odpowiedzi. Historię południowokoreańskiego przemysłu można podzielić na przed Netflixem i po Netflixie (...) Przynieśli ogromne budżety i zgarnęli wszystkich znanych aktorów, scenarzystów i reżyserów.
Cóż — jak widać, sprawa jest dość zagmatwana — i mocno rozwojowa. Tak samo jak SAG-AFTRA w Stanach Zjednoczonych walczy o lepsze warunki pracy dla aktorów, tak i instytucje działające na rzecz aktorów w Korei Południowej próbują wymusić zmiany na platformach VOD i ich podejściu. O stawkach i problemach z rozliczeniami robi się coraz głośniej, a nie dalej niż w lipcu swoje niezadowolenie w temacie wyrażali dość mocno aktorzy z obsady "Orange is the new Black":
W ubiegłym tygodniu głośno zrobiło się o netfliksowych stawkach za sprawą artykułu The New Yorkera i obsady "Orange is the New Black". Emma Myles wspominała tam, że za odcinek nie dostawała nawet 900 dolarów. Na tym jednak jeszcze nie koniec. Podczas protestów skrytykował Netflixa także Sean Gunn, narzekając że mimo ogromnego sukcesu specjalnych odcinków "Gilmore Girls" na platformie — niespecjalnie odczuwa to na swoim koncie. Dlatego, bo tantiemy obowiązujące na Netfliksie są... właściwie niedostrzegalne.
Dla jednych niedostrzegalne, dla innych kompletnie niewidoczne. Jak zwał, tak zwał — fakty jednak pozostają takie, że problem jest i robi się o nim coraz głośniej. A swoje niezadowolenie aktorzy i ich przedstawiciele wyrażają coraz głośniej z każdym miesiącem. Wszyscy są już tematem na tyle zmęczeni, że nawet kiedy Netflix próbował pożartować z Ellen Pompeo, ta postanowiła im odpowiedzieć. Dopiec — za brak odpowiednich wypłat dla koleżanek i kolegów po fachu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu