Sprzęt

Zaczynamy testy gigantycznego, zakrzywionego monitora Acer X34. Co chcecie wiedzieć?

Konrad Kozłowski
Zaczynamy testy gigantycznego, zakrzywionego monitora Acer X34. Co chcecie wiedzieć?
23

Na co dzień pracuę na 19-calowym monitorze o proporcjach ekranu 16/10. Rozdzielczość? Standardowa, czyli 1440 na 900 pikseli. Nie ma się czym chwalić, ale “robi swoją robotę”. Zasiadając dzisiaj koło południa do pracy szykowałem się na solidny trening mięśni szyi, bo na biurku zawitał 34-calowy, ult...

Na co dzień pracuę na 19-calowym monitorze o proporcjach ekranu 16/10. Rozdzielczość? Standardowa, czyli 1440 na 900 pikseli. Nie ma się czym chwalić, ale “robi swoją robotę”. Zasiadając dzisiaj koło południa do pracy szykowałem się na solidny trening mięśni szyi, bo na biurku zawitał 34-calowy, ultra-szeroki, zakrzywiony Predator od Acera. Dopiero teraz można zacząć mówić o multitaskingu i największych wrażeniach podczas grania.

X34, który do mnie przyjechał to istne monstrum. Szerokość monitora to 82 cm, a wysokość 38 cm. Znajdując się w odległości około 80-90 centymetrów od ekranu nie ma możliwości pracy z wykorzystaniem całej przestrzeni bez poruszania głową. Przychodzące powiadomienia wyświetlane są w prawym dolnym rogu, więc nie wystarczy jedynie zerknąć, trzeba po prostu przekręcić całą głowę o blisko 45 stopni (przy domyślnych ustawieniach systemowych). Na całe szczęścię Acer przewidział sytuacje, w których użytkownicy (głównie gracze) zapragną ustawić monitor według własnych upodobań. Wtedy docenimy możliwość zmiany wysokości i kąta nachylenia ekranu.

Zacznijmy od zwyczajnej pracy biurowej - taka rozdzielczość i dostępny obszar na ekranie powodują, że aż chce się wykorzystać każdy piksel. Otwarcie zaledwie jednego okna w trybie zmaksymalizowanym wydaje się zwykłym marnotrawstwem możliwości monitora - 3440 na 1440 pikseli to gigantyczna rozdzielczość, którą trudno zapełnić. Udało mi się stworzyć środowisko złożone z aż sześciu okien ułożonych obok siebie, co z jednej strony spowodowało że można jednocześnie zerkać na 5 pozostałych aplikacji działających jednocześnie, ale z drugiej strony wkrada się wtedy spory czynnik rozpraszający nas podczas wykonywania zadania. Jeżeli zdecydujemy się na nieco mniej, bo 4 okien, z pomocą wkroczy Windows 10 oferujący wygodne przypinanie aplikacji do każdego z rogów wyświetlacza. Wtedy również może być trudno nadążyć za wszystkimi co się dzieje, jeżeli zechcemy “trzymać rękę na pulsie” zostawiając otwartego Twittera, RSS-y i coś podobnego.

Postanowiłem także wypróbować tryby powiększenia elementów interfejsu systemu. Sprawdziłem dwie możliwości: 120% i 150%. Druga z nich okazała się po prostu przesadą, choć do zwykłej pracy w jednej aplikacji mogłaby by niemal idealna. Okazuje się, że najbardziej optymalnym wyjściem będzie wybór opcji 120%. Oczywiście nie wszystkie aplikacje skalują się prawidłowo i mogą wystąpić z niektórymi pewne problemy, ale na razie pozostanę właśnie przy tym rozwiązaniu.

Ku mojemu zdziwieniu zakrzywienie ekranu nie jest odczuwalne w takim stopniu, w jakim podejrzewałem, że będzie. Co więcej, wydaje się ono nawet naturalne przy tak szerokim monitorze. Nie ma ono żadnego wpływu na komfort przy zwykłym użytkowaniu, czyli przeglądaniu internetu i typowej pracy biurowej. Swoje “dodatkowe moce” ujawnia jednak dopiero wtedy, gdy odtworzymy film lub uruchomimy grę. Dopiero wtedy zaczyna się właściwa “zabawa”.

Przesiadka z monitorka, o którym wspominałem na początku wpisu , na tego od Acera z pewnością przyczyni się do zwiększenia czasu spędzonego w świecie GTA V. Rozgrywka jest wręcz obłędna. Łuk, jaki tworzy ekran zdaje się “wciągać” nas w grę i nie jest to żadna formułka przepisana z ulotki reklamowej, bo tak w rzeczywistości jest. Wkrótce przekonam się, jak w proporcjach boków 21:9 sprawdzą się inne tytuły. Naturalnie komputer potrafiący wyświetlić grafikę w co najmniej średniej jakości tekstur przy takiej rozdzielczości nie będzie pierwszym lepszym zestawem. Kilkanaście minut spędzonych w Los Santos wystarczyło, bym do listy rozważanych świątecznych zakupów dopisał sprzęt podobny do testowanego.

Cena, wynosząca 5300 złotych (dostępny jest tylko w jednym sklepie), zwala z nóg, ale przez chwilę zacząłem wierzyć, że przeżycia podczas seansu lub rozgrywki są tego warte. A propos seansów - nadszedł moment, gdy rozdzielczość Full HD nie zrobiła na mnie wrażenia. Nawet wierna kopia Interstellar z Blu-Raya nie zdołała mnie zachwycić, gdyż przy takiej specyfikacji ekranu obraz 1920 na 1080 pikseli wydaje się już niewielki, mało szczegółowy. Oglądanie produkcji w kinowym formacie (2,35:1) to czysta przyjemność, zaś przy okazji innych towarzyszyć nam będą oczywiście czarne paski po obydwu stronach obrazu. Jestem więcej niż zachwycony, dlatego ciekawi mnie, jak Acer X35 sprawdzi się w kolejnych dniach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu